Na płytę zespołu Cree natrafiłam tak naprawdę niedawno. Jednak wystarczyła chwila, by zaczęła mi ona towarzyszyć podczas przemierzania wydeptanych codziennych ścieżek. W głowie pojawiła się myśl, że przyjemnie byłoby zobaczyć ten zespół na żywo. Na szczęście na tę okazję nie musiałam długo czekać.
Bez przypadku
Cree to formacja założona w 1993 roku z inicjatywy Sebastiana Riedla (syna legendarnego wokalisty zespołu Dżem). Pomysłowość i zapał do tworzenia sprawiły, że Cree znalazł się w gronie czołowych zespołów blues-rockowych. Ich popularność odbiła się we frekwencji podczas wczorajszego koncertu (9 grudnia 2011) we Free Blues Club. Nie ukrywam, że byłam nastawiona na bardziej kameralne wydarzenie - tymczasem ja, jak i wielu innych musieliśmy wybrać się na poszukiwanie krzeseł. Poszukiwania szczęśliwie zakończyły się powodzeniem. Teraz pozostało mi jedynie oczekiwanie na występ i rozkoszowanie się atmosferą lokalu, w którym muzyka kryje się w każdym jego zakamarku. Muzycy pojawili się na scenie jakby znienacka, przywitani gromkimi brawami. Dało się odczuć, że zgromadzona publiczność doskonale wiedziała, co ją czeka. Tu nie było raczej osób przypadkowych.
Świat emocji
Choć ludzi, jak na klub było sporo, to jednak każdy z widzów miał swoją przestrzeń, w której mógł się schować podczas wysłuchiwania koncertu. Ten własny, prywatny świat wpływał na niezwykłość koncertu, gdyż każdy mógł doznać sobie tylko znanych emocji. Jedni tańczyli i wykrzykiwali wręcz swe wyrazy uznania, inni ze schyloną głową w spokoju rozmyślali nad sensem usłyszanych słów. Za moimi plecami zgromadziły się panie, które najwyraźniej były wiernymi fankami grupy, gdyż co chwilę obmyślały coraz to nowy plan, mający na celu zbliżenie się do występujących artystów. Czy im się udało, tego nie wiem. Wiem za to, że dla wielu koncert ten był niesamowitym przeżyciem. Świadczyć o tym mogą spontaniczne prośby o bis i wspólne śpiewanie granych utworów, zwłaszcza tych z płyty „Tacy sami”. Wiem też, że z pewnością będę chciała ponownie wybrać się na koncert Cree. Bo po prostu warto.
Komentarze
16