Maciej Kowalewski to znany aktor teatralny i filmowy oraz reżyser, od 2007 roku także dyrektor naczelny i artystyczny warszawskiego Teatru Na Woli. Jest też autorem dramatów, spośród których chyba najbardziej głośnym okazał się „Miss Hiv”. 21 listopada szczecinianie mogli zobaczyć ten spektakl w Teatrze Polskim, a organizatorem dwóch gościnnych występów była agencja Brandhouse.

Sztukę swą Kowalewski napisał zainspirowany wyborami Miss HIV/AIDS Stigma Free rozgrywającymi się od kilku lat w Gaborone, stolicy Botswany. Stworzył swój tekst na konkurs dramaturgiczny Krajowego Centrum do spraw AIDS, a podczas prób z aktorami na deskach teatralnych współpracował ze Stowarzyszeniem "Bądź z nami" (sam jest bowiem także reżyserem przedstawienia) . W obsadzie znajdziemy . cztery aktorki, które kreują finalistki konkursu - Ewę Szykulską (Urszula), Marię Seweryn (Irina), Izabelę Kunę (Klara) i Patrycję Szczepanowską (Julia). Specjalna rolę ma  Rafał Mohr (Rafael). Bardzo się poświęca by poprowadzić telewizyjne show, w którym przebiega  rywalizacja. Nie tylko musi w dowcipny sposób poprowadzić program z kontrowersyjnym i raczej niewesołym tematem przewodnim, ale  w dodatku producenci każą mu … zmienić płeć. Nie dosłownie co prawda, ale jednak makijaż, peruka, sukienka i wysokie obcasy musi włożyć. Wywiązuje się ze swojego zadania doskonale, mimo tego, że na minutę przed wejściem na wizję, dostaje wiadomość od żony, że od teraz będzie musiał żyć już bez niej ...

„Miss HIV” to tragifarsa w której problemy nosicieli AIDS są skonfrontowane z świadomością społeczną na temat tej choroby oraz  dróg jej przenoszenia. Kandydatki na miss rozmawiają ze sobą, przekazując własne spostrzeżenia dotyczące życia w izolacji, naznaczonego niewygodną wiedzą. Są nieszczęśliwe, ale nie rezygnują z życia. Irina jest dumna ze swego związku z DJ Chaosem, a zapytana o to ile odbyła stosunków po zakażeniu odpowiada brutalnie „chcieli to mnie mieli”, „sukinsyn mnie zaraził to niech inne sukinsyny teraz cierpią”. Urszula startuje w konkursie choć nie jest chora. Została dopuszczona do udziału bo jej siostra bliźniaczka miała AIDS i stała się jego ofiarą. Teraz chce w jej imieniu odebrać od świata jak najwięcej (liczy na nagrodę pieniężną i werdykt okazuje się dla niej satysfakcjonujący). Klara przed kamerami wyładowuje wszystkie swoje frustracje i po prostu wulgarnie krzyczy wszystkim (łącznie z widzami) to, co o nich myśli. Młodziutka Julia natomiast chce zostać aktorką i sądzi, że udział w zawodach ułatwi jej start w tym zawodzie. Ma na pewno predyspozycje do tego, bo na pytanie prowadzącego „jak to się stało ?” tworzy dramatyczną historyjkę o tym jak to została potraktowana strzykawką przez dilera narkotykowego...

W spektaklu wykorzystano także nagrany wcześniej materiał filmowy. Na ekranie nad scena publiczność może obejrzeć dokument o dalszych losach finalistek. Wydaje mi się, że ta swoista repryza nie wnosi istotnych treści do całości, trochę przypomina to filmowe schematy. Zdecydowanie najlepszym fragmentem inscenizacji jest część pierwsza – rozmowy kandydatek oczekujących na rozpoczęcie konkursu. To w tych dialogach najwięcej jest konfrontacji poglądów i postaw. Trudny temat AIDS jest opisywany z różnych punktów widzenia. Jeżeli kogoś zainteresował temat wyborów najpiękniejszych pań zarażonych tą chorobą to polecam reportaż Jacka Hugo-Badera w jego książce „Biała Gorączka” (napisany po rozmowie z Swietłaną Izambajewą z Kazania, 27-letnią miss Rosji zakażonych wirusem HIV,)