„Ze słowem graffiti jest różnie. Samo słowo ma różne zabarwienia w społeczeństwie. Często ludzie graffiti widzą we wszystkim co jest namalowane na ścianie za pomocą sprayu lub farby. Wszystkie wulgaryzmy, hasła polityczne są potocznie podpinane pod graffiti.” – czym więc w rzeczywistości jest graffiti? Jaka jest jego historia na świecie i w Szczecinie? A także jaka jest różnica pomiędzy graffiti, a popularnym ostatnimi czasy street art.? Aby odpowiedzieć na te pytania, pogrzebałem w Internecie, książkach oraz porozmawiałem z Krazem, jednym z czołowych szczecińskich twórców graffiti.
I. Kolorowe mury Nowego Jorku.
Historia graffiti rozpoczęła się w Nowym Jorku w latach ’60 i ’70, gdy na rynku pojawiły się wodoodporne flamastry tzw. markery. Za ich pomocą młodzi ludzie podpisywali się na ścianach domów, skrzynkach pocztowych, a także w metrze. Podpisy te nazywano taggami. Osobą która miała najwięcej taggów i jako pierwsza wypromowała to zjawisko był Grek imieniem Demetrius, znany bardziej jako Taki 183. Demetrius pracował jako kurier i całe dnie spędzał w metrze. Za każdym razem, gdy ruszał w trasę podpisywał się w każdym możliwym miejscu. Ilość taggów była tak duża, że „The New York Times” zainteresował się niezwykłym zjawiskiem i przeprowadził wywiad z Takim 183. Artykuł sprawił, że młodzi ludzie taggowali już wszędzie. Ilość podpisów była tak duża, że trudno było znaleźć nowe miejsca. Potrzebna była zmiana. Taggi musiały zacząć się wyróżniać. Rozwinąć styl, który zwróciłby większą uwagę. W takiej sytuacji młodzi malarze sięgnęli po nowość na rynku – farby w sprayu.
Zaczęto tworzyć grubsze litery, którym dodawano kontury oraz wypełnienia. Dzięki nowym formom narodziły się tzw. wrzuty, czyli obecnie znana forma graffiti. Taka forma dała ogromne pole do popisu młodym malarzom. Zaczęto używać coraz większych liter, wprowadzano trzeci wymiar i wypełnienia. By zamknąć kompozycje dodawano kropki, przecinki, deformowano i łączono w różnorodny sposób. W efekcie graffiti stawało się coraz trudniejsze do przeczytania.
Jednak rozwój graffiti łączył się z dużym niebezpieczeństwem. Obrazy powstawały głównie na metrze co było nielegalne. Doprowadziło to do coraz ostrzejszego konfliktu na linii writerzy (grafficiarze) – władze transportu publicznego. Władze zainwestowały ogromne pieniądze w budowę zabezpieczeń. W tym samym czasie jeden z malarzy Lee Quinones zamienił metro na ścianę. Swoje prace prezentował na okolicznych murach. Taką formą wrzutów szybko zainteresował się Fred Brathwaite znany jako Fab 5 Freddy. Mężczyzna napisał artykuł do „Village Voice” i przesłał go wraz ze zdjęciami. Publikacja materiału zbiegła się w czasie z wizytą Claudio Bruniego właściciela europejskiej galerii. Koneser sztuki szybko dostrzegł piękno w nowej sztuce ulicy. Informacja o wrzutach dotarła także do holenderskiego handlarza dziełami sztuki Yarki Kornblita. Koneser zebrał grupę doświadczonych malarzy, a ich dzieła ukazał holenderskim krytykom, kolekcjonerom oraz odbiorcom. W Holandii nowa forma sztuki bardzo szybko znalazła odbiorców a także naśladowców. Spotkania legendarnych malarzy z Nowego Jorku z młodymi malarzami z Holandii dało początek rozwojowi graffiti w całej Europie. W ten sposób graffiti z metra i murów Nowego Jorku trafiło do państw Europy.
O Szczecinie - stolicy wrzutów w drugiej części cyklu w kolejną środę.
Komentarze
0