„Na pewno ta sprawa zostanie bardzo uczciwie i wnikliwie zbadania” – obiecał mieszkańcom bloków przy ulicy Szymanowskiego i Herbowej wojewoda zachodniopomorski Zbigniew Bogucki. To do niego należy teraz wydanie decyzji, czy w okolicy Jasnych Błoni będzie mógł powstać budynek mieszkalny z podziemnym garażem. „W odległości 6,5 metra od tego, który już tutaj stoi. To jest patodeweloperka” – krzyczeli protestujący.
Z banerami „stop patodeweloperce” grupa mieszkańców protestowała we wtorek przed urzędem wojewódzkim na Wałach Chrobrego. To lokatorzy mieszkań przy ulicach Szymanowskiego i Herbowej, którzy sprzeciwiają się inwestycji szczecińskiego dewelopera. Ten planuje na niewielkiej działce postawić trzypiętrowy budynek mieszkalny z podziemnym parkingiem i usługami w parterze. Jak podkreślają mieszkańcy, „zaledwie 6,5 metra od tego budynku, który już stoi”.
„To brak szacunku dla ludzi”
– Walczę od samego początku, mam w sobie chyba za dużo ideałów. Zawsze uważałam, że prawo ma chronić ludzi. To, co się stało na Szymanowskiego, jest zaprzeczeniem tego wszystkiego. To brak szacunku dla ludzi. Proszę zobaczyć jak wygląda ten skwerek. Trawa nie jest skoszona, róże nie są pielęgnowane. Czy ktoś taki będzie dbał o mieszkańców? – krytykowała mieszkanka Mirosława Czaplińska.
– Mieszkańcy codziennie wyglądają przez okno, aby zobaczyć, co dzieje się na zewnątrz. Za niedługo będą oglądać betonową ścianę i okna. Będą mogli zobaczyć czy sąsiad słodzi herbatę, czy pije kawę czarną albo z mlekiem, co je na śniadanie. To nie jest normalny proces inwestycyjny. To jest po prostu patologia. Trzeba to zatrzymać – apelował Andrzej Radziwinowicz z Zielonych.
„Na pewno będziemy dopytywać inwestora”
Spór na linii mieszkańcy-deweloper toczy się o niewielki skwer tuż przy skrzyżowaniu ulic Szymanowskiego i Herbowej, na wysokości jednego ze skrzydeł urzędu miasta. Nieruchomość o powierzchni ponad 3100 m kw. należy do spółki Skarbu Państwa PGE, która przekazała ją w użytkowanie wieczyste firmie Modehpolmo.
Za pierwszym razem projekt dewelopera nie otrzymał pozwolenia na budowę. Po blisko roku, 13 stycznia br., firma złożyła kolejny dokument. Tym razem już się udało – 17 lipca inwestycja otrzymała pozytywną decyzję prezydenta Szczecina. Z tą nie zgadzają się jednak mieszkańcy, którzy na biurko wojewody złożyli odwołanie od decyzji, a we wtorek – petycję.
– Państwo macie swój słuszny interes, aby bronić otoczenie miejsca zamieszkania. Odwołanie od decyzji prezydenta wpłynęło do mnie 9 sierpnia i obecnie jest procedowane. Na pewno będziemy dopytywać inwestora o pewne kwestie. Nie chcę tego dzisiaj rozstrzygać, ponieważ to postępowanie administracyjne. Na pewno ta sprawa zostanie bardzo uczciwie i wnikliwie zbadana. Wydam tę decyzję z czystym sumieniem – obiecał wojewoda Zbigniew Bogucki, którzy spotkał się z protestującymi mieszkańcami.
Modehpolmo: „Z dbałością o architekturę, jak i otaczający krajobraz”
Szczeciński deweloper nie zabiera głosu w dyskusji. Jedyny komentarz, który otrzymaliśmy w sierpniu tego roku, to:
„Inwestycja przy ulicy Szymanowskiego będzie realizowana zgodnie z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego oraz obowiązującymi przepisami prawa budowlanego i sztuką budowlaną. Dotychczas zrealizowane przez nas inwestycje w Szczecinie wykonane zostały z należytą starannością, dbałością o architekturę, jak i otaczający krajobraz” – czytamy w odpowiedzi Małgorzaty Strzelczyk.
Obecnie nie jest znany termin rozpoczęcia prac.
„Deweloper bardzo drapieżny, pewny siebie”
Na inwestycję zezwala miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego z 1999 roku. Jednak jak zwraca uwagę urbanistka Helena Freino, obecnie nie są spełniane zapisy dokumentu dotyczące m.in. ilości terenów zielonych dla całego terenu elementarnego (ul. Szymanowskiego, Herbowa, Moniuszki).
– Powierzchnia biologicznie czynna powinna zajmować minimum 50 procent, a już w stanie istniejącym ten wskaźnik nie jest spełniany. Jeden z oferentów zatrudnił architekta, który to sprawdził. I dlatego się wycofał. Ale nie Modehpolmo, deweloper bardzo drapieżny, który czuje się bardzo pewnie. I mówię to bez ogródek – krytykowała szczecińska urbanistka. – Uzyskali zgodę, praktycznie nic nie zmieniając w swoim projekcie, co nasuwa pewne podejrzenia. To po prostu skandal.
„Tu nie chodzi o politykę, a o zdrowy rozsądek”
Wtorkowe zgromadzenie mieszkańców próbował zakłócić radny osiedla Śródmieście-Północ Radosław Adamski. Pomimo, że sam jest przeciwko inwestycji (krytykował, że osiedle straci swój urok, a stawianie budynku w tym miejscu nazwał „absurdem”), to we wtorek wyglądał tak, jakby stał po drugiej stronie do protestujących. Z transparentem „Stop manipulacji partii Zielonych” tłumaczył, że jest „przeciwko kłamstwom partii, która teraz miesza ludziom w głowach”.
– Nie byłoby w tym nic bulwersującego, gdyby nie fakt, że wcześniej pomimo prawa pierwokupu władze miejskie nie zdecydowały się na zakup rzeczonej działki. Władze, w których Zieloni są współkoalicjantem, a koalicja, w której uczestniczą, ma kilkanaście głosów w radzie miasta – krytykuje.
Postawa radnego osiedlowego nie spodobała się mieszkańcom. „Pan nam przeszkadza, a nie działa ponad podziałami”. „Tu nie chodzi o politykę, a o zdrowy rozsądek. Z partiami nie mamy nic wspólnego”. „To my poprosiliśmy Zielonych, żeby nam pomogli w tej sprawie”. „Pan sobie robi antyreklamę” – można było usłyszeć.
– W Radzie Miasta jest tylko jeden radny Zielonych (Przemysław Słowik – red.). Panu Adamskiemu nie zabraniam wyrażania własnych poglądów, ale po prostu zakłócił nasz protest – komentuje Andrzej Radziwinowicz.
Komentarze
17