W latach 1966-81 i 1994-95 Szczecin był organizatorem rundy eliminacji motocrossowych mistrzostw świata w klasie 250 ccm i 125 ccm. – Cała ta kolorowa otoczka i atmosfera. Zagraniczne, kolorowe vany zaparkowane przed hotelami Piast i Arkona. Udekorowane ulice. Miasteczko namiotowe z zagranicznymi gośćmi rozłożone wzdłuż toru. Telewizja. Tłumy kibiców. Zapach wyczuwalny już z daleka i dźwięk kilkudziesięciu motocykli. Jednym słowem: magia – wspomina Piotr Drzewiecki, szczeciński miłośnik motocrossu i rysownik, prowadzący na Facebooku profil Forgotten Motocross.

Na dawnym torze przy al. Wojska Polskiego od lat nie słychać już ryku motocyklowych silników. Trudno sobie wyobrazić, że na zarośniętych dziś górkach ścigali się kiedyś najlepsi zawodnicy na świecie.

– Tor stał się ofiarą jakiejś dzikiej, szalonej i niezrozumiałej reprywatyzacji. Workiem nieporozumień, sporów i kłótni. Niewiele z niego zostało. Kilka wytartych ścieżek bez homologacji. Wielka dziura, z którą nikt za bardzo nie wie co zrobić. Zarośnięta dżungla i dzikie wysypisko śmieci nienadające się już do niczego. Na szczęście pozostaje jeszcze pamięć o organizowanych tam wydarzeniach – mówi Piotr Drzewiecki.

Oczekiwanie wynagrodzili „naprawdę mistrzowską jazdą”

Szczecin aż 18 razy był organizatorem rundy eliminacji motocrossowych mistrzostw świata. Ich areną był tor, który na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych powstał dla celów doświadczalno-treningowych Szczecińskiej Fabryki Motocykli „POLMO” (słynącej z produkcji junaków). Najlepsi zawodnicy na świecie pojawili się na nim po raz pierwszy w czerwcu 1966 roku.

„Z godzinnym opóźnieniem rozpoczęli wczoraj najlepsi motocrossowcy, startujący w szczecińskiej eliminacji do mistrzostw świata, swój obowiązkowy trening na torze Junaka, ale oczekiwanie to wynagrodzili oni licznie zebranym widzom naprawdę mistrzowską jazdą” – pisał na łamach „Kuriera Szczecińskiego” red. Marek Szymczyk.

Dzień później odbyły się zawody, w których wygrał Joël Robert. Belg w następnych latach stał się największą gwiazdą szczecińskiego toru. Wygrywał na nim jeszcze czterokrotnie.

Pięciokrotny zwycięzca szczecińskich zawodów. Belg Joël Robert/mat. Piotr Drzewiecki/Forgotten Motocross

„Złamał swój motocykl na pół i wpadł do... Lasku Arkońskiego”

Piotr Drzewiecki pierwszy raz zobaczył rywalizację najlepszych motocrossowców w 1973 roku. Miał wtedy 10 lat i bardzo lubił rysować. Po wizycie na szczecińskim torze połączył tę pasję z miłością do motocykli. I stał się regularnym gościem podczas kolejnych eliminacji mistrzostw świata. Najlepiej zapamiętał zawody z 1975 roku.

– Niesamowita dramaturgia. Niezwykle zacięta rywalizacja między Amerykaninem Jimem Pomeroyem a Czechem Jaroslavem Faltą. Po kilku widowiskowych okrążeniach Amerykanin upadł. Złamał swój motocykl na pół i wpadł do... Lasku Arkońskiego. Przybiegli sanitariusze z noszami, ale na szczęście Pomeroy nie potrzebował pomocy. Jego złamane Bultaco rzucono w dwóch częściach pod trybuny. Byłem przy tym – opowiada Piotr Drzewiecki.

Falta też wówczas nie wygrał, bo jego motocykl odmówił posłuszeństwa na dwa okrążenia przed metą. Ze zwycięstwa cieszył się Belg Harry Everts.

Słynne zawody z roku 1975. Za chwilę Amerykanin Jim Pomeroy na motocyklu Bultaco złamie swoją machinę i wpadnie do Lasku Arkońskiego. Obok Czech Jaroslav Falta na motocyklu CZ/mat. Piotr Drzewiecki/Forgotten Motocross

Początkiem końca był stan wojenny. A teraz w miejscu toru mogą stanąć budynki mieszkalne

Szczecin był gospodarzem eliminacji do motocrossowych mistrzostw świata przez 16 lat z rzędu (1966-81). Gazety donosiły, że wydarzenie gromadziło od 15 do 20 tys. widzów. Ci, którym nie udało się zdobyć biletów, szturmowali ogrodzenia okalające tor. Na trybunach zawsze panował ogromny ścisk. Aż przyszedł stan wojenny i szczecińska eliminacja na wiele lat wypadła z kalendarza Międzynarodowej Federacji Motocyklowej (FIM). Wróciła tylko na chwilę, w latach 1994 i 1995.

Później na szczecińskim torze odbywały się tylko zawody niższej rangi. W pobliżu powstały budynki mieszkalne, zaczęły pojawiać się skargi na ryk silników. Tor został zamknięty. Dziś właścicielem jego dużej części jest szczeciński deweloper Siemaszko.

Zaktualizowane niedawno studium uwarunkowań przestrzennych nie zastrzega już realizacji w tym miejscu funkcji sportu i rekreacji. Zezwolono w przyszłości na zabudowę mieszkaniową wielorodzinną niskiej intensywności z zielenią wysoką. Funkcje uzupełniające dla tego terenu to: zabudowa jednorodzinna, usługi, w tym tor kartingowy (zlokalizowany tuż obok) i stacja prostownikowa zasilająca trakcję tramwajową.

Zdjęcia, filmiki i grafiki pozwalają jeszcze raz przeżyć dawne emocje

Szczecińskim fanom motocrossu pozostają więc tylko wspomnienia mistrzowskich imprez. Filmiki i zdjęcia z dawnych lat można oglądać na prowadzonym przez Piotra Drzewieckiego facebookowym profilu Forgotten Motocross (https://www.facebook.com/ForgottenMotocross). Są tam też jego autorskie grafiki, prezentujące najlepszych zawodników i ich pamiętną rywalizację na torze.

– Dzięki internetowi udało mi się skontaktować z niektórymi zawodnikami, którzy walczyli w Szczecinie o najwyższe laury. Okazuje się, że wielu z nich doskonale pamięta nasze miasto i dawne czasy – relacjonuje Piotr Drzewiecki.

W Szczecinie powstał nowy tor motocrossowy w Kluczu, ale jeszcze daleko do organizowania na nim ważnych zawodów.