Jadłodzielnia w Szczecinie po świętach przeżywa prawdziwe oblężenie. Już kilka tygodni temu wolontariusze zachęcali, by pamiętać o tym, że nadmiaru jedzenia nie należy wyrzucać, a po prostu oddać, a osoby potrzebujące chętnie z tego skorzystają. Aktywiści przekonują jednak, że idea foodsharingu to nie tylko przekazywanie żywności biednym, ale po prostu dzielenie się tym, czego mamy za dużo i korzystanie z tego, co oddają inni. – Od rana do naszych siedzib przychodzi mnóstwo ludzi. Są produkty takie jak ciasta, wędliny czy sałatki, czyli wszystko, co było obecne na świątecznym stole, ale jeszcze jest świeże i gotowe do spożycia – mówią wolontariusze i zapraszają zarówno tych, którzy chcą skorzystać, jak i tych, którzy chcą się podzielić.

Pierogi, bigos, ciasta i pieczone wędliny. „Ludzie przynoszą to, co sami mogliby jeszcze zjeść”

Jak mówią koordynatorzy Jadłodzielni, niektórzy chętni do przekazywania jedzenia czekali przed siedzibą przy ul. Żółkiewskiego już kwadrans przed godziną 8 rano. To odpowiedź na liczne apele, by przekazywać jedzenie po świętach, ale i coraz większe zrozumienie dla idei foodsharingu, czyli po prostu dzielenia się nadmiarem jedzenia. Statystyki pokazują, że Polska jest 5. krajem w Europie, w którym marnuje się najwięcej jedzenia. Na jednego Polaka przypada 235 kilogramów zmarnowanego pożywienia rocznie. Najwięcej zakupów robimy przed świętami Bożego Narodzenia. Nie wszystko jednak z suto zastawionych stołów zostaje zjedzone: - Okres świąteczny jest takim okresem, kiedy mamy znacznie więcej zainteresowanych, chcielibyśmy by ono utrzymywało się przez cały rok. Zainteresowanie jest w naszych punktach stacjonarnych, ale również szafki są pełne. Miałam wczoraj informację, że szafka na Manhattanie jest pełna, więc część przewieźliśmy na plac Kilińskiego - mówi Elżbieta Abramowicz z Jadłodzielni.

Co mieszkańcy miasta przynoszą do Jadłodzielni? Wszystko to, co zostało po świętach, a jeszcze można to skonsumować: - Mamy pierogi, ciasta, mięsa pieczone. Nie przyjmujemy tylko surowych produktów. Pozostałe produkty, które mają aktualny termin ważności chętnie zagospodarujemy – dodaje Elżbieta Abramowicz.

Foodsharing jako recepta na marnowanie ton jedzenia

Kolejki przed Jadłodzielnią były widoczne od momentu otwarcia. Lokale czynne są do godziny 17.00 i wolontariusze serdecznie zachęcają do przynoszenia rzeczy, których nie będziemy już jeść po świętach. Chętnych jest nadal więcej niż osób przynoszących jedzenie. Na apel Jadłodzielni odpowiedziała między innymi pani Olga: - Przyniosłam rybę po grecku i rybę po japońsku. U mnie w domu już wszyscy spróbowali, więc stwierdziłam, że potrzebujący na pewno ucieszą się z nowych posiłków – mówi mieszkanka miasta, przyznając jednocześnie, że Jadłodzielnię w Szczecinie wspiera częściej.

Jadłodzielnia w Szczecinie ma dwa punkty stacjonarne przy ul. Żółkiewskiego 4 oraz na ryneczku na placu Kilińskiego. Działają także trzy szafy jadłodzielnicze: na Stołczynie przy siedzibie stowarzyszenia „Stołczyn po sąsiedzku”, na targowisku Manhattan oraz na targowisku w Zdrojach.