String Connection powróciło ! Muzycy tej bardzo cenionej jazzowej grupy zebrali się po 20 latach przerwy w działalności pod tym szyldem by zagrać serię koncertów w Polsce. Prawdopodobnie jest to jedyna okazja by zobaczyć ich właśnie w tej konfiguracji, tak więc najbardziej złaknieni muzyki tej formacji słuchacze pojawili się tłumnie na koncercie w szczecińskiej Filharmonii 9 listopada.

Panowie: Krzesimir Dębski (skrzypce, klawisze), Andrzej Olejniczak (saksofon tenorowy, saksofon sopranowy), Janusz Skowron- (syntezator), Krzysztof Ścierański- (gitara basowa) i Krzysztof Przybyłowicz – (perkusja) rozpoczęli ten unikatowy występ utworem "Relaxing in Schwartbuck". Został on zadedykowany gościom z Niemiec, którzy przyjechali specjalnie na ten występ i był to bardzo dynamiczny wstęp, bynajmniej nie skłaniający do lekkiego odpoczynku ... Następnie usłyszeliśmy to nową kompozycję Janusza Olejniczaka- „Mr X” , a w dalszej kolejności m.in. „Cichosza” (Janusza Skowrona) i „Call it A Dream” (jeszcze jeden zupełnie nowy utwór skomponowany przez Olejniczaka). Zapowiadając poszczególne utwory lider zespołu – Krzesimir Dębski, często nawiązując do historii ich powstania. Np. kompozycja „Tower Of Old Power” skojarzyła mu się z obradami stowarzyszenia kompozytorów w Warszawie i grającą pod oknem katarynką (motyw dźwiękowy imitujący ją pojawia się zresztą we wstępie do tej kompozycji). Jeden z najbardziej znanych numerów String Connection "Body Animation"(który zabrzmiał nieco później) pochodzi z albumu „Trio” nagranego w studiu Polskiego Radia w Szczecinie. O tej sesji również padło kilka zdań ze sceny.

Muzycy z dużą precyzją odtworzyli swoje partie instrumentalne, pozwalając sobie jednak także na improwizacje, które nieodmiennie były przyjmowane aplauzem. Tak więc nie zabrakło więc chyba żadnego z elementów, które sprawiają, że pamiętamy dane wydarzenie artystyczne jeszcze długi czas po jego zakończeniu. Nawet osoby nie mające częstej styczności z jazzem czy fusion jak sądzę doceniły melodyczne walory poszczególnych kompozycji.

Niewątpliwie pan Krzesimir jest nie tylko bardzo dobrym muzykiem, ale także człowiekiem z dużym poczuciem humoru. Przytoczył bardzo wiele anegdot sprzed lat, często też nawiązywał żartobliwie do baskijskich motywów w kompozycjach Andrzeja Olejniczaka, który od ponad 25 lat mieszka w Hiszpanii. To jednak nie wszystko na co było go stać. Absolutnie popisowo sparodiował bowiem piosenkę rapera Peji „Na dnie”, (w której ten utalentowany młody człowiek wykorzystał bez zgody autora fragment utworu String Connection). Ten zabawny przerywnik poprzedził wykonanie "Cantabile in h-moll", a ostatnim akcentem wieczoru był znakomity „Montreal Ballad” Nie muszę chyba dodawać, że obie te kompozycje zostały odebrane przez publiczność z wielkim entuzjazmem i nagrodzone owacją na stojąco.