Drzwi niewielkiego punktu praktycznie się nie zamykają. – Co się stało? Dlaczego? A zrobi mi pan jeszcze pasek do torebki? – dopytują klienci. Na szybach zakładu rymarsko-kaletniczego przy Krzywoustego (właściwy adres to Piastów 16) wiszą kartki, które nie zostawiają złudzeń: „Likwidacja zakładu. Całkowita wyprzedaż!!!”.
Klienci: Całe moje życie tam był!
Informacja o likwidacji zakładu wywołała też niemałe poruszenie w mediach społecznościowych: „Istniał od zawsze!”, „Całe moje życie tam był” – komentują szczecinianie.
Zakład, o czym informuje napis na witrynie, działa od 1975 roku. Wiesław Gliwiński przejął go od swojego ojca siedem lat później. – Wtedy więcej tworzyliśmy własnych rzeczy, dziś to jednak głównie naprawy –mówi. – A teraz muszę tłumaczyć się codziennie, dlaczego zamykam…
Ja też pytam: – Dlaczego?
– Od czterech lat jestem już na emeryturze, zdrowie już mi szwankuje. A co ciekawe, to największe pretensje mają emeryci, dziwią się, że mi też się to należy – śmieje się pan Wiesław. – Gdyby nie to, że ja naprawdę lubię przychodzić tutaj, to pewnie już dawno bym zamknął – dodaje i zwraca uwagę na duże koszty prowadzenia działalności.
Nie ma chętnych na takie zawody
Naszą rozmowę co chwilę ktoś przerywa. – Przyszłam na spokojnie obejrzeć torebki, chciałabym jakąś na długim pasku – mówi klientka. Wiesław Gliwiński proponuje trzy modele i daje duże rabaty. – Może nie byłam tu często, ale jeśli już korzystałam z usług, to zawsze byłam bardzo zadowolona. Szkoda, że zakład się zamyka, ale ja pana doskonale rozumiem – mówi kobieta.
Rzemieślnik zwraca uwagę, że dziś już nikt nie chce takiej pracy wykonywać. – Tak zwanymi ręcami nikt już nie chce robić, każdy chce tylko palcami po klawiaturze i szufladę przesuwać – uważa.
Co będzie robił kaletnik na emeryturze?
– Na pewno będzie mi najbardziej brakowało kontaktu z ludźmi. Pierwszego dnia na pewno sobie poleżę. Wyśpię się dobrze. Porobię porządki w domu. Może na urlop jakiś pojadę… – mówi Wiesław Gliwiński.
Zwracam uwagę na wiszące na ścianie zakładu zdjęcia ośnieżonych szczytów gór. Przypominam sobie, że pan Wiesław mówił kiedyś reporterce wSzczecinie.pl, że marzy o tym, aby zobaczyć białą Antarktydę.
– To było kiedyś. Teraz to chciałbym jakiś mały kemping nad jeziorem, łódka, wędka – mówi. Widzę, że jego oczy napełniają się łzami.
– Pan płacze?
– Wie pani, bo ja tu nigdy nie przychodziłem za karę…
Zakład będzie czynny do końca lutego. Kaletnik nie przyjmuje już nowych zleceń, ale można u niego kupić rzemieślnicze wyroby ze skóry, m.in. torebki, portfele czy paski. Wszystko z dużymi zniżkami.
Komentarze
27