„Zwerbowana miłość” to fabularny debiut reżyserski Tadeusza Króla. Scenariusz został oparty na rzeczywistych zdarzeniach więc nie jest to kolejna komercyjna opowiastka dla dorosłych. Film można zobaczyć w szczecińskim Multikinie

W jednej z dwóch głównych ról występuje w nim Robert Więckiewicz i tak się składa, że ponownie kreuje postać werbującego esbeka , podobnie jak jak w nagrodzonej w ubiegłym roku na festiwalu w Gdyni „Różyczce” Jana Kidawy-Błońskiego. Tym razem jednak wydarzenia, które są podstawą fabuły rozgrywają się dwadzieścia lat później niż w tamtym obrazie. Dokładnie w początkach 1989 roku - w czasie naszej systemowej transformacji. Pracownicy służb specjalnych zdają sobie sprawę, że to ostatni moment, by zdobyć atuty, pomocne później w ustawieniu się w nowej rzeczywistości politycznej. Gra toczy się o dostęp do tajnych materiałów, do teczek opozycjonistów i ludzi reżimu. Kto będzie dysponował tymi danymi po zakończeniu obrad Okrągłego Stołu, ten będzie mógł dyktował warunki. Walka jest więc bezwzględna i brutalna. Nikt nie waha się przed wyeliminowaniem niepotrzebnych już pośredników czy niewygodnych przeciwników.

Anna (w tej roli Joanna Orleańska) to kurtyzana schyłkowego czasu PRL-u, modnie ubrana, odwiedzająca najlepsze dansingi, potrafiąca sobie czasem zakpić ze swoich bogatych klientów. Początkowo lekceważy zabiegi Andrzeja (Robert Więckiewicz), który jednak po kilku próbach zyskuje jej zainteresowanie. Stają się parą, a ona korzysta z hojności swego wpływowego adoratora jak może (prowokuje go nawet do kradzieży w sklepie jubilerskim). Wkrótce jednak dowiaduje się jaką cenę będzie musiała zapłacić za te miłe chwile.

Bez wątpienia to najlepsza do tej pory rola pani Orleańskiej (do niedawna używającej panieńskiego nazwiska Pierzak). W „Zwerbowanej miłości” jest kobietą, która wpada w pułapkę manipulacji, ale nie jest uległa i posłuszna. Jest świadoma swojej wartości i nie ma zamiaru stać się tylko pionkiem w grze.

Tło obyczajowe filmu oraz dobrze pokazany  sztafaż późnych lat 80-ych czyli obcisłe sukienki mini, tapirowane grzywki, mieszkania z fototapetą na ścianach, kasety video, muzyka Budki Suflera czy Lady Pank oraz przejażdżki polonezem, to na pewno walory tego obrazu, który był realizowany w trzech miastach na W- Warszawie, Wrocławiu i Wiedniu. Chociaż wnikliwi internauci dostrzegli, że kilka elementów się nie zgadza (np. w jednej ze scen widoczne są na stole płyty DVD), to ogólnie scenografia jest precyzyjna i przywołuje ducha czasu. W pozostałych rolach widzimy m.in. Krzysztofa Stroińskiego, Sonie Bohosiewicz i Adama Woronowicza, którzy jak zwykle profesjonalnie wywiązują się ze swoich aktorskich zadań. Ogólny bilans jest więc na pewno dodatni.