„SMP Novodvinsk" w styczniu uległ uszkodzeniu, po tym jak utknął na mieliźnie na Zalewie Szczecińskim. Jego naprawa w Morskiej Stoczni Remontowej „Gryfia” rozpoczęła się 20 lutego, czyli tuż przed inwazją Rosji na Ukrainę. W piątek sprawę opisała szczecińska „Gazeta Wyborcza”, akcentując oburzenie stoczniowców, muszących pracować przy remoncie jednostki pływającej pod banderą agresora. W odpowiedzi, oświadczenie w tej sprawie wydał zarząd „Gryfii”.

Z artykułu opublikowanego na szczecin.wyborcza.pl dowiadujemy się, że remont „SMP Novodvinsk" prowadzony jest nawet w nocy. Padają sugestie, że po rosyjskiej inwazji stocznia powinna przerwać wykonywane prace, choćby ze względu na szacunek dla zatrudnianych obywateli Ukrainy. Rafał Zahorski, pełnomocnik marszałka województwa ds. gospodarki morskiej, komentuje, że jednostka powinna zostać jedynie zabezpieczona i spuszczona na wodę bez głównej naprawy.

„Leży to w interesie samej stoczni, która nie może pozwolić sobie na zajęcie przez kilka miesięcy jednego z doków”

Do artykułu odniósł się zarząd MSR „Gryfia”. Szczecińskie media otrzymały oświadczenie, które podpisali prezes Krzysztof Zaremba i członek zarządu Amarendra Roy.

„Statek został wprowadzony na dok 20 lutego, a więc cztery dni przed wejściem hord Putina na terytorium Ukrainy. W ciągu tych czterech dni wykonano wycięcia w elementach kadłubowych skutkujące niemożnością, jak określa to Rafał Zahorski, spuszczenia na wodę. W tym stanie w jakim znajdowała się jednostka 24 lutego oznaczałoby to praktycznie jej zatopienie. Prace remontowe muszą zostać więc zakończone, przynajmniej do momentu, który będzie umożliwiał zejście statku z doku. Leży to w interesie samej stoczni, która nie może pozwolić sobie na zajęcie przez kilka miesięcy jednego z doków. A co za tym idzie jest to również interes Skarbu Państwa” – tłumaczą przedstawiciele zarządu.

„Gryfia” podkreśla również, że armator statku „SMP Novodvinsk" nie znajduje się na liście osób objętych wojennymi sankcjami. Szczecińska stocznia miała wcześniej odmówić remontu jednostki badawczej „Akademik Primakov”, ze względu na to, że jest ona w naukowej służbie Federacji Rosyjskiej. W oświadczeniu padają zapewnienia o wsparciu dla pracujących tam „ukraińskich kolegów”.

Zapowiadają procesy

Zarząd „Gryfii” zapowiedział, że wystąpi na drogę sądową wobec autora artykułu w „Gazecie Wyborczej” i wypowiadającego się w nim eksperta, sugerując, że naruszyli „dobre imię stoczni”.

„Gazeta Wyborcza” od dawna wnikliwie przygląda się działalności MSR „Gryfia”. To na jej łamach opisano m.in. rekordową stratę zakładu za 2020 r. w wysokości ponad 23 mln zł (w 2021 r. stocznia będzie na plusie, dzięki sprzedaży świnoujskiej części zakładu), a także ciągnący się od czterech lat remont ORP „Lublin” (miał zająć niewiele ponad rok).