Z nowymi krzesełkami, niewielkimi zmianami w zespole i problemami z herbem – tak Pogoń Szczecin weszła w nową rundę. W niedzielę pierwszy mecz w Szczecinie, sprawdźmy co się zmieniło w naszym klubie.
Po lekkim odświeżeniu jest stadion przy Twardowskiego, to pierwsza zmiana, która powinna cieszyć kibiców. I tak trochę jest, chociaż w Szczecinie wciąż czujemy stadionowy niedosyt. Nowe krzesełka z całą pewnością wizualnie sprawiają, że stadion wygląda lepiej, stare wyblakłe prosiły się o wymianę. Jednak nie krzesełek potrzebujemy, ale kompletnego stadionu. Miasto wciąż nie może się dogadać z klubem w sprawie nowego obiektu. W ostatnim czasie na łamach lokalnej prasy powrócił pomysłu stadionu w Dąbiu.
Wszystko za sprawą Andrzeja Piątaka, który w audycji radiowej wyjawił, iż od dwóch lat miasto prowadzi rozmowy z holenderskim inwestorem. Na jakim etapie są? Trudno powiedzieć, do momentu wyjawienia informacji przez Piątaka, wszystko było omawiane w tajemnicy. Holenderski inwestor wciąż chce wybudować stadion – ma nawet za sobą bliźniaczą inwestycję w Kerkrade.
Herb do zmiany?
Oprócz liftingu stadionu kibice doczekali się odświeżenia Gryfusa. Szczecińska maskotka ma powrócić do kibicowania jak za dawnych lat. A jej pierwszy występ będziemy mogli oglądać właśnie w niedzielę, podczas pierwszego mieczu rundy wiosennej u siebie.
Kiepski stan stadionu to nie jedyny problem Portowców. Jak się w ostatnim czasie okazało, niedługo klub może być zmuszony do zmiany historycznego herbu. Przez komornika zostało bowiem zajęte logo klubu, z którego Pogoń Szczecin S.A. korzysta na podstawie umowy cywilno-prawnej zawartej ze Stowarzyszeniem MKS Pogoń - właścicielem znaku. Wszystko przez długi MKS Pogoń, wobec jednego z działaczy tego stowarzyszenia. Trudno sobie wyobrazić, by Pogoń grała z innym herbem. Dlatego też Pogoń Szczecin S.A. wyraziła chęć wystartowania w ewentualnej licytacji znaku.
Potrzeba nam snajperów
Przerwa między rundami to idealny moment na wzmocnienie zespołu przed rozgrywkami. Dokładnie tydzień temu zamknięto okienko transferowe, kto przybył do klubu, kto z niego odszedł? Nie jest tajemnicą, że szczeciński klub nie może sobie pozwolić na milionowe inwestycje w kadrę. Po prostu nas na to nie stać. W rundzie jesiennej pokazaliśmy, że mamy na tyle mocny skład, by utrzymać się w środkowej części tabeli, nieliczne, wiosenne transfery miały przede wszystkim umocnić zespół, tak by ze spokojem utrzymać się w Ekstraklasie.
Jako pierwszy do zespołu dołączył kolejny Japończyk - Takuya Murayama. Ten 23-letni zawodnik do Pogoni przeszedł z trzecioligowej Gwardii Koszalin. Piłkarz ma wzmocnić ofensywę zespołu. Do ataku został także ściągnięty z Zawiszy Bydgoszcz Tomasz Chałas. To na nim przede wszystkim ma spoczywać obowiązek trafiania do siatki przeciwnika. Jak widać jednak po pierwszym meczu rundy Chałas jeszcze nie odnalazł się w napaści klubu. Ostatni transfer do klubu został uznany za jeden z najlepszych okienka. Mowa o Julienie Tadrowskim, obrońcy, który do Pogoni przeszedł z Arki Gdyni. Ten francusko-polski zawodnik jest wychowankiem Lille OSC. 19-letni obrońca ma za sobą już występy w juniorskiej reprezentacji Polski, wciąż jednak czeka na debiut na ekstraklasowym boisku. Na razie przegrywa rywalizację z Peterem Hricko, jednak jak przyznaje trener Portowców, Artur Skowronek, Julienowi niewiele brakuje do pierwszego występu. Kto wie, może zobaczymy go już w niedzielę.
Pożegnania i wypożyczenia
Z zespołu odeszło też kilku zawodników. Pożegnaliśmy się z Grzegorzem Boninem, który powędrował do Górnika Zabrze. Nasze szeregi opuścił także Sergei Mošnikov, który także od rundy wiosennej reprezentuje Górnik Zabrze. Za Tadrowskiego do Arki wypożyczyliśmy Łukasza Zwolińskiego, na wypożyczenie do Floty poszedł Mateusz Szałek, a do Energetyka Rybnik Błażej Radler. W ostatniej chwili do Bełchatowa wypożyczony został napastnik Mouhamadou Traore.
W niedzielę, na stadionie miejskim w Szczecinie Pogoń rozegra mecz z Piastem Gliwice. Trzeba wierzyć, że pierwszy miecz wiosny na własnym boisku otworzy szereg zwycięstw dla Portowców.
Komentarze
0