Od 23 maja można zobaczyć w Teatrze Polskim nową inscenizację. Dramat Tadeusza Różewicza "Na czworakach" był już adoptowany przez takich twórców jak Jerzy Jarocki czy Kazimierz Kutz. Szczecińskie przedstawienie w reżyserii Ryszarda Majora bezsprzecznie nawiązuje do tych wystawień, ale też ukazuje nowe spojrzenie na ten niełatwy w odbiorze tekst.

Różewicz   napisał tę sztukę na początku lat 70-ych ubiegłego wieku  Konfrontuje w niej  schematyczny wizerunek  poety jako rezydenta parnasu, predystynowanego do głoszenia niepodważalnych sądów, nieosiągalnego dla przeciętnych – autorytetu. Bohater dramatu -Laurenty (w tej roli Michał Janicki),odżegnuje się od bycia  autorytetem . Stara się zerwać  tę maskę i prowadzić takie życie jakie jemu sie podoba. Niech inni się do tej formy dostosują, niech tak jak on zaczną sie poruszać na czworakach. Kiedy odwiedza go Dziewczyna (Sylwia Różycka), która pisze prace naukowa o mistrzu, jest zaszokowana takim zachowaniem. Nie może uwierzyć w to, że Poeta potrafi być infantylny i okazywać swoje słabostki.

W słowach, które wypowiadają postacie dramatu wiele jest cytatów z Witkacego, Krasińskiego oraz Goethego. Dziewczyna przeistacza się na chwilę  w Albertynkę z „Operetki” Gombrowicza. Sądzę, że właśnie wielbiciele twórczości tego ostatniego dramaturga mogą być szczególnie dobrze przygotowani do odbioru tej inscenizacji. Symbolem prawdy i wyzwolenia od formy jest u autora „Ferdydurke” słowo nagość. Także u Różewicza przełamanie konwencji odbywa się poprzez zrzucenie odzienia. Laurenty paraduje po swoim pokoju bez garnituru i  spodni. Groteska wypiera utarte zasady. Wszelkie świętości są ośmieszone. Nawet diabeł jest tylko ujadającym  pudlem (Marek Żerański) ...

W drugim akcie sztuki całe dokonania i biografia twórcy  zostają sprowadzone do zabawnych historyjek  i rygoru filcowych papci, które musi  zakładać nawet jego dawny przyjaciel Sitko (w tej roli Jacek Polaczek), jeśli chce wejść do środka. Szkolne ekskursje z nikłym uszanowaniem traktują eksponaty zgromadzone  w tym sanktuarium. Jednemu z uczniów (odziany w marynarski mundurek Sławomir Kołakowski) co chwila  cisną się na usta różne wulgaryzmy. Pelasia (Małgorzata Chryc-Fiary) również nie unika ironicznych uwag na temat wielkiej postaci.   W finale główny bohater dystansuje się jednak od tych niezbyt przyjemnych objawów uznania. Jak mu się to udaje ? Zapraszam do teatru ...