„Za rozwiązanie tego bolesnego problemu trudno uznać wypłatę jednorazowej nagrody motywacyjnej w nieustalonej dotychczas wysokości”. Tak decyzje dyrektora Książnicy Pomorskiej oraz urzędu marszałkowskiego komentują pracownicy zrzeszeni w związkach zawodowych.

Związki Zawodowe działające w Książnicy Pomorskiej odniosły się do komentarzy biura prasowego Urzędu Marszałkowskiego i dyrektora Przemysława Wragi, które opublikowała redakcja wSzczecinie.pl. Przypomnijmy, że w styczniu tego roku instytucja otrzymała 1 568 797 zł na regulację wynagrodzeń.

„Dotkliwe spłaszczenie struktury wynagrodzeń”

„Prawdopodobnie kwota ta rzeczywiście stanowi najwyższą spośród dotacji na regulację wynagrodzeń dla samorządowych instytucji kultury, ale Książnica jest też największym pracodawcą wśród tych instytucji (146 pracowników). Środki te były przeznaczone w głównej mierze na obligatoryjne podwyżki dla 70 pracowników (co stanowi blisko 50 procent załogi), którym brakowało kilkuset złotych (nawet 700 zł) do mającej obowiązywać od 1 lipca 2024 roku płacy minimalnej (4300 zł)” – komentują.

Jak podkreślają związkowcy, dodatkowe pieniądze były zbyt małe, aby utrzymać dotychczasową strukturę wynagrodzeń. Poinformowali o tym marszałka w grudniu ubiegłego roku i zawnioskowali o dodatkowe 529 tys. zł. Pieniądze miały pozwolić podnieść pensje wszystkich pracowników o 700 zł. To właśnie tyle wyniesie wzrost wynagrodzenia minimalnego w okresie od lipca 2023 do lipca 2024 roku.

Jak jednak relacjonują, „członkini Zarządu Województwa Zachodniopomorskiego Anna Bańkowska stwierdziła brak możliwości zwiększenia dotacji”. W efekcie pieniędzy wystarczyło tylko na podniesienie pensji wspomnianych 70 pracowników oraz na niewielkie podwyżki dla reszty załogi.

„W konsekwencji doszło do rozległego i dotkliwego spłaszczenia struktury wynagrodzeń” – podkreślają związkowcy. „Za rozwiązanie tego bolesnego problemu trudno też uznać wypłatę jednorazowej nagrody motywacyjnej w nieustalonej dotychczas wysokości” – dodają.

„Głębokie poczucie niesprawiedliwości”

Funkcjonowanie Książnicy Pomorskiej regulowane jest szeregiem ustaw i zarządzeń (m.in. ustawa o bibliotekach, ustawa o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej, ustawa o finansach publicznych itd.). Nie należy do tzw. budżetówki, bibliotekarze nie są pracownikami samorządowymi, a co za tym idzie – nie otrzymują trzynastej pensji ani wynagrodzenia za nadgodziny.

„Województwo zachodniopomorskie jest organizatorem Książnicy Pomorskiej i odpowiada za podstawy jej funkcjonowania: statut i dotację na działalność. Jednocześnie zarówno Urząd Marszałkowski, jak i Książnica Pomorska działają w sferze publicznej, dla tych samych obywateli. Z tego powodu drastyczne dysproporcje w wysokości zarobków pracowników Urzędu Marszałkowskiego i Książnicy Pomorskiej są tak zaskakujące i wywołują głębokie poczucie niesprawiedliwości” – czytamy.