Gaba Kulka to artystka, która ubiegły rok może na pewno zaliczyć do szczególnie udanych. Wydała dwie bardzo cenione płyty- „Hat Rabbit” (solową) i „Sleepwalk” (w duecie z Konradem Kuczem) i zagrała bardzo wiele znakomicie przyjętych przez publiczność koncertów. 17 stycznia przyjechała do Szczecina z tym drugim projektem by wystąpić w teatrze „Pleciuga” w ramach festiwalu Akustyczeń.
Koncert ten został opatrzony hasłem „AntyAkustyczeń” i w pierwszych chwilach jego trwania ten termin można było odnieść głównie do buntujących się sprzętów. M.in. odmówił posłuszeństwa mikrofon, który został jednak szybko „spacyfikowany” dzięki wymianie kabla. Gaba Kulka chcąc wypełnić minuty oczekiwania na usunięcie tej i innych usterek, opowiedziała kilka anegdot dotyczących procesu tworzenia materiału na płytę „Sleepwalk” oraz przedstawiła pozostałych muzyków. Obok Konrada Kucza, odpowiedzialnego za jego oprawę elektroniczną na scenie byli obecni Wojciech Traczyk (kontrabas i gitara basowa) oraz obchodzący tego dnia urodziny Robert Rasz (perkusja). Po tym nieplanowanym konferansjerskim wstępie zabrzmiała już muzyka, a konkretnie utwór „Electric Sheep”, który otwiera wspomniane wyżej wydawnictwo. Następnie popłynął „Dead Yet” i inne numery dokładnie w takiej kolejności, w jakiej występują na płycie.
Kulminacyjne momenty całego występu to były niewątpliwie utwory numer cztery i osiem - „Got A Song” oraz „Reccuring” - znane zapewne wielu osobom z anten radiowych. Na żywo zabrzmiały jeszcze bardziej soczyście, a głos Gaby wzmocnił jeszcze ten efekt. Wizualizacje przygotowane przez Malwinę De Brade, widoczne na ekranie za sceną, dobrze zsychronizowane z muzyką (co nie udawało się podobno na wcześniejszych koncertach zespołu) były na pewno dodatkową atrakcją.
To jednak jeszcze nie wszystko … Kiedy został odegrany materiał wypełniający album otrzymaliśmy jeszcze bardzo przyjemne niespodzianki na deser. Były to kompozycje „nieco starsze” , bo przywołujące hippisowskie czasy „White Rabbit”z repertuaru Jefferson Airplane i „Dust In The Wind”Kansas. W wersjach zdigitalizowanych oba te evergreeny nabrały nowych barw. Nic więc dziwnego, że wychodząc z „Pleciugi” słyszałem z ust widzów same pozytywne komentarze -”Rewelacyjne”, „Zupełnie odmienne”, „Zaskakujace”.
Zapewniam, ze Gabę stać na jeszcze bardziej zaskakujące manewry artystyczne. O tym czytelnicy naszego portalu dowiedzą się niebawem z rozmowy jaką przeprowadziłem z nią po koncercie.
Komentarze
0