Na przystawkę podziemne legendy, na deser architektura miasta, a na danie główne wielki skarb templariuszy! Wszystko podlane sosem z intrygi z morderstwami w tle i międzynarodową walką. Leszek Herman przygotował nam ciekawy kąsek o Szczecinie.
To był idealny początek intrygi w Szczecinie. Fragment podziemnego miasta (tyle legend!), tajemnice Gryfitów, Niemcy, II wojna światowa... Leszek Herman zebrał niezły materiał na niebanalną, międzynarodową aferę kryminalną. I nagle rozczarowanie. Bo już od pierwszych chwil po zawiązaniu akcji okazuje się, że jest trochę za łatwo, że w całej historii brakuje iskry, która wznieciłaby pożar w mojej wyobraźni.
Co tak łatwo?
Od pierwszych chwil głównym bohaterom idzie za łatwo, wszystko wychodzi bez większych problemów. Oni wiedzą, po prostu wszystko wiedzą. Bezbłędnie łączą fakty, kojarzą, a jeśli nie kojarzą... wystarczy telefon do znajomego, bo przecież znają specjalistów w każdej możliwej dziedzinie... W ten sposób autor zabiera „radość” z intrygi czytelnikowi, który nie ma czasu na domysły, na „kombinowanie”, wszystkie odpowiedzi są podane jak na tacy. I tak do 1/3 książki... aż nagle ściana. Kłoda, za kłodą. Pięknie! Tempo akcji wzrasta, już nie jest tak łatwo. Herman odbiera swoim bohaterom „szczęście”, dając im coś o wiele ważniejszego – sympatię czytelnika.
Historia o której marzymy
Wróćmy do początku. Przypadkowe nieszczęście, jakim jest zapadnięcie się podziemnego garażu, łączy głównych bohaterów i wciąga w bój przeciwko groźnym, bezwzględnym bandytom z ...Niemiec. Po katastrofie budowlanej w samym sercu Szczecina odkryto przedwojenny korytarz, a w nim... Tu w głowach czytelników – a w szczególności tych szczecińskich – powinny obudzić się wszystkie znane legendy o podziemnym mieście. Któż nie słyszał o korytarzu pod Odrą, przejściu do Berlina czy nieodkrytych komnatach ze skarbami? Herman sprytnie zbiera wszystko i łączy historie o tajemniczych podziemiach dodając do tego masonów, templariuszy, Gryfitów, Sydonię von Borck... a nawet Cesarstwo Rzymskie! Z lekkością przeskakuje z legendy na legendę, wciągając swoich bohaterów – a wraz z nimi także czytelników – głębiej i głębiej (momentami dosłownie!).
Wszystko na prawie 800 stronach
W „Sedinum” jest wszystko. Herman pisząc swoją powieść jakby karmił się pomorskimi legendami, czerpał natchnienie z krótkich, znanych podań, opierał konstrukcję na pozostałych z zamierzchłych czasów murach. Pomaga u w tym jego fach. Herman tak jak Igor – główny bohater, a właściwie Igor na wzór Leszka Hermana jest architektem. To daje nam dwie główne wartości – profesjonalny, rzetelny zarys tego co nas otacza w książce i historyczne dopełnienie podparte zdobytą podczas pracy wiedzą.
Wszystko, czyli też niedociągnięcia
W tej książce jest wszystko – niestety. Poza świetną fabuła są także błędy w druku i rozwiązania, z którymi nie mogę się pogodzić. Gdy bohaterowie są pod ścianą Herman się spieszy i... idzie na łatwiznę. Nie mogę przetrawić rozwiązania z „Maksem”, nie podobał mi się „rzut oka mamy” na dokumenty. Ale patrzę na to z dystansu. Dlaczego? Bo to debiut, ponadto to bardzo ważna książka dla Szczecina.
Leszkowi Hermanowi trzeba przyznać jedno – to wszystko trzyma się kupy! Poza tym Szczecin potrzebuje takich książek. My potrzebujemy takich książek. Dlaczego? Bo „tak przyzwyczaiłeś się do bylejakości tego miasta, do tych różowych bloków, że nie pamiętasz – to my sami jesteśmy temu winni”. Odzwyczajmy się. Stwórzmy legendę tego miasta na nowo. Bo to piękne, ciekawe miasto. I to właśnie pokazuje nam Leszek Herman.
Hermana zostawcie Hermanem
W ostatnich dniach kilka razy minęłam kilka reklam na autobusach, które głoszą, że Leszek Herman to nowy polski Dan Brown. Nie zgadzam się, tupię nogą. Zostawmy Leszka Hermana, Leszkiem Hermanem. Nie potrzebujemy Kolejnego – dokładnie tak, kolejnego Browna. W zupełności wystarczy nam nasz szczeciński Leszek Herman.
Spotkanie z autorem
Na koniec wszystkich fanów podziemnych legend, nierozwiązanych historii i wielkich tajemnic z przeszłości Szczecina zapraszam na spotkanie z autorem „Sedinum”, które odbędzie się 24 stycznia, w CKE Stara Rzeźnia o godzinie 14:00.
[ KONKURS ROZWIĄZANY ]
Komentarze
1