Dziś tory kolejowe w północnych dzielnicach Szczecina służą wyłącznie przewozom towarowym. Co jakiś czas ożywa propozycja reaktywowania połączeń osobowych. Jedną z alternatyw jest przedłużenie linii tramwajowej nr 6 do Polic. Pomysł jednak wcale nie jest nowy i miał realne szanse na realizację w przeszłości.

Odbudowujący się ze zniszczeń wojennych Szczecin cierpiał na brak komunikacji miejskiej. Uruchamiano kolejne linie tramwajowe, odgruzowywano kolejne ulice, produkcję wznawiały zakłady przemysłowe. Tam, gdzie zdołano przywrócić ruch tramwajowy, nie było już problemów z dowiezieniem szczecinian do miejsc pracy. Gorzej sytuacja wyglądała w północnych dzielnicach ulokowanych nad Odrą.

Jak czytamy w archiwalnym artykule „Kuriera Szczecińskiego” z dnia 13 sierpnia 1949 roku, linia autobusowa obsługująca Stołczyn i Skolwin nie wystarczała na codzienne potrzeby. Ta część miasta również szybko aktywizowała się, rozpoczęto produkcję w papierni i hucie oraz w pomniejszych zakładach, więc potrzeby komunikacyjne stale rosły.

Szóstką” do Polic

Władze miasta zdawały sobie sprawę, że jedynie tramwaje są w stanie sprostać zadaniu, jednak budowa nowej linii z przyczyn braku pieniędzy nie wchodziła w rachubę. Jednak pojawił się śmiały pomysł, by dla potrzeb nowej linii wykorzystać istniejące tory kolejowe biegnące do Polic. „Szóstka” miała wówczas przystanek końcowy na obecnym przystanku „Lipowa”, skąd po pokonaniu 500 metrów dotarłaby do przejazdu kolejowego. Dalej jechałaby jednym torem do Polic. Zakładano, że pociągom towarowym zostawi się jeden tor, a drugi zostanie przeznaczony dla tramwajów.

Z technicznego punktu widzenia przedsięwzięcie wydawało się proste. Rozstaw torów kolejowych i tramwajowych w Szczecinie jest ten sam – 1435 mm. Należało jedynie w odpowiednich odstępach dobudować mijanki i przystanki, a nad całą trasą rozwiesić sieć elektryczną. Przypomnijmy, że do lat 80 – tych linia kolejowa do Trzebieży nie była zelektryfikowana. Pomysł ten poparły ówczesne władze kolei. Koszt przedłużenia linii tramwajowej oszacowano na około 100 milionów ówczesnych złotych.

Podobnie jak w Łodzi

Pomysł wykorzystania torów kolejowych przez tramwaje nie był wówczas nowy. W 1913 roku Koszalin uzyskał tramwajowe połączenie z Unieściem właśnie w oparciu o otwartą niecałą dekadę wcześniej linią kolejową do Mielna. Tramwaj „plażowy” cieszył się bardzo dużym powodzeniem, zwłaszcza w sezonie letnim. Kursował do 1938 roku.

Gdyby doszło do realizacji tego ciekawego połączenia, wówczas Szczecin znalazłby się wraz z Łodzią w gronie miast posiadających tramwaje podmiejskie. Przedłużona do Polic linia nr 6 mogłaby później docierać do Zakładów Chemicznych czy zespołu osiedli mieszkaniowych wzdłuż ul. Piłsudskiego. Stanowiłaby główną oś komunikacyjną między obydwoma miastami.

Pomysł co jakiś czas powraca, popierają go nawet inżynierowie ze Stowarzyszenia Inżynierów i Techników. Nie ma jednak co liczyć na jego realizację, tym bardziej, że trwają obecnie prace studialne nad uruchomieniem Szybkiej Kolei Miejskiej, która skomunikuje znacznie większy obszar szczecińskiej metropolii.

Zobacz też:

Zielone światło dla SKM