Po atrakcyjnej jesieni i tragicznej wiośnie Pogoń Szczecin zdołała utrzymać się w Ekstraklasie. Teraz przed klubem kilka zmian, które mają sprawić, że kolejny sezon będzie wyglądał lepiej.

 

Utrzymanie w najwyższej lidze rozgrywkowej okazało się pewne po przedostatniej kolejce rundy wiosennej. W Bielsku – Białej Podbeskidzie zdołało wygrać z Pogonią (i zwycięstwo to przyczyniło się do pozostania w Ekstraklasie), ale piękna bramka Maksymiliana Rogalskiego na 2:1 poprawiła naszą sytuację w bezpośrednim bilansie z Góralami.

W ostatnim meczu nie było niespodzianki (chociaż początek trochę przeraził), Portowcy rozprawili się z Polonistami wygrywając spotkanie 3:1. Warto jednak zaznaczyć, że Polonia (która spada z Ekstraklasy przez brak licencji) w szeregach miała przede wszystkim młodzików (do gry był gotowy nawet trener!). I wstydem byłaby porażka z młodymi zawodnikami z Warszawy.

Jakoś się udało utrzymać

Sezon udało się zakończyć na 12 miejscu z dorobkiem 35 punktów. Na razie piłkarze mają urlopy, ale za niespełna dwa tygodnie powrócą do treningów. Co się zmieni? Na pewno potrzebne są decyzje personalne. Dariusz Wdowczyk pod koniec rundy wiosennej zapewniał, że w zespole zagrają tylko ci, którzy udowodnią, że zależy im na tej grze. Zaledwie kilka dni po zakończeniu sezonu z klubem pożegnali się pierwsi zawodnicy.

Jesienią w barwach Pogoni nie zobaczymy już Dusana Pernisa i Petera Hricko, Słowakom skończyły się kontrakty. Kontrakty także wygasają Emilowi Nollowi i Bartoszowi Fabiniakowi. W swoim zespole Wdowczyk nie widzi miejsca dla Roberta Kolendowicza i Adriana Budki, niewyjaśniona jeszcze jest sytuacja Mouhamadou Traoré. Do zespołu natomiast powróci z wypożyczenia Łukasz Zwoliński (w pierwszym zespole Arki zagrał w 11 spotkaniach i nie strzelił żadnej bramki) i może Mateusz Szałek. Z Pogonią jest także łączony Jacek Kiełb, który do tej pory grał w zdegradowanej Polonii Warszawa.

Nie ma kasy, brać młodych

Dariusz Wdowczyk na pewno musi powalczyć o zmiany w kadrze, nie możemy jednak liczyć na fenomenalne zakupy. Klub, który wciąż boryka się z problemami finansowymi nie wyda ogromnych pieniędzy na nowych zawodników. Jedyną szansą jest nasza młodzież i chyba sam trener o tym wie, co jakiś czas wprowadzając do pierwszego zespołu nowe twarze (w ostatnim meczu zadebiutował m.in. Dawid Kort.)

Sytuacja finansowa klubu jeszcze przez dłuższy czas będzie odbijała się czkawką mieszkańcom Szczecina. Kilka tygodni temu Pogoń zwróciła się (kolejny raz) do prezydenta miasta z prośbą o dofinansowanie. Prezydent zgodził się przeznaczyć na Portowców 3 mln zł – 1 mln w ramach promocji i 2 mln pożyczki, którą klub musiałby spłacić. Czy Pogoń otrzyma finanse? Wszystko w rękach radnych, a ci na razie sceptycznie podchodzą do tego pomysłu. Dodatkowe kwoty na klub to z całą pewnością problematyczna kwestia, szczególnie w cieniu innych szczecińskich zespołów, którym też nie powodzi się najlepiej (Pogoń Women Szczecin z powodu problemów finansowych musiała wycofać się z rozgrywek).

Stadion dla Szczecina?

Kolejna sprawa to od lat ciągnąc się kwestia stadionu. Miasto wciąż nie ma pieniędzy na budowę nowego obiektu, dlatego też włodarze podjęli decyzję o rozbudowie tego przy Twardowskiego. W połowie maja ogłoszono konkurs na opracowanie koncepcji architektonicznej rozbudowy stadionu miejskiego im. Floriana Krygiera w Szczecinie. W październiku poznamy zwycięzcę. I nawet jeśli nie uda się wprowadzić planów w życie, za sam konkurs zapłacimy ponad 100 000 zł.

Wierni po porażce, dumni po zwycięstwie

Czekaliśmy pięć lat na powrót Pogoni Szczecin do Ekstraklasy. Gdy już to się udało mamy mieszane uczucia. I chociaż nikt nie liczył na to, że klub będzie walczył o mistrzostwo kraju to poziom naszych kopaczy (niestety) był zatrważająco niski (szczególnie w rundzie wiosennej). Udało się jednak utrzymać w najwyższej lidze rozgrywkowej (i nie potrzebowaliśmy do tego degradacji Polonii Warszawa). Teraz już chyba tylko pozostała nam wiara, że Dariusz Wdowczyk (który przecież ma wobec Szczecina dług) diametralnie zmieni naszą drużynę. I kto wie, może za rok, tak jak na początku minionego sezonu, znów będziemy mogli zaśpiewać „mamy lidera, w Szczecinie mamy lidera”.

I jeszcze tylko nadzieja (mimo kibicowskiego serca), że miasto przestanie dokładać do interesu, a klub będzie w stanie utrzymać się sam.