W zalewie prozy życia, w mechanicznym podejściu do mijających dni, które zamieniają się w tygodnie, a tygodnie w miesiące - tracimy nasz czas na sprawy materialne i doczesne. Wspólne przebywanie ze sobą ogranicza się do wieczorów przed telewizorem, spacerów po markecie czy - w najlepszym razie - wypadów do kina. A gdyby tak wlać trochę kulturalnej treści do pustej formy naszej codzienności?
Kino w kawiarni, czyli Kiniarnia
A może film? Nie byle jaki, nie jakiś „hicior”, filmowy bestseller, efekciarski obraz, ale nieco ambitniejsze, skłaniające do przemyśleń kino, niewymagające wielkiego ekranu, karmelowego popcornu popijanego colą? Może kino, ale nie jakieś „multi”, ale trochę bardziej kameralne, pozwalające na estetyczno-emocjonalny odbiór? Czasem warto zrezygnować z łatwiejszych, szybszych rozwiązań na rzecz tych, które wymagają większej celebracji, ale będących odskocznią od dnia codziennego.
Nie wiesz gdzie? W najstarszym, nieprzerwanie działającym kinie Szczecina - Pionierze - można odwiedzić Kiniarnię. Odbywają się tam projekcje filmowe, ale w dość niestandardowy sposób, bo przy kawiarnianym stoliku. Mało tego, kawiarniana konwencja odnosi się nie tylko do aranżacji wnętrza. Film można obejrzeć popijając gorącą kawę, aromatyczną herbatę, a nawet lampkę wina.
Kameralnie w teatrze
A może zamiast biernego „wgapiania się” w telewizor, skakania po kanałach wybrać się na spektakl? Zamiast filmu przerywanego rzeką reklam, zamiast kolejnego telewizyjnego show wybrać kontakt z żywym człowiekiem, postawić na interakcję, poczuć energię płynącą z gry aktorskiej? I nawet jeśli nie jest się znawcą sztuki teatralnej, to nie to jest najważniejsze. Liczą się emocje przekazywane przez aktora, możliwość obcowania ze sztuką i współodczuwania jej tu i teraz.
Bliski kontakt z aktorem jest możliwy w Teatrze Małym, jednej ze scen Teatru Współczesnego, znajdującej się na Deptaku Bogusława. Wchodzi się do niego najpierw przez niewielką kawiarenkę, a następnie przez szatnię. Po zakończonej sztuce można posiedzieć w knajpce, wymienić się wrażeniami, podyskutować. A wszystko to w niepowtarzalnej, teatralnej atmosferze.
Coś dla melomanów
A gdyby któregoś wieczoru, zupełnie spontanicznie, wybrać się na piwo? Na piwo z jazzem w tle. Zamienić odtwarzacz na prawdziwych muzyków, którzy zadziwią nas aranżacjami, zaczarują improwizacjami? Poczuć wspólnie drgania muzyki, cieszyć się razem prawdziwym, żywym, namacalnym brzmieniem? Choć raz zamienić wygładzone, zmodyfikowane w studiu nagrania na pulsujące, płynące prosto z duszy dźwięki?
Jeśli taki scenariusz wspólnie spędzonego wieczoru odpowiada waszym zainteresowaniom i temperamentom, to jednym z miejsc w Szczecinie, gdzie można posłuchać muzyki na żywo jest Royal Jazz Club. Znajdujący się w jednym z Domków Profesorskich, ciągnących się w kierunku Zamku Książąt Pomorskich, zaprasza do piętnastowiecznej, gotyckiej piwnicy na ucztę dla duszy i ciała.
Nie namawiamy na zmianę stylu życia, nie nawracamy na nową, kulturalną ścieżkę. Proponujemy, żeby raz - na tak zwany ruski rok - wybrać zamiast kultury masowej, zamiast gotowych szablonów, coś bardziej kameralnego, wymagającego odpowiedniej oprawy. Może to wnieść ożywczy powiew w skostniałą strukturę mijających dni.
Komentarze
2