W szczecińskim „Heliosie” od wczoraj można oglądać najnowszy film Quentina Tarantino „Bękarty Wojny”. Ten amerykański reżyser tym razem postanowił na nowo opowiedzieć zakończenie II wojny światowej czyniąc to oczywiście w sposób przewrotny i niekoniecznie zgodny z historyczną prawdą. Walorów edukacyjnych raczej od niego nie oczekujmy, ale jeżeli pragniemy inteligentnej rozrywki to jest to propozycja niemal idealna.

Już sama tematyka filmu sprawia, że jest on czymś w rodzaju hołdu dla klasycznych filmów wojennych takich jak np”Złoto dla zuchwałych” Ogólnie bardzo wiele jest w nim nawiązań do historii kina. Roboczy tytuł filmu brzmiał "Inglorious Bastards". Czyli dokładnie tak jak nazywa się włoski film Enzo G. Castellari`ego z 1978 roku, którego akcja rozgrywa się także w czasach II wojny światowej (polskie tłumaczenie to „Bohaterowie z piekła”) Imię bohatera granego przez Brada Pitta - Aldo Laine`a jest hołdem dla aktora Aldo Ray`a. Także samo kino staje się ważnym miejscem akcji. To właśnie w paryskim odeonie ma nastąpić premiera filmu o bohaterskim szeregowcu Zollerze „Duma Narodu”, na której mają być obecni Hitler, Goebbels i Bormann. Muzykę do „Bękartów ...” stworzył Ennio Morricone czyli twórca niezliczonej ilości ścieżek dźwiękowych, szczególnie znany z kompozycji ilustrujących westerny.

Tarantino po prostu bawi się różnymi konwencjami, mnoży cytaty z ulubionych dzieł innych twórców, nie stroniąc od sporej dawki przemocy. Brygada Bastardów – czyli amerykańskich najemników, wśród których jest także bezwzględny niemiecki sierżant Hugo Stiglitz (w tej roli Til Shweiger) brutalnie eksterminuje hitlerowców, ściągając każdemu zabitemu skalp. Ścigając swych wrogów w okupowanej przez nich Francji używają zresztą nie tylko broni powszechnie stosowanej, ale także na przykład ... kijów baseballowych

Co ciekawe to nie ci bardziej znani aktorzy czyli Brad Pitt ,  Diane Kruger (jako brytyjska agentka Bridget Von Hammersmark) czy Til Shweiger mają w tym obrazie najwięcej do powiedzenia. Bezsprzecznie to Christoph Waltz kreujący postać  inteligentnego i błyskotliwego pułkownika SS Hansa Landy jest na pierwszym planie. Niczym śledczy Porfiry ze „Zbrodni i kary” w pozornie błahej i nieznaczącej konwersacji potrafi on wykazać, że żaden kamuflaż go nie zwiedzie, a każdy błąd czy moment wahania przeciwnika nieuchronnie doprowadzi tegoż do zguby.

Mimo licznych protestów w Niemczech zarówno ze strony polityków jak też mediów także nasi zachodni sąsiedzi wspomogli budżet filmu. Kwotę 300 tysięcy Euro wyasygnowano z funduszu wspierającego produkcje filmowe powstające po drugiej stronie Odry. Czy była to dobra inwestycja to ocenią widzowie. W każdym razie mimo że film trwa dwie i pół godziny bynajmniej nie ma w nim przestojów czy dłużyzn. W momentach mniej dynamicznych otrzymujemy dużą dawkę humoru za sprawą dialogów. Szczególnie zabawny jest Aldo Laine udający Włocha ... Istotnym walorem obrazu są także zdjęcia stworzone przez Roberta Richardsona, współpracującego wcześniej m.in. z Martinem Scorsese czy Oliverem Stone.