Segregacja jako antidotum
Czy aktualnie można stwierdzić, że czarni obywatele Stanów Zjednoczonych są faktycznie równi białym pod względem praw? Czy jednak wciąż są dyskryminowani praktycznie w każdej dziedzinie życia (i to nie tylko mentalnie). Beatty udowadnia, że na to drugie pytanie trzeba niestety odpowiedzieć twierdząco. Rasizm jest bowiem tak głęboko zakorzeniony w świadomości i języku, że trudno go całkowicie wyeliminować. Złagodzić jego skutki może... segregacja.
Syn ekscentrycznego naukowca
Tytułowy
bohater tej książki mieszka w Dickens, w Kalifornii, a wychowywał
się na miejscowej farmie, w dość specyficznych warunkach. Jego
ojciec był psychologiem – eksperymentatorem, które swoje teorie
testował na synu. „Nie karmiono mnie, ale podawano mi stymulanty
apetytywne o temperaturze pokojowej. Nie karano, ale wychowywano w
atmosferze wykalkulowanej intymności oraz wysokiego poziomu
zaangażowania”. To tylko niewinny wstęp do tego, co go spotykało
chłopca, bo ojciec praktykował tzw. psychologię wyzwolenia,
badając problematykę segregacji rasowej i co chwila wręcz
wystawiał swe dziecko na różne próby (często niebezpieczne)
naukowe z tym związane. W dodatku od pierwszych lat uczył go sam w
domu, izolując od rówieśników. Chłopiec na wagary uciekał do...
prawdziwej szkoły, by obserwować co robią koledzy. Poza tym tatuś
miał funkcję Zaklinacza Czarnuchów. Kiedy w okolicy jakiś
Afroamerykanin stawał się groźny dla otoczenia, wzywano go by
„spacyfikował” delikwenta.
Ja kontra Ameryka
W książce jest też wiele innych groteskowych postaci. Choćby ostatni żyjący aktor z serialu „Klan urwisów” – Sorgo, bankrutujący producent – Foy Ceshire czy kierowczyni autobusów Marpessa. Opisujac tę galerię ciekawych indywiduów Beatty, trafnie i dowcipnie, oddaje obyczajowość czarnoskórej społeczności, zamieszkującej przedmieścia Los Angeles. Swego głównego bohatera doprowadza zaś do sali Sądu Najwyższego, w której toczy się ostatni etap jego sprawy „Ja kontra Stany Zjednoczone Ameryki”. Mężczyzna odpowiada za wprowadzenie segregacji rasowej w szkole w Dickens oraz za przywrócenie niewolnictwa (na swojej farmie), a jego obrońca, mecenas Hampton Fiske, to kolejna barwna postać książki.
Zabawa i znakomita edukacja
Narracja jest nasączona nietuzinkowym humorem, momentami staje się wręcz sensacyjna, a przy tym Beatty mimo wszystko nie tylko bawi, ale edukuje czytelnika. To jest najistotnoejsza wartość „Sprzedawczyka”. Neatty jest niewątpliwie erudytą doskonale czującym temat walki czarnych o prawa obywatelskie i zmianę swego szkodliwego wizerunku. Tłumacz książki, Piotr Tarczyński, sprawił, że polski czytelnik nie gubi się w tej dżungli aluzji, odniesień i mało nam znanych nazw i nazwisk (np. George Carver czy Thomas Paine). Dołączył bowiem do tekstu liczne i obszerne przypisy.
Komentarze
0