Jak się okazuje, sława tej grupy w naszym mieście wciąż jeszcze nie wygasła. W piątkowy wieczór dość liczna publiczność stawiła się w Starej Rzeźni, by posłuchać starych i nowych piosenek tej krakowskiej formacji. Świetliki ostatni raz wystąpiły w Szczecinie ponad cztery lata temu, więc dobrze się stało, że wreszcie do nas przyjechali, a powodem tego wojażu była przede wszystkim ich nowa płyta, która już jest prawie gotowa.

Mieszany repertuar

Poprzednim razem zespół pojawił się w Hormonie. Wtedy muzycy świętowali 20. rocznicę wydania płyty „Ogród koncentracyjny” i większość wykonanych utworów pochodziła właśnie z tego albumu. Tym razem repertuar był bardziej zróżnicowany. Ze wspominanego krążka usłyszeliśmy kompozycje „Olifanta” i „Listopad”, ale przede wszystkim zabrzmiało kilka utworów jeszcze oficjalnie nieujawnionych. Co ciekawe nowy materiał był zapowiadany już na jesień 2018 roku, ale prace nad wydawnictwem, które ma nosić tytuł „Zbudź mię zanim pocałujesz”, trochę się przeciągnęły...

Śmiertelne (nowe) piosenki

Kilka nowych utworów Świetliki już upubliczniły. Jest wśród nich choćby pieśń, kunsztownie nazwana „Pchaj mój jurny welocyped przez wegańskie łąki zen”, która ma nawet wideoklip. Ona również została w Starej Rzeźni wykonana. W styczniu tego roku kilka przygotowywanych na płytę utworów muzycy przetestowali podczas występu w gdańskim klubie „Żak”, a w Szczecinie Marcin Świetlicki z towarzyszeniem swej rockowej orkiestry przedstawił m.in. takie świeżynki, jak „Śmiertelne piosenki” czy „Partery”. Tak jak to zwykle bywało, także teraz, lider Świetlików dzielił się zapowiedziami utworów z gitarzystą basowym, Grzegorzem Dyduchem, sam natomiast pozwalał sobie opuszczać czasami „lokal”, by zaczerpnąć powietrza na zewnątrz. Tak było choćby podczas wykonywania utworu „Czary mary”, który po angielsku śpiewa Tomasz Radziszewski (gitara).

FOTO: J. Michalkiewicz

Delikatnie i głośno

W ciągu prawie dwugodzinnego występu zabrzmiały jeszcze m.in. „Majowe wojny”, „Niebieskie słońce”, „Przedtem” oraz tak oczekiwana przez wielu „Filandia”, w której Świetlicki nieco zaktualizował tekst, ironicznie nawiązując do zbliżających się wyborów prezydenckich. Były momenty delikatne, jak w lirycznym „O”, ale było też czasem naprawdę głośno. Psychodeliczne „Łabędzie” przerodziły się pod koniec w instrumentalną, wręcz hardrockową wariację...

Gesty Morrisona i szarlatani

W przerwach Świetlicki opowiadał o swoich refleksjach po obejrzeniu dokumentu o zespole The Doors („Nieświadomie naśladuję gesty Morrisona”), zdradził też więcej informacji o nowej płycie i w ten sposób dowiedzieliśmy się, że znajdzie się na niej jeden utwór z tekstem innego autora. „Szarlatanów nikt nie kocha. Zawsze sami. Dla nich gwiazdy świecą w górze i na dole. W tajnych szynkach piją dziwne alkohole. I wieczory przerażają bluźnierstwami” to początek wiersza K. I. Gałczyńskiego, który w wykonaniu Świetlików także zabrzmiał w Starej Rzeźni. "Ulica szarlatanów" została przez tego poetę napisana w 1928 roku, a wydaje się pasować idealnie do twórczości Świetlików.

Co prawda podczas jego wykonywania wokalista pominął kilka wersów oryginału, ale zostało mu to wybaczone... Nie ma wątpliwości, że przychylność fanów ma wciąż zapewnioną, a nowa płyta ten status może jeszcze umocnić.