„Na morzu powtarzają, na lądzie powtarzają, że dzieci i ryby dziś głosu nie mają” – rozległo się w Teatrze Małym na Deptaku Bogusława. To młodzież, uczestnicząca w drugim turnusie  warsztatów teatralnych, organizowanych przez Teatr Współczesny, śpiewała „protest song”, który rozpoczynał spektakl „Teatralna wyspa skarbów”.

Przedstawienie, które dzieci premierowo zaprezentowały w minioną sobotę (13.08) przed swoimi rodzicami i najbliższymi, było zwieńczeniem dwutygodniowych warsztatów. Podzielone były one na zajęcia teatralne, które prowadził aktor Teatru Współczesnego, animator kultury – Maciej Litkowski, zajęcia muzyczne z kompozytorem Jackiem Wierzchowskim i zajęcia plastyczne z plastyczkami Natalią Szostak i Dominiką Rapełą. Podczas spotkań dzieci miały okazję spróbować swoich sił w wymyślaniu krótkich etiud, graniu na instrumentach czy w tworzeniu scenografii.

Atmosfera podczas zajęć sprzyjała pracy nad spektaklem. Było miło, zabawnie, czasami rygorystycznie, ale wychodząc z założenia, że tego rodzaju warsztaty mają poszerzać wiedzę młodzieży, można z całą stanowczością stwierdzić, że cel został osiągnięty. Przez te dwa tygodnie uczestnicy zżyli się ze sobą i prowadzącymi warsztaty, tak że z niechęcią zareagowali na pożegnanie z teatrem.

Każdego dnia Papuga zostawiała listy do uczestników, w których zawierała rymowane zagadki związane z teatrem. Ten, kto znał poprawną odpowiedź, otrzymywał kolorowe papuzie pióro, a kto uzbierał tych piór najwięcej, został nagrodzony książką.

Wszystkie elementy, które składały się na poszczególne zajęcia, zostały połączone w jedną całość i tak oto powstało przedstawienie, w reżyserii Macieja Litkowskiego, opowiadające o przygodach, które spotykają rozbitków, uratowanych z tonącego statku. Przedzierają się oni przez dżunglę, detronizują lokalnego bożka – papugę Arę – Arę, by dotrzeć do skarbu. A było nim nagranie wypowiedzi uczestników warsztatów, mówiące o ich marzeniach.

To dzieci robiły elementy scenografii, takie jak czapki marynarskie czy pióropusze tubylców, to dzieci grały na instrumentach, tych bardziej lub mniej egzotycznych, to dzieci były aktorami. To było ich przysłowiowe pięć minut, które wykorzystali najlepiej, jak potrafili.

Spektakl z pointą, odpowiadającą na pytanie: „po co jest teatr?” A po to, cytując Joannę Kulmową, by „już zawsze w misce księżyc widzieć”.

Dodatkowo teatr organizował przez miesiąc zajęcia popołudniowe dla dzieci w ramach programu rewitalizacji Szczecińskiego Centrum Renowacyjnego.

Parafrazując Adama Mickiewicza: „I ja tam byłam, miód i wino piłam, a com widziała i słyszała, w księgi umieściłam.”