5 par skarpet za 15 złotych czy majtki po 10 złotych – taka oferta może skusić, nawet gdy bielizna oferowana jest z przenośnego kramu ustawionego w samym centrum miasta. Czytelnicy portalu wSzczecinie.pl zwracają uwagę na nietypowego handlarza, który niemal codziennie wraca na placu Rodła i sprzedaje tanią bieliznę. „Jak na Manhattanie w latach 90. Nie tak powinien wyglądać środek miasta, środek europejskiej metropolii” – napisał nasz czytelnik.

Na handlowca zwrócił uwagę pan Andrzej, na co dzień pracujący w biurowcu Pazim.

– Nikomu nie przeszkadzają panie z kwiatami, ale ten człowiek przesadza. Ma dwa wielkie stoły, na których leżą skarpety i majtki, a na dodatek parkuje w taki sposób, że uniemożliwia innym kierowcom wyjazd spod Pazimu. Czasem auta stykają się lusterko w lusterko. Przechodzę tamtędy kilka razy dziennie i zawsze jak ten człowiek jest, to ma klientów. Ludziom więc nie przeszkadza, że taki stragan stoi w samym centrum miasta – mówi nasz czytelnik.

Straż miejska o kontrowersyjnym handlowcu wie i stara się działać. Jak na razie bezskutecznie.

– Najważniejsze jest to, że to nie jest miejsce wyznaczone do handlu. Byliśmy na miejscu. Pan został poproszony, by zabrał cały swój majdan. Jeżeli będzie wracać mimo upomnienia strażników, to podejmiemy bardziej radykalne kroki – zapowiada Joanna Wojtach, rzeczniczka prasowa Straży Miejskiej w Szczecinie.

Jak się dowiedzieliśmy, mężczyzna został ukarany mandatem w wysokości 500 zł w środę. Co ciekawe, już w piątek wrócił ze swoim stoiskiem na pl. Rodła i ponownie otrzymał mandat.

Jak dodaje Joanna Wojtach, w Szczecinie powstaje coraz więcej nielegalnych punktów sprzedaży.

– Zajmujemy się także nielegalnym handlem truskawkami. Takich punktów jest coraz więcej i sypią się mandaty – mówi Joanna Wojtach. – Oburzeni są właściciele legalnych straganów, którzy płacą czynsze i dzierżawy, a ktoś robi im nieuczciwą konkurencję.

Straż miejska prosi o zgłaszanie wszelkich przypadków nielegalnego handlu.