– Koronawirus minie, a złe prawo z nami zostanie – mówili uczestnicy nietypowego protestu, który odbył się dzisiaj w kilku miejscach w Szczecinie. Najwięcej protestujących zgromadziło się pod Posejdonem przy Bramie Portowej. Co ciekawe, protest mógł się odbyć, bo osoby protestujące ustawiły się w kolejkach do sklepów. Kontrowersyjny projekt zaostrzający przepisy antyaborcyjne ma być czytany jutro w Sejmie.

„Rząd cynicznie wykorzystuje fakt, że nie można robić zgromadzeń publicznych”

Po blisko trzech latach z sejmowej zamrażarki wyjęty ma zostać projekt ustawy regulujący po raz kolejny kwestie związane z aborcją. Posłowie pochylić się mają nad radyklanym projektem przygotowanym przez środowiska związane z Kają Godek. Zakłada on m.in. ograniczenie możliwości prowadzenia zajęć z edukacji seksualnej oraz zakaz aborcji bez względu na uszkodzenie płodu.

We wtorek w Szczecinie odbyła się pikieta w tej sprawie. W kolejkach przed sklepami ustawiły się osoby protestujące przeciwko zmianom.

– Rząd cynicznie wykorzystuje fakt, że nie można robić zgromadzeń publicznych, a pojechalibyśmy do nich pod Sejm. Z zamrażarki wyciągnięto najbardziej kontrowersyjne projekty zamiast zajmować się koronawirusem i troską o obywateli. Przepychają swoje najbardziej okrutne akty prawne, to przejaw przemocy legislacyjnej – mówi Monika Pacyfka-Tichy ze Stowarzyszenia Lambda Szczecin.

– Chcemy mieć wolny wybór w kwestii naszego ciała. Ten projekt wiąże się z karaniem za edukacją seksualną, a to przecież jedyna obrona przed pedofilią. Cały świat walczy z koronawirusem, ale musimy pamiętać, że wirus ustanie, a złe prawo zostanie z nami na stałe – mówi Małgorzata Rawa, aktywistka.

– Ten projekt został przygotowany przez grupę fanatyków. Stoimy tutaj, bo jesteśmy postawieni pod ścianą – dodaje Bogna Czałczyńska z Kongresu Kobiet.

Projekt Kai Godek wraca do Sejmu. Mimo walki z koronawirusem i kampanii prezydenckiej

Projekt "Zatrzymać aborcję" zawiera m.in. zapisy, które określają, że za usunięcie ciąży w każdym przypadku groziłaby kara do 5 lat pozbawienia wolności. Jeśli sprawca aborcji wykazałby, że działał nieumyślnie, groziłoby mu do 3 lat pozbawienia wolności. Obwarowana karami miałaby być również prowadzona bez zgody rodziców edukacja seksualna w szkołach podstawowych.

Zwolennicy projektu mówią o chęci realnej obrony życia ludzkiego, bez względu na jego stan zdrowia.

Temat powrócił do dyskursu publicznego po niemal trzech latach przerwy, co według publicystów, jest zaskakujące. Szczególnie, że trwa kampania prezydencka oraz walka z koronawirusem.