To nie jest typowa biografia. Podtytuł tej książki „W poszukiwaniu Jamesa Browna, amerykańskiej duszy i muzyki soul”, to wskazówka czego czytelnik może się spodziewać sięgając po dzieło McBride`a. To nie jest opis najważniejszych wydarzeń z życia tego legendarnego wokalisty, w chronologicznym porządku, a raczej eseistyczna opowieść o jego roli w czarnej muzycznej rewolcie, która dokonała się w latach 60.

Niepowtarzalny show

Brown był wokalistą i kompozytorem nazywanym „ojcem chrzestnym soulu”. Jego wkład w historię muzyki rozrywkowej jest bardzo duży. Bogate brzmieniowo kompozycje na bazie sekcji instrumentów perkusyjnych i dętych oraz ekspresyjny głos to podstawa. Co jednak najbardziej efektowne, to fakt, że tańczył na scenie, tworząc przy każdym występie na żywo niepowtarzalne show. Zawsze był świetnie ubrany, dbał o swą misterną fryzurę (której poświęcał długie godziny pod suszarką). Przez 45 lat swojej kariery sprzedał ponad 200 milionów płyt i napisał ponad osiemset utworów. Mimo tych osiągnięć za życia nigdy nie znalazł się na okładce „Rolling Stone'a”, bo był czarny.

Dziecko zagadkowej krainy

Dokładniej to ujmując, jak pisze autor książki: „Był dzieckiem zagadkowej krainy: amerykańskiego Południa”. McBride uważa, że „żadna książka nie jest w stanie przybliżyć czytelnikom naszego bohatera. Brown bowiem pochodzi z ziem, których nie umie objaśnić żadna literatura, ukształtowanych przez historię niewolnictwa, ucisku i najrozmaitszych nieporozumień... ”. Mimo to „Załatw publikę i spadaj...” to maksymalnie zbliżona odpowiedź na pytanie kim był ten człowiek. Ponieważ jej autor sam jest jazzowym saksofonistą, bardzo dobrze rozumie sytuację czarnoskórych muzyków w Stanach, potrafi świetnie dogadywać się z tymi, którzy współtworzyli brzmienie zespołu Browna, a poza tym wnikliwie analizuje podłoże społeczne i kulturalne biografii tego muzyka, skupiając się na jego dzieciństwie w Karolinie Południowej i starając się wydobyć fakty spośród wielkiej liczby plotek i fałszywych relacji.

Obsesyjna potrzeba szacunku

Tytułowe stwierdzenie „załatw ich i spadaj” trafnie określa postawę i charakter Browna. Ponieważ wywodził się z biednej rodziny i chciał bardzo osiągnąć sukces, obsesyjnie pragnął też być szanowany. Unikał jak mógł spoufalania się z kimkolwiek. Po swoich koncertach wsiadał do samolotu i udawał się w kolejne miejsce, nie uczestnicząc w imprezach, na które zapraszali go biznesmeni, politycy, prestiżowe persony. Nie chciał zniżać się do ich poziomu i być traktowany instrumentalnie. Przykładem najbardziej znanym była sytuacja, kiedy po słynnej walce Mohammeda Ali z Georgem Foremanem w Zairze w 1974 roku (uświetnionej jego koncertem), Brown odmówił spotkania z prezydentem Mobutu.

Niewykonalny testament

Ta książka to głównie opowieść o ludziach, nie o zdarzeniach czy najlepszych utworach w dorobku artysty. McBride przybliża np. postać Ala Shraptona, jednego z najważniejszych czarnoskórych kaznodziei Ameryki. Zajmuje się sprawą testamentu Browna, rozmawiając z osobami, które bardzo odczuły zamieszanie związane z jego wykonaniem (m.in. z jego partnerami biznesowymi: Davidem Cannonem i Buddy Dallasem oraz jego menadżerem Albertem Bradleyem). Autor hitu “It's a Man's Man's Man's World” zmarł w 2006 roku, zapisując swój majątek na założenie funduszu edukacyjnego dla dzieci w Karolinie Południowej, ale realizacja tego postanowienia okazała się wręcz niemożliwa. Na skutek działań podjętych przez domniemanych spadkobierców i ich adwokatów, którzy starają się wręcz napisać testament na nowo, pieniądze przepływają tylko przez ręce prawników, nie trafiając do tych, do których miały trafić.

Pieniądze były wszędzie

McBride pisze o czterech żonach Browna, o jego tragicznie zmarłym ukochanym synu Teddy`m (który z racji swego talentu mógłby być jego sukcesorem). Pisze o jego niekonwencjonalnych metodach pracy z zespołem, o karach jakie stosował za drobne uchybienia, a także o licznych nieudanych inwestycjach finansowych i maniakalnej nieufności wobec banków. Brown trzymał pieniądze wszędzie tylko nie na koncie, pod podłogami pokojów hotelowych, w szafach i w innych skrytkach, wierząc, że tylko tam będą bezpieczne i urząd skarbowy nie namierzy ich. Nie był na pewno we wszystkim wzorem do naśladowania (tłumacz książki, Maciej Świerkocki, odtwarza błędy językowe Browna w przytoczonych cytatach jego wypowiedzi), ale ta książka na pewno pozwala lepiej zrozumieć jego postępowanie.

Kosmiczy epilog

Nie brak w niej także osobistych refleksji i wspomnień McBride`a, urozmaicających bardzo tekst. Jednym z najbardziej poruszających fragmentów jest epilog, poświęcony siostrze Helen Lee, która „traktowała organy tak, jak gdyby to była deska rozdzielcza statku kosmicznego”...