Jedni uważają tę pozycję za najzabawniejszą książkę o depresji, inni za najbardziej mroczny tytuł w dorobku Houllebecqa. Jedno jest pewne. „Serotonina” nie jest może tak ważną powieścią jak poprzednie dzieło Francuza, czyli „Uległość”, ale na pewno nie jest tylko powtarzaniem tego, co już znamy z jego twórczości, jak twierdzą niektórzy... Książkę przetłumaczyła Beata Geppert.

Najwygodniej dotrwać do kresu

„Mam czterdzieści sześć lat, nazywam się Florent-Claude Labrouste i nie znoszę swego istnienia” - wyznaje narrator już na drugiej stronie książki. Ten dobrze zarabiający urzędnik Ministerstwa Rolnictwa, od momentu kiedy go poznajemy, robi wszystko, by jak najwygodniej dotrwać do kresu... To praktycznie cel jego starań, a najbardziej mu w tym przeszkadza... zakaz palenia. Kiedy porzuca swój prywatny apartament na 29. piętrze wieżowca Totem, martwi się głównie o to, czy w hotelu, w którym znajduje lokum, można palić papierosy. Zmniejszająca się liczba takich miejsc jest dla niego niezwykle uciążliwa...

Pożałowania godny ciąg okoliczności

Apartament opuszcza wówczas, gdy dowiaduje się, że jego dużo młodsza azjatycka kochanka (Yuzu) w perwersyjny sposób zdradzała go, podczas prywatnych „spotkań”. Florent zaczyna analizować swoje życie, które ocenia jako „pożałowania godny ciąg okoliczności”. Jest stałym „rezydentem” ekskluzywnych barów, popija calvados, kupuje wykwintne produkty spożywcze i niczym Jerzy Pilch, sporządza swego rodzaju spis cudzołożnic, przypominając sobie co doprowadziło do tego, że jego związki z Claire, Camille i Kate musiały się zakończyć...

Komfortowe piekło

Po wizycie u specjalisty otrzymuje receptę na antydepresant, który zwiększając stężenie serotoniny (czyli hormonu szczęścia) we krwi, powoduje złagodzenie cierpienia. Lek ma jednak także pewne skutki uboczne, które mocna komplikują życie Florentowi... Houellebecq nie pisze jednak tylko oczywiście o indywidualnym losie malkontenta, którego pozornie zasobne i dostatnie życie, jest puste i nieudane... Jego postać umieszcza na tle trendów i nastrojów, które niszczą całą Europę Zachodnią. Jest ona komfortowym piekłem, urządzonym tak, by spełnione zostały zachcianki najbogatszych, a zawody „nie na czasie” są skazywane na powolne wymieranie.

W „Serotoninie” odnajdziemy wiele komentarzy i dygresji na temat francuskiego rolnictwa, a szczególnie sytuacji producentów mleka, którym dystrybutorzy dyktują coraz gorsze warunki. Wspomina o konsekwencjach manipulacji genetycznych, o malejącym wsparciu dla hodowli i innych kwestiach, pokazując, że ten temat zgłębił w stopniu znacznie większym niż przeciętny odbiorca medialnych newsów.

Zachwyt nad krowami

Houellebecq swemu bohaterowi nie daje prawie żadnych szans... Męska przyjaźń jest niepowodzeniem, bo jedyny naprawdę bliski znajomy Florenta, to arystokrata Aymeric, który sam przechodzi poważny kryzys, więc nie bardzo może mu pomóc. Bóg jest według niego „kiepskim scenarzystą”, a „wszystko co stworzy, nosi piętno niedokładności i porażki...” Zachwyca się natomiast... krowami rasy normandzkiej, a kontemplowanie ich stada, to jedna z najjaśniejszych chwil, które są mu dane. Jednak w dłuższej perspektywie nie widzi raczej ocalenia w sile natury. Twierdzi, że chociaż potrafi dawać wiele piękna, to „przyroda pozostawiona sama sobie zazwyczaj wytwarza bezkształtną i chaotyczną plątaninę rozmaitych roślin, w sumie dość paskudną...” Kiedy zaś człowiek nadmiernie w nią ingeruje, to efekty są łatwe do przewidzenia... Florent próbuje jeszcze znaleźć azyl w wielkiej literaturze (czyta m.in. „Czarodziejską górę” Manna), ale także ona go rozczarowuje. Chwali za to... Conan Doyle`a, którego uważa za świetnego nowelistę...

Obsesyjne obserwacje

Houellebecq wiele pisze o uczuciach i ich destrukcyjnym braku. Ostanie fragmenty książki, to opisy obsesyjnego wręcz obserwowania przez Florenta jego dawnej partnerki Camille, którą po długiej przerwie odnajduje w gabinecie weterynaryjnym na normandzkiej prowincji. Łudzi się, że mogłaby dać mu, jeśli nie miłość, to przynajmniej zapomnienie... Jednak akapity „Serotoniny” są bezlitosne. To teza, że praktycznie tylko ktoś zdolny do poświęcenia własnej, indywidualnej wolności, może zbliżyć się do stanu spełnienia. Florent, tak jak wielu jego współczesnych, do takich ludzi nie należy...