Michał Zadara to reżyser ceniony przez krytykę, laureat Paszportu Polityki 2007, znany szczecińskim dobrze miłośnikom teatru za sprawą nowej wersji „Wizyty starszej pani”F. Durrenmatta. W owym przedstawieniu za oprawę muzyczną odpowiedzialny był Jacek Szymkiewicz (czyli Budyń z zespołu Pogodno). Obaj panowie współpracują także przy „Noclegu w Apeninach” - sztuce, która 24 października miała swą premierę w Teatrze Współczesnym.
Warstwa literacka tej inscenizacji to libretto do operetki Stanisława Moniuszki które napisał Aleksander Fredro. Reżyser postanowił jednak umieścić jej akcję nie w gospodzie, a pokazać na scenie wnętrze baru z wszystkimi jego akcesoriami . Takimi jak stoliki, zastawa kuchenna, nakrycia czy menu ... Wzór dla takiej scenografii stanowiły dwa prawdziwe bary - jeden jest niedaleko Kalisza, drugi zaś znajdujący się na trasie z Warszawy do Kielc. Przebywającym we wnętrzu gościom czas umila zespół muzyczny. Klawiszowiec (i wokalista) Anzelmo – Grzegorz Młudzik, Gitarzysta – Konrad Pawicki, Perkusista Bombalo – Jacek Piątkowski i Basista – Przemysław Walich. Grają niemal przez cały czas trwania sztuki, (nawet w antrakcie pomiędzy aktami), nie tylko ilustrując wydarzenia dźwiękiem, ale wręcz prowokując sytuacje, które obserwujemy, wyławiając w tym zbiorowisku na parkiecie mniej lub bardziej śmieszne epizody. Widzimy np. niekonwencjonalną panią w czarnej sukience (Magdalena Myszkiewicz), rozśpiewaną bufetową Lizetę (Maria Dąbrowska), czy nieokrzesanego kola w dresie (Michał Lewandowski), który szuka okazji do dobrej zabawy kosztem innych. Główni bohaterowie to pan Fabricjo (Paweł Niczewski), który jedzie z Bolonii do swego domu wraz z uprowadzoną przez siebie damą (Kinga Piąty) oraz śledzący ich drogę Antonio (Wojciech Sandach). Młody człowiek zakochał się w Rozynie i zrobiłby wszystko by wyrwać ją z rąk cynicznego porywacza, który posługuje się różnymi sposobami by zakamuflować swój proceder. Sposobność by przeszkodzić w jego zamiarach nadarza się wówczas gdy wspomniana para zatrzymuje się w barze należącym do Anzelma, ojca Antonia …

Ta operetka interwencyjna (tak określa ją sam reżyser i słowa takie padają we wprowadzeniu) czyli rozrywkowe ujęcie poważnego tematu, nie bardzo spodobała się młodym widzom, którzy wypełnili widownię. Zdawałoby się, że nowoczesna forma będzie im bliższa, a jednak nie zaakceptowali takiej konwencji. W opiniach licealistów, którzy oglądali spektakl brzmiały często słowa dezaprobaty. Natomiast wyżej ocenili ją starsi widzowie doceniając przede wszystkim scenografię i muzyczną sprawność obsady aktorskiej. Ci, którzy „Noclegu ...” jeszcze nie widzieli mogą się wybrać na inscenizacje w przyszłym miesiącu (17 listopada odbędzie się premiera studencka).