„Bałam się, czy nie rzuci się na dzieci, a one bardzo krzyczały”
Pani Katarzyna w sobotę około godziny 12:00 przechodziła z dwójką dzieci i psem przez przejście dla pieszych w rejonie placu Szyrockiego. Gdy znaleźli się na wysepce między dwiema nitkami jezdni, nagle podbiegł do nich pies, którego kobieta określiła amstaffem lub psem rasy bardzo podobnej.
– On wybiegł zza garaży i rzucił się od razu w stronę mojego psa. Bez jakiegokolwiek powodu, bo mój pies był na smyczy i nie szczekał. Od razu chciał złapać ją za gardło i rozszarpać. Dzieci zaczęły płakać i krzyczeć, a ja zupełnie w amoku zaczęłam odciągać go od mojego psa. To było straszne, nie wiedziałam, co mam zrobić. Podbiegł do mnie pan, który akurat stał na światłach. Pies był przeraźliwie silny, gdy udało się go odciągnąć, to wzięłam psa, dzieci i uciekłam – relacjonuje mieszanka Szczecina.
Pogryzione przez amstaffa zwierzę udało się uratować, ale niewiele brakowało do tragedii.
– Nasz pies jest po operacji, był bardzo pogryziony. Ja też zostałam raniona i jestem już po dawkach szczepionki na wściekliznę – mówi nasza rozmówczyni i dodaje: – Gdyby nie szybka pomoc, to z psa zostałyby strzępy, a ja się bałam o dzieci. Ta sytuacja była bardzo niebezpieczna. Pies nie miał obroży, pojawił się znikąd, nikogo z nim nie było. Może komuś uciekł? Może był kogoś, kto przebywał w garażach? Nie wiemy, ale jeśli on nadal tam biega, to może dojść do tragedii.
„Taki pies musi być pilnowany”
Sprawa została zgłoszona detektyw Małgorzacie Marczulewskiej. Znalezienie psa nie jest łatwe, ale konieczne, ponieważ puszczone samopas zwierzę może być niebezpieczne nie tylko dla innych zwierząt, lecz również dla ludzi.
– Moja klientka mówiła, że pies nie zaatakował jej, tylko jej psa, ale nie wiemy, jak może być następnym razem. Dla każdego człowieka starcie z podbiegającym do niego, silnym, agresywnym zwierzęciem, to traumatyczna i niebezpieczna sytuacja. Tutaj też było niebezpieczeństwo, że wystraszone dzieci np. wybiegną pod samochód. Poza tym dla każdego cierpienie jego zwierzęcia jest również wielkim przeżyciem. Zależy nam, by namierzyć właściciela psa, by sprawdzić, czy zwierzę jest zdrowe i czy znajduje się pod odpowiednią opieką. Takie psy muszą być pilnowane – mówi detektyw Małgorzata Marczulewska.
Do zdarzenia doszło w okolicy placu Szyrockiego, w pobliżu ulicy Dąbrowskiego. – Zwierzę może więc przebywać w pobliskich garażach, na terenie ogrodów działkowych, potencjalnych lokalizacji jest sporo. Kilkukrotne oględziny nie wskazały nikogo w tym miejscu, kto miałby takie zwierzę – mówi detektyw.
Sprawa została zgłoszona na policję, poszukiwania niebezpiecznego zwierzęcia wciąż trwają.
Komentarze