Triumfatorem jubileuszowej, 30. edycji szczecińskiego challengera tenisowego został Argentyńczyk Federico Coria, który w finale pokonał Czecha Vita Koprivę 6:1, 7:6. Decydujący mecz śledził komplet widzów.

To już 6. zwycięzca z Argentyny w historii turnieju. Wcześniej na kortach przy al. Wojska Polskiego wygrywali: Guido Andreozzi (w 2018 roku), Sergio Roitman (2007), Augustin Calleri (2005), Edgardo Massa (2004) i Juan Ignacio Chela (2001). 

Sklasyfikowany pod koniec pierwszej setki rankingu Coria był jednym z faworytów tegorocznego Invest in Szczecin Open. Najwięcej problemów miał w pierwszych dwóch rundach, gdy rozgrywał trzysetowe pojedynki. W decydującej fazie był już jednak nie do zatrzymania.

W finale nie dał mu rady Kopriva, który do Szczecina przyjechał w świetnej formie po wygraniu challengera w austriackim Tulln. Czech finał zaczął bardzo słabo i wydawało się, że szybko przegra. Obudził się w drugim secie. Nawiązał wyrównana walkę, z kilkoma ekscytującymi wymianami. To było jednak zbyt mało, by po meczu wznieść ręce do góry.

W ćwierćfinale Coria wyeliminował ostatniego Hiszpana w turnieju – Jaume Munara. Słynna już „hiszpańska klątwa” wciąż więc obowiązuje. Tenisiści z tego kraju świetnie radzą sobie na mączce, ale w Szczecinie nigdy jeszcze nie wygrali. Mimo że przyjeżdżały naprawdę głośne nazwiska.

Hiszpanowi nie udało się wygrać również w deblu.  W finale Sergio Martos Gornes, grający w parze z Czechem Zdenkiem Kolarem (singlowy triumfator w Szczecinie z 2021 roku), musiał uznać wyższość debla Andrew Paulson (Czechy) – Vitaliy Sachko (Ukraina). Nowi mistrzowie wygrali 6:1, 7:6.

W decydującej fazie turnieju nie było już Polaków. W singlu jedno zwycięstwo zaliczył Maks Kaśnikowski. W deblu grał z doświadczonym Łukaszem Kubotem, ale odpadli w ćwierćfinale.