Jazzowy superband. Tak nazwano zespół, który powstał z myślą 10 edycji BMW Jazz Club. Projekt nazwany "Bezgranicznie" z udziałem Branforda Marsalisa oraz Anny Marii Jopek, Mino Cinelu, Adama Struga i innych, zinterpretował polską muzykę klasyczną i ludową na trzech koncertach w Polsce, w tym także w Szczecinie!
 
Pisząc o tym wydarzeniu można by wiele razy używać słowa bezgranicznie. Nie tylko dlatego, że stało się nazwą całego projektu, ale na pewno dobrze oddaje, to co się działo wczoraj w szczecińskiej Filharmonii. Oczywiście część widzów przyszła do sali symfonicznej głównie dlatego by zobaczyć na żywo znakomitego amerykańskiego saksofonistę jakim jest Marsalis. Myślę, że muzyk ten nie zawiódł ich oczekiwań, bo wzbogacił cały koncept swoimi doskonałymi solówkami. Jego pierwszym instrumentem był saksofon altowy. To na nim grał gdy studiował w bostońskiej Berklee School of Music. Później oczywiście zasłynął jako muzyk, który używa saksofonu tenorowego i sopranowego, ale podczas występów w ramach trasy BMW Jazz Club, sięgnął właśnie po alt jako najbrardziej odpowiedni do tej muzyki.Co jednak istotne Branford był częścią zespołu i praktycznie nie było takiego momentu, by o tym zapomniał. Grał efektownie, ale jego partie były zawsze "kompatybilne" z brzmieniem innych muzyków na scenie. 
 
 
Ważną częścią całego składu był zespół Atom String Quartet.  To aranżacje tej formacji, takie jak „Ballada o śmierci Janosika" i "Etiuda" Witolda Lutosławskiego, zyskały szczególne uznanie publiczności. Praktycznie jednak każdy z uczestników tego wydarzenia naznaczył je swą twórczą osobowością i muzyczną wrażliwością, wzbogacając cały przekaz.Pianista  Marcin Wasilewski, grający (a właściwie szalejący) na instrumentach perkusyjnych Mino Cinelu czy wydobywająca piękne brzmienia z suki biłgorajskiej, Maria Pomianowska (m.in. w utworze „W polu lipeńka"), postarali się o to by ten dwugodzinny koncert był urozmaicony i właśnie, bezgranicznie nastrojowy.  
 
Przyczynili się do tego oczywiście także wokaliści. Adam Strug,  wykonał dwie  pieśni ludowe, na początek i koniec wieczoru. Śpiewał także Piotr Nazaruk, ale główną wokalistką była Anna Maria Jopek, która przypomniała m.in. kilka tematów ze swego albumu "Polanna", ale także z "ID" Kiedy zaś publiczność, zachwycona całym spektaklem muzyczno-wizualnym (nad sceną zainstalowany był też  kulisty telebim, na którym odtwarzano wizualizacje) domagała się "dogrywki" przedstawiła jeszcze "na dobranoc",piosenkę ze znanym tekstem Agnieszki Osieckiej.
 
Muzycy wystąpili wcześniej tylko w Bielsku-Białej i w Warszawie, tak więc było to w pewnym sensie unikatowe przedsięwzięcie.Być może oprócz wspomnień i zdjęć pozostanie po nim także płyta. Cały skład nagrał bowiem  kilka dni temu cztery utwory z tego programu  w studio i to jest dobry zaczątek do większej produkcji. Pewnie także szczecińscy fani chętnie by taki album kupili...