Analizując wyniki wyborów samorządowych w Szczecinie na pierwszy rzut oka można stwierdzić, że niewiele się może po tej elekcji w naszej lokalnej polityce zmienić. W zasadzie w powyższym stwierdzeniu jest sporo racji, gdyż wszystko wskazuje na to, że prezydentem po raz czwarty zostanie Piotr Krzystek, a w Radzie Miasta nadal będziemy mieli mniej lub bardziej formalną koalicję między Bezpartyjnymi a PiS-em.

Jednak jedno zmieniło się na pewno. Pod tym względem nowa Rada Miasta będzie wyjątkowa. A mianowicie chodzi o to, że pierwszy raz w historii III RP w szczecińskiej Radzie nie zasiądzie przedstawiciel lewicy w postaci SLD. Nawet w 1990 roku, kiedy to klimat polityczny był wyjątkowo niesprzyjający, lewica wprowadziła swojego przedstawiciela.

Wszystko wskazuje na to, że w nowej Radzie Miasta zasiądą przedstawiciele trzech komitetów: trzynastu radnych z Koalicji Obywatelskiej, dziesięciu z PiS oraz ośmiu z komitetu Bezpartyjnych. Piotr Krzystek z pewnością liczył na co najmniej dziesięć mandatów, co skutecznie wzmocniłoby jego pozycję w Radzie. Jednak tak się nie stało, co faktycznie może dziwić, że przy tak dużym poparciu dla jego kandydatury na prezydenta, nie był w stanie wywalczyć większej liczby mandatów. Mimo to, utrzymanie takiej samej liczby radnych co w poprzedniej elekcji należy i tak rozpatrywać jako bardzo dobry wynik zwłaszcza, że w obecnych wyborach mobilizacja w szeregach Platformy oraz w PiS była znacznie większa niż cztery lata temu. Zwłaszcza pod kątem kandydatów na prezydenta. Także PiS utrzymał swój stan posiadania jak w poprzedniej elekcji. Wzrosła natomiast o trzech liczba radnych PO, tym razem idącej w koalicji z Nowoczesną. Dlatego tym bardziej może zaskakiwać, dlaczego wzrost reprezentacji w Radzie, nie przełożył się na wejście Sławomira Nitrasa do drugiej tury. Fakt faktem, walka między kandydatem Koalicji Obywatelskiej, a pretendentem PiS była bardzo wyrównana. Mimo początkowego zwiastowania przez pierwsze powyborcze sondaże zwycięstwa Pana Nitrasa, następnego dnia okazało się, że ostatecznie sukces odniósł Bartłomiej Sochański, co z pewnością musiało być dużym ciosem dla Sławomira Nitrasa. Choć oczywiście przegrana różnicą 282 głosów to nie klęska. Jednak tak czy inaczej, oznacza koniec marzeń o drugiej turze. Co ciekawe, Panu Sochańskiemu nie zaszkodziła jego dość niefortunna wypowiedź odnośnie strat i zysków Szczecina po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej. Warto zauważyć, że Sławomir Nitras był bardzo pracowitym i charyzmatycznym kandydatem, który prowadził bardzo aktywną kampanię. Jego udział w bezpośrednich spotkaniach z mieszkańcami poszczególnych dzielnic Szczecina był wprost imponujący. Jednak polityk ten posiada spory elektorat negatywny, co mogło zadecydować o przegranej. Nie można w tym miejscu nie zadać pytania, czy mając powyższe stwierdzenie na uwadze, Koalicja Obywatelska nie powinna wystawić innego mniej kontrowersyjnego kandydata?

Wydaje się, że wejście do drugiej tury Bartłomieja Sochańskiego nie będzie miało dla urzędującego prezydenta większego znaczenia. Pamiętajmy, że Piotrowi Krzystkowi łatwiej będzie przejąć elektorat Pana Nitrasa niż kandydatowi PiS. Podobnie byłoby w odwrotnej sytuacji, gdyż prezydent Krzystek szybciej pozyskałby wyborców Pana Sochańskiego niż kandydat Koalicji Obywatelskiej. Dlatego wynik drugiej tury jest już najprawdopodobniej przesądzony.

Znacznie trudniejsza sytuacji zapowiada się w Sejmiku. Według nieoficjalnych wyników, to Koalicja Obywatelska będzie miała trzynastu radnych, a PSL i SLD po jednym. Natomiast PiS jedenaście mandatów a Bezpartyjni cztery. Jeżeli PiS porozumie się z Piotrem Krzystkiem w Radzie Miasta, to analogicznie porozumienie nastąpi także w Sejmiku. Wówczas języczkiem uwagi może stać się jedyny radny SLD. Jednak nie znając oficjalnych wyników, trudno jest przewidywać jak ta patowa sytuacja może się zakończyć.

Warto też wspomnieć, że inną cechą wyróżniającą te wybory była wyjątkowo wysoka frekwencja. Jeszcze nigdy w Polsce wybory samorządowe nie cieszyły się tak dużym zainteresowaniem jak obecne. To tylko pokazuje, jak mobilizująco działa na Polaków ostry konflikt na krajowej scenie politycznej między PiS a opozycją w postaci głównie Platformy i Nowoczesnej.

 

Dr Piotr Chrobak

Instytut Politologii i Europeistyki

Uniwersytetu Szczecińskiego