Zastępczyni prezydenta Szczecina Lidia Rogaś porównała instytucje kultury do przedsiębiorstw, co nie spodobało się środowisku artystycznemu. „Trzeba być absolutnie odklejonym od świadomości, aby tak mówić o publicznej instytucji kultury. To jest kompromitujące” – nie gryzł się w język dyrektor artystyczny Teatru Współczesnego w Szczecinie Jakub Skrzywanek.

Po raz drugi przedstawiciele Teatru Współczesnego w Szczecinie, Teatru Lalek „Pleciuga”, Miejskiej Biblioteki Publicznej w Szczecinie i Trafostacji Sztuki spotkali się w sali sesyjnej, aby przedstawić swoją sytuację finansową. Problem jest wciąż ten sam – brak wystarczających pieniędzy, który zdaniem aktorów i dyrektorów doprowadza niekiedy do absurdalnych sytuacji.

„Instytucja kultury to taka firma”

Jednak to wystąpienie zastępczyni prezydenta miasta Lidii Rogaś doprowadziło do wyjątkowo burzliwej dyskusji. Aktorów i dyrektorów Teatru Współczesnego w Szczecinie szczególnie zabolało porównanie instytucji kultury do „firmy”.

– Instytucja kultury to taka firma, która może mieć przychody. Prowadzi samodzielną politykę kadrową i politykę finansową. Samodzielnie gospodaruje pozyskanymi przychodami, dotacją podmiotową pozyskaną od organizatora (miasto – red.). Jest bardzo duża samodzielność, ale za to niewielka wiedza organizatora na temat szczegółowych rozliczeń – mówiła.

Jak podkreśliła, miejski budżet na kulturę, który ustalany jest na początku roku, zawsze stanowi „zapewnienie minimalnych potrzeb”. Dopiero wraz z kolejnymi miesiącami, dodatkowe pieniądze są uruchamiane z tzw. dotacji celowych.

– W 2021 roku zmiana była niewielka. Szaleństwo pojawiło się później. W 2022 roku, w porównaniu z początkiem roku, budżet na kulturę wzrósł o 11 procent. W 2023 roku – o 15 procent. Mamy połowę lutego 2024 roku, a budżet już wzrósł o 12 procent w stosunku do roku poprzedniego – przedstawiła zastępczyni prezydenta Szczecina.

„Kontrowersyjna tabela” z małą liczbą danych

Można odnieść wrażenie, że Lidia Rogaś chciała „zachęcić” instytucje kultury do poszukiwania dodatkowych źródeł finansowania. Jednocześnie zwracała uwagę, że niektóre z nich w ogóle nie prognozują wzrostu przychodu w 2024 roku. Była nawet „kontrowersyjna tabela”.

– Fakt, że te instytucje są samorządne i w pewnym sensie niezależne powoduje, że nie mamy danych szczegółowych, na których moglibyśmy zrobić dokładne wyliczenia. Wydział Kultury porównał sprawozdania i mamy średnie wynagrodzenia z czerwca 2023 roku. Czekamy na sprawozdania za cały rok, które mają spłynąć do jutra. Nie dysponujemy również danymi szczegółowymi wynagrodzeń na poszczególnych stanowiskach.

„Trzeba być absolutnie odklejonym…”

Dyrektor artystyczny Teatru Współczesnego Jakub Skrzywanek ocenił wystąpienie Lidii Rogaś jako „zgrozę”. Nie gryzł się przy tym w język, zwracając uwagę na kolejne problemy finansowe instytucji pomimo „zapewnień o nieobcinaniu dotacji”.

– W zeszłym roku bardzo odchorowałem tamto spotkanie, traumatyczne na wielu poziomach. Cały 2023 rok błagaliśmy, aby miasto wycofało się z cięcia dotacji. Pieniądze do nas wróciły. Dlaczego znowu to przerabiamy. Teraz czuję, że to dopiero był prolog do tego, co dzisiaj będzie się dziać. Nie wiem, czy sama pani tworzy te wypowiedzi, czy ktoś je układa. My jesteśmy firmą? Trzeba być absolutnie odklejonym od świadomości, aby tak mówić o publicznej instytucji kultury. To jest kompromitujące – nie krył złości.

Dyrektor Mirosław Gawęda podkreślił, że jeśli Teatr Współczesny w Szczecinie nie zatrzyma produkcji (obecnie przygotowuje się do premiery spektaklu „Dobry piesek”), to 2024 rok zakończy z długiem w wysokości ponad 850 tysięcy złotych.

– W zeszłym roku brakowało nam 230 tysięcy złotych. Nie chcę wtrącić teatru w dług. Nigdy tego nie robiłem. Ani Teatr Współczesny, ani Pleciuga nie pasują do tej opowieści o instytucjach kultury jako firmach. To instytucje artystyczne, które nie mogą sobie dowolnie zakładać zwiększenia przychodów i nastawiać na produkcję, bo zniszczymy wszystko, co udało nam się stworzyć, to absurdalne. Nie wrzucajmy wszystkich instytucji kultury do jednego worka – prosił.

„Nie jesteśmy ferrari tylko wózkiem ze złomem”

– Jestem pierwszą osobą do restrukturyzacji. Bo moja praca nie jest potrzebna – dodał Jakub Skrzywanek. – Przygotowanie spektaklu trwa około dwa lata. Budżet średniego spektaklu w Kielcach wynosi 370 tysięcy złotych. My robimy spektakle na dużą scenę w granicach 180-250 tysięcy złotych. Robimy je tylko dlatego, bo chodzę i żebram artystów, aby chcieli u nas występować. A ja nie chcę już żebrać. Nie jesteśmy ferrari tylko wózkiem ze złomem, które coś udaje.

– Nie ukrywam, że słowa pani prezydent były dla mnie głęboko bulwersujące. Teatr to nie jest firma. Jako aktorzy zarabiamy 300 złotych więcej w porównaniu z 2019 rokiem. Czy to jest ok? To jeden z najbardziej żenujących dni w moim życiu. Chcę powiedzieć, że jeśli ta sytuacja się nie zmieni, to wejdziemy w spór zbiorowy z pracodawcą. Zachęcimy do tego inne teatry i zrobimy taką kampanię wyborczą, jakiej w Szczecinie jeszcze nie widziano – zapowiedział aktor Maciej Litkowski.

Albo centrum wystaw, albo atrakcyjna przestrzeń do wynajęcia

Stanisław Ruksza przyznał, że Trafostacja Sztuki może zamienić się w atrakcyjną przestrzeń do wynajęcia, aby generować większe zyski.

– I możemy wrócić do 2017 roku, gdy nie było żadnej wystawy tylko same wynajmy. Nie da się zrobić tak, aby wynajmować przestrzeń i jednocześnie mieć wystawy. Dzisiaj mieszkańcy Szczecina mogą u nas oglądać prace jednego z najważniejszych niemieckich artystów Jonathana Meese – mówił.

Trafostacja Sztuki zapowiedziała w 2024 roku wzrost przychodów o… 0 procent. Jak podkreśla Stanisław Ruksza, „to ostrożne niedoszacowanie”. – Organizator (miasto-red.) ma dane i jest na bieżąco informowany o tym, jak przebiega sposób działalności instytucji – zapewnił.

„Można się zatrudnić w supermarkecie. Tylko co wtedy z teatrami?”

Dyrektor Teatru Lalek „Pleciuga” Tomasz Lewandowski przekazał, że około 53 pracowników (na 62) będzie mieć taką samą pensję zasadniczą.

– Bez znaczenia czy to kierownik działu, czy pani z szatni. Te pensje nam się już tak spłaszczają, my nie mamy na to żadnego wpływu, i co chwilę są między nami napięcia. Jest coraz gorzej. Nie wiem już, jak przekonywać ludzi, abyśmy współpracowali. Mówiliśmy już o tym w zeszłym roku – mówił dyrektor Tomasz Lewandowski.

Jak dodał, wynagrodzenia to jedno. Pleciudze brakuje około 360 tysięcy złotych na funkcjonowanie. Jeśli chodzi o działalność artystyczną – pieniądze otrzymuje z urzędu marszałkowskiego.

– Aktor z 25-letnim doświadczeniem dostaje 3,5 tysiąca złotych na rękę. Tak samo pracownicy rzemieślniczy, elektroakustycy, panie, które sprzątają i pracują w szatni. Każdy dostaje takie same pieniądze. Masakra, po tylu latach pracy. Oczywiście, można się zatrudnić w supermarkecie i zarabiać więcej. Tylko co wtedy z teatrami? – pytał przedstawiciel Związku Zawodowego Teatru Lalek „Pleciuga”.

Dodatkowe pieniądze na książki i kody LEGIMI

Dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej w Szczecinie apelował o dodatkowe 330 tysięcy złotych na zakup nowych pozycji wydawniczych i dodatkowych kodów LEGIMI. Obecnie na zakup tych pierwszych mają 100 tysięcy złotych.

– Przy 32 filiach to nic. Kody LEGIMI rozchodzą nam się w ciągu kilku dni. Czytelnicy do nas piszą, przychodzą, dzwonią. To, czego nie widać, to kolejki do popularnych tytułów. Ludzie się zapisują i czekają całe miesiące, aby wypożyczyć popularny tytuł. To dla nas bardzo ważne, abyśmy w tym roku mogli naszym Czytelnikom zaoferować coś więcej niż tylko nadzieję, że kiedyś dostaną książkę, która ich interesuje. Abyśmy mieli przekonanie, że po coś te biblioteki są – apelował dyrektor MBP w Szczecinie Krzysztof Marcinowski.

– Trudno zarabiać na wypożyczaniu książek. Te możliwości są, ale niewielkie. Drobnymi krokami staramy się wspierać. Udało nam się zmniejszyć koszt najmu w najdroższej siedzibie. Tam schodzimy z kosztu najmu o 300 tysięcy złotych w skali roku i nie została zmniejszona dotacja. Te pieniądze można przeznaczyć na inne rzeczy – poinformowała Lidia Rogaś.

„Nie czarujmy się”

Z wyliczeń przewodniczącego komisji ds. kultury i promocji Przemysława Słowika wyszło, że cztery instytucje kultury potrzebują około 1,8 mln zł dodatkowych pieniędzy. Jednocześnie przyznał, że uchwała budżetowa faktycznie może już nie pojawić się w tej kadencji i nie będzie jak wprowadzić zmian.

– Ale żeby dysponować środkami, nie potrzeba uchwały i zmian w budżecie, ponieważ mamy rezerwy. Czy nas na to stać? Mamy budżet ponad 3 miliardy złotych i niech nikt nie mówi, że nas nie stać. Instytucje kultury to nie firma. Nie mamy co do tego wątpliwości. Powinny być zarządzane z poziomu tego, co tworzą i jaką wartość nam dają.

– Sytuacja z kulturą wygląda w ten sposób, że staramy się uporządkować zasady. Aby wszystko było jasne i przejrzyste. Pani dyrektor (Dorota Serwa – red.) spotkała się z księgowymi tych instytucji. Mamy modelowy wzór planów finansowych i sprawozdań. Do tej pory każda z instytucji robiła sprawozdanie według własnego wzoru i trudno było je porównać. Chcemy to ujednolicić – dodała Lidia Rogaś.

W planach jest również wprowadzenie analizy struktury przychodów oraz wynagrodzeń. – Musimy rozmawiać o racjonalizacji zatrudnienia. To zadania dla Wydziału Kultury i tym chciałabym się zająć, ale potrzebne są do tego dane i współpraca z instytucjami – dodała zastępczyni prezydenta Szczecina.