Kto z nas nie pamięta słynnych już reklam Bosmana z pamiętnym przymrużaniem oka przy słowie: bezalkoholowe? I piosence "10 w skali Beauforta", która towarzyszyła spotowi...
Prasłowiańskie słowo „pivo” oznacza „napitek, napój”. „Bosman”, z angielska „boat swain”, oznaczało „kierującego pracą na łodzi”. A więc w wolnym i przyznam naciąganym, ale jakże romantycznym tłumaczeniu „piwo Bosman” to piwo, które rządzi napitkami.
Historia polskiego, szczecińskiego browaru zaczyna się w roku 1945, dokładniej 24 października, a więc niedługo po zakończeniu drugiej wojny światowej i przejęciu browaru Bohrisch Brauerei AG przez władze polskie. Napój słodowo-jęczmienny warzono jednak na ziemiach pomorskich już w średniowieczu. Plantacje chmielu zakładano tu już w 1311 roku, a ponad sto lat później szczecińscy piwowarzy otrzymali statut cechowy. Uprawniało ich to do warzenia piwa 36 razy do roku. Średniowieczne piwo nie należało jednak do najlepszych, było kiepskiej jakości i przeznaczone przede wszystkim dla najniższych, najbiedniejszych warstw społeczeństwa.
Nową epokę piwowarstwa w Szczecinie rozpoczął 12 maja 1844 roku kupiec Juliusz Albrecht Wiedmann, kiedy władze miasta zezwoliły mu na produkcję piwa i budowę browaru. Browar stanął we wsi Pomorzany, po wytyczeniu ulic – przy ulicy Pomorzańskiej, a dziś Chmielewskiego. Piwo, z małymi przerwami, warzono tam do II wojny światowej.
Szczecińskie piwo ma więc zacne korzenie. Produkcję po wojnie wznowiono na początku 1946 roku, browar znalazł się pod zarządem Przemysłu Fermentacyjnego z Bydgoszczy, by pięć lat później zmienić właściciela na nowo utworzone Szczecińskie Zakłady Piwowarsko-Słodownicze. W latach 60. piwo było eksportowane do naszych „radzieckich przyjaciół” (mowa oczywiście o krajach bloku wschodniego). Nie był to rzecz jasna jeszcze Bosman, tylko napój o jakże wdzięcznej i wyszukanej nazwie: „Piwo Bałtyckie”. A w 1975 roku, jako jeden z dwóch zakładów w kraju – obok Polmosu Kraków – rozpoczął franczyzową produkcję Pepsi-Coli. A więc zapachniało Zachodem w Mieście Magnolii.
W 1992 roku, po wszystkich zawirowaniach politycznych (choć chyba trafniej byłoby napisać: jeszcze w trakcie), browar został przekształcony z przedsiębiorstwa państwowego w jednoosobową spółkę Skarbu Państwa: Bosman Browar Szczecin S.A. Spółka została obdarzona hojnie niemieckim kapitałem, bo zainwestowała w nią grupa Bitburger Brauerei. Od dziewięciu lat natomiast znajduje się pod skrzydłami Carlsberga.
Bosman wyznaje chyba zasadę: do wyboru, do koloru. Możemy bowiem raczyć się tradycyjnym Bosmanem Full, wybieranym przez większość szczecinian, Bosmanem Specjal z charakterystyczną zieloną etykietą, Voltem, którego pierwsze opakowania, przypominające baterię, zostały nagrodzone jako najlepszy projekt reklamowy, a także edycjami limitowanymi. Na okres jesienno-zimowy mieliśmy (mowa oczywiście o osobach pełnoletnich) Bosmana Polarnego (w 2005 roku), który reklamowany był jako „rozgrzewający trunek na długie zimowe wieczory”, i coś w tym sloganie musiało być, bo niektórym smakował jak „mocna, gorzka herbata”. Rzecz gustu, oczywiście. A latem nasze podniebienie mile łechce Bosman niepasteryzowany, który zjednuje sobie coraz szersze grono zwolenników i dołącza do powodów, dla których szczecinianie nie mogą doczekać się wiosny.
Bosman doceniany jest nie tylko na rynku lokalnym. Z najważniejszych i najbardziej aktualnych wyróżnień wypadałoby wspomnieć o złotym medalu dla „czerwonego” Bosmana podczas XVI Jesiennego Spotkania Browarników w Krakowie oraz srebrnym krążku dla „zielonego” w prestiżowym konkursie Monde Selection. Nie powinniśmy więc mieć powodów do wstydu.
Komentarze
6