W dzień przed Juwenaliami plac przy akademikach Akademii Morskiej zamienił się w wielką studencką imprezę. Już od rana studenci zaczęli dzień wojskową grochówką na śniadanie, resztę dnia wypełniły konkursy i zabawy. A to wszystko w oczekiwaniu na gwiazdę wieczoru- Indios Bravos.
„Ja wiem i ty wiesz…”
Tego zespołu nie trzeba nikomu przedstawiać, szczególnie w Szczecinie, z którego pochodzi większość jego członków. Tym samym nasze miasto nigdy nie zostaje zapomniane i pominięte przy okazji kolejnych tras koncertowych Indiosów. Całe szczęście! W tym roku już drugi raz szczecinianie mieli okazję zobaczyć Indios Bravos na żywo, podczas trasy koncertowej promującej ich nową płytę „Jatata”.
„Nie wiem, czy starczy jedno dobre słowo…”
Indios Bravos to koncertowa bomba energetyczna. Ich świetna muzyka na koncertach nabiera jeszcze większej mocy. Na scenę weszli kilka minut po 20, od razu wypełniając przestrzeń pozytywną energią. Starsze utwory przeplatały się z tymi z nowej płyty, a wszystko tworzyło jednolitą reggae’ową całość. Zaczęli od znanego „Pom Pom”, ze starszych kawałków pojawiły się również m.in. pozytywna „Wolna wola”, „Nie rytmiczny me how”, czy uwielbiany i śpiewany przez wszystkich „Czas Spełnienia” podczas bisu. Piosenki z nowej płyty zostały bardzo dobrze przyjęte przez fanów, prawie wszyscy pod sceną znali już teksty na pamięć i śpiewali razem z Gutkiem. Ulubionym kawałkiem publiczności wydawał się dynamiczny „Lubię to!”. Indiosi zagrali też tytułową piosenkę „Jatata”, opowiadającą o doświadczeniu ojcostwa, przekorne „Unikaj mnie”, czy moją ulubioną, piękną balladową piosenkę o miłości, „Znak pokoju”.
„A ja nie chciałbym tak po prostu przeminąć..”
Na koncercie Indios Bravos byłam już wiele razy i za każdym razem pozytywnie mnie zaskakują. Każdy, kto pierwszy raz widzi ich na żywo, dołącza do grona wiernych fanów. Zespół jest w świetnej formie, każdy ich występ jest coraz lepszy, grają muzykę na najwyższym poziomie. Muzyczną ucztę urozmaicają świetne gitarowe solówki Piotra Banacha, a jego końcowy popis na perkusji wspólnie z Lechem „Groszkiem” Grochalą to mistrzostwo. Piotr „Gutek” Gutkowski, który według mnie jest jednym z najlepszych polskich wokalistów, na koncercie to czysta energia. Jest wszędzie, daje z siebie wszystko, scena jest dla niego za mała. Jego wspaniały już wokal ciągle się rozwija, na przestrzeni lat zaskakuje coraz wyższym poziomem. Po koncercie cierpliwie znosił oblężenie fanek i z szerokim uśmiechem rozdawał autografy i pozował do zdjęć. Wszyscy członkowie zespołu tworzą razem fantastyczną muzyczną harmonię, widać, że najzwyczajniej w świecie się lubią. Czekam na kolejne koncerty, bo każdy z nich to dla mnie ogromne przeżycie.
Autor: Agnieszka Kuklińska
Komentarze
0