„Zakamuflowany”, „zapomniany”, „źle urodzony” – to określenia, które przychodzą na myśl studentowi architektury, kiedy spogląda na budynek Szczecińskiego Domu Sportu. To zarazem kolejny głos w dyskusji na temat losów sportowego kompleksu według projektu architekta Mariana Rąbka.

Niegdyś to był tętniący życiem kompleks sportowy, w którym ciężko było znaleźć wolny termin, a w hotelu „na zapleczu” nocowali sportowcy z całej Polski. W 1970 roku mieszkańcy okrzyknęli go „Misterem Szczecina 25-lecia”, a w styczniu tego roku władze miasta poinformowały o jego wyburzeniu. Grono lokalnych architektów nie kryło swojego oburzenia.

„O wyjątkowej wartości dzieła zaprojektowanego przez Mariana Rąbka nie trzeba nikogo przekonywać”. „Obok budynku Kina Kosmos i Auli Kopernikańskiej PUM jest bez wątpienia realizacją o ponadlokalnej skali oddziaływania”. „To kameralny i indywidualnie zaprojektowany zespół, który swoją architekturą wręcz zaprasza do siebie” – to tylko kilka komentarzy projektantów, którzy wierzą w to, że „Mistera Szczecina 25-lecia” można wyremontować.

„Oryginalna forma, przyjazna skala, interesujące detale”

Teraz swoimi spostrzeżeniami postanowił podzielić się student architektury Mateusz Nisiewicz. To zarazem pierwszy głos młodego pokolenia w sprawie Szczecińskiego Domu Sportu. Nie różni się wiele od tych należących do architektów.

Przyszły architekt przygotował także wizualizacje prezentujące remont sportowego kompleksu, aby „lepiej zobrazować nową estetyką obiektu”.

– Odkryłem w nim oryginalną i ciekawą formę architektoniczną. Dostrzegłem przyjazną człowiekowi skalę budynku, interesujące ceglane detale, fenomenalne wpisanie form architektonicznych w teren. To wszystko zasługa Mariana Rąbka, wybitnego szczecińskiego architekta epoki PRL-u – podkreśla student.

„Obiekt międzypokoleniowy, a nie niechlubne wspomnienie”

Mateusz Nisiewicz uważa, że Szczeciński Dom Sportu jest „obiektem wartym zachowania”. Jak tłumaczy, to „obiekt międzypokoleniowy, a nie wyłącznie zamazane niechlubnie wspomnienie minionej epoki”.

– W moich oczach to budowla interesująca, oryginalna i zasługująca niewątpliwie na „drugie życie”. Sądzę, że w dzisiejszych czasach zły stan techniczny wybitnych budynków powojennego modernizmu nie powinien być powodem do ich wyburzania, a winien skłaniać do refleksji i podjęcia wysiłku w celu adaptacji ich do dzisiejszych wymagań, zgodnie z zachowaniem pierwotnych wartości architektonicznych – uważa student architektury.

„To wciąż może być atrakcyjna przestrzeń”

Jednocześnie przyszły architekt przyznaje, że SDS nie wpisuje się młodemu pokoleniu „tak jaskrawo w świadomości, jak dojrzalszym szczecinianom, którzy często mają wiele sportowych wspomnień z nim związanych”.

– Mimo to, a może właśnie dlatego uważam, że to wciąż może być atrakcyjna przestrzeń zarówno dla starszych, jak i młodszych mieszkańców Szczecina. Wystarczy tylko dostrzec jego ukryte piękno – przekonuje.

Przypomnijmy, że prezydent miasta Piotr Krzystek również przedstawił mieszkańcom wizualizacje „Szczecińskiego Domu Sportu 2.0”. Koszt inwestycji szacuje się na 88,8 mln zł, ale miasto będzie starać się o maksymalne dostępne dofinansowanie, czyli 65 mln zł.