[ poprzednią część przeczytasz tutaj ]
V. Dwa światy, jedna ściana
Teza wydaje się być prawidłowa, podparta argumentami, jednak odważę się powiedzieć, że jest błędnym myśleniem. Patrząc na pracę wielu grafficiarzy widzimy w jaki sposób ta sztuka się rozwinęła. Litery tworzące napis są niezwykle rozbudowane, różnorodne i kolorystyczne. Tworząc malarze często używają komputera. Do liter dodawane są także tzw. charaktery. Postacie urozmaicające całe dzieło. Widząc niektóre prace, które nadal są wrzutami, ciężko jest powiedzieć, że graffiti to tylko kolorowe napisy na ścianach, lub obrazki niszczące mienie państwowe. Napisy będące wandalizmem i jednocześnie wstępem do tworzenia street art.
Rozważania na temat różnicy między graffiti a street artem Kraz zakończył się słowami:
- Ludzie robią graffiti, ale też nie zamykają się w jakiś zasadach i wyznaczonych punktach widzenia. Wychodzą poza krąg i robią coś innego. Gdy starasz się poszerzać swoje horyzonty, nie skupiasz się tylko na jednych i tych samych literach. Jeśli myślisz progresywnie, przerzucasz to na ściany lub płótna, to cały czas jesteś jeszcze w tym graffiti. Jednak zaczynasz je urozmaicać. O to chodzi w malowaniu żeby cały czas to rozwijać.
Można więc przyjąć tezę, że granica pomiędzy graffiti a streeta artem jest tak cienka, że niemal niewidoczna. Te dwa style przenikają się nawzajem. Odpowiadają za to sami autorzy. Świadomi malarze, którzy tworząc nie skupiając się na nazwie, lecz na swoim dziele. Świadomości artystycznej, która daje możliwość rozwoju oraz ciągłej ewolucji. Dzięki temu i graffiti i street art staje się tą samą osobą.
Komentarze
0