Czy funkcjonowanie Oddziału Ginekologii i Położnictwa w szpitalu w Zdrojach jest zagrożone? Rzecznik prasowy przyznaje, że ryzyko związane z działalnością istnieje, podobnie zresztą jak w innych szpitalach. W tle jednak istnieje jeszcze jeden problem, może nawet większy, chodzi o niewłaściwe traktowanie pacjentek i ubliżanie im.

- Ubolewamy z powodu licznych nieprawdziwych informacji publikowanych w mediach i internecie, szczególnie na tak popularnych wśród przyszłych mam forach społecznościowych, które wywołują wśród pacjentek niepotrzebny niepokój i dezinformację – mówi Magdalena Knop, rzecznik prasowy Samodzielnego Publicznego Specjalistycznego Zakładu Opieki Zdrowotnej „ZDROJE”.

Od kilku dni mając na myśli szczecińską służbę zdrowia, mówi się tylko o jednym: lekarze z „porodówki” w Zdrojach masowo składają wypowiedzenia, co może skutkować zamknięciem oddziału z powodu braku personelu. Szpital dementuje te informacje:

- W ostatnim czasie z Oddziału Ginekologii i Położnictwa odszedł tylko jeden lekarz. Powodem rezygnacji był bardzo zły stan jego zdrowia – zapewnia Magdalena Knop.

Tymczasem, jak się nam udało nieoficjalnie dowiedzieć, problem ze składanymi wypowiedzeniami jest duży. I co ciekawe, coraz głośniej mówi o tym personel szpitala. Sprawa zainteresowała również radnych województwa:

- Dzisiaj w imieniu Klubu Radnych Prawo i Sprawiedliwość zażądaliśmy od marszałka Olgierda Geblewicza złożenia wyjaśnień na najbliższej sesji sejmiku w sprawie dramatycznej sytuacji z obsadą personelu na Oddziale Ginekologiczno-Położniczym Szpitala Wojewódzkiego ZOZ w Zdrojach. Przez złą organizację pracy oraz fatalną atmosferę tam panującą, z pracy na oddziale odeszło 3 lekarzy, a pozostałych 8 złożyło wypowiedzenie na koniec roku 2019 – napisała 16 października na swoim facebookowym profilu Małgorzata Jacyna-Witt.

Skąd ta rozbieżność informacji odnośnie lekarzy, którzy odeszli i którzy rzekomo składają wypowiedzenia? Szpital zapewnia, że odejść nie ma, tymczasem udało się nam dotrzeć do informacji, że lekarze na „porodówce” nie są zadowoleni ze swojego wynagrodzenia, co może skutkować ich odejściem z pracy.

Oddział zamknięty z końcem roku?

Czy władze szpitala są w stanie zapewnić ciągłość pracy personelu lekarskiego bez szkody dla pacjentów na oddziale?

Jak nam mówi Magdalena Knop:

- Zdrowie, bezpieczeństwo i dobro pacjentów są dla nas priorytetami. Zarządzający szpitalem każdego dnia podejmują decyzje i działania zmierzające do zapewnienia chorym możliwości leczenia w oparciu o wysokie standardy i jakość udzielanych świadczeń, przy jednoczesnym wypełnieniu warunków i wymagań określonych rozporządzeniami Ministra Zdrowia. Obecnie nie ma zagrożenia dla ciągłości opieki nad pacjentkami położnictwa i ginekologii. Izba przyjęć, oddział oraz powiązane z nim poradnie funkcjonują normalnie. Wszystkie wizyty, przyjęcia i zabiegi przeprowadzane są planowo – wyjaśnia.

Przyznaje jednak, że sytuacja może się zmienić. Tłumaczy, że obecny system ochrony zdrowia w Polsce jest w dramatycznie złej sytuacji. Brakuje pieniędzy, brakuje specjalistów, brak też odpowiednich rozwiązań systemowych.

- Jak wynika z publikowanych danych, w całym kraju zamknięto lub zawieszono działalność ponad 300 oddziałów. Rotacja personelu medycznego jest ogromna – mówi Magdalena Knop. - Każdego dnia, w niemal każdym szpitalu w Polsce odchodzą lekarze, którzy otrzymali lepsze warunki płacowe w innej placówce. Dlatego na tak postawione pytanie należy odpowiedzieć, że ryzyko związane z działalnością większości oddziałów w kraju istnieje i dotyczyć może każdej jednostki – dodaje.

Lekarze bywają opryskliwi, potrafią też sponiewierać pacjenta?

Jak wyjaśnia rzecznik szpitala, powodem odejścia jednego z lekarzy był jego stan zdrowia. O konflikcie wśród personelu nie ma mowy. Sam szpital jednak zaczyna przeżywać trudne chwile, w sieci pojawia się coraz więcej negatywnych komentarzy. Pacjentki nie mają wątpliwości: szpital w Zdrojach oferuje obecnie najbardziej komfortowe warunki do porodu, jak i opieki poporodowej. Problemem są jednak lekarze.

"(…) przyjechałam na porodówkę w Zdrojach z bólami, a doktor oburzony, bardzo niemiły stwierdził, że nie wiem, co to jest poród, że mam wracać do domu i przyjechać za 3 dni mimo terminu na następny dzień, całą noc nie spałam, regularne skurcze, pojechaliśmy rano okazało się, że dziecko owinięte pępowiną i się dusi (…)"

"(…)Pan … do mnie oburzony, po co ja do szpitala przyjechałam, że niepotrzebnie panikuję, zrobił mi łaskę, że mnie zbadał. Oczywiście okazało się, że poroniłam. Reasumując, ten człowiek jest miły, owszem, jak mu się zapłaci!! Jego życzliwość można sobie kupić, bo inaczej nie ma co liczyć na wsparcie."

"(…) miałam kontakt w szpitalu w Zdrojach, z całego personelu był jedynym nieprzyjemnym, gburowatym, zadufanym w sobie lekceważącym pacjentki człowiekiem."

Udało się nam porozmawiać z jedną z pacjentek, która w sierpniu rodziła w szpitalu w Zdrojach. Jak mówi, położne i pielęgniarki na oddziale otaczały pacjentów troskliwa opieką.

- Takich położnych życzę każdej rodzącej kobiecie – mówi nasza rozmówczyni. – Kiedy jednak do sali porodu wszedł lekarz…

Doktor nie tylko był opryskliwy, ale wręcz zaczął obrażać pacjentkę. Wypowiadał wobec rodzącej kobiety sformułowania: „Po co Pani chodziła do szkoły rodzenia, skoro Pani rodzić nie potrafi”, „Pani się do niczego nie nadaje. Jaką będzie Pani matką?”, „Pani się do rodzenia nie nadaje”. Kiedy lekarzowi zwrócono uwagę, że odzywa się w sposób „niewłaściwy”, nie zareagował i nie było żadnej zmiany w jego postawie.

- To było, delikatnie mówiąc, chamskie. Kobieta rodząca ma wystarczająco dużo bólu, tego typu komentarze w niczym nie pomagają, a przy tym są dalekie od ludzkiej przyzwoitości i lekarskiej etyki – mówi rodzina rodzącej kobiety. – Potem usłyszeliśmy od innych pacjentek na oddziale, że to nie pierwszy raz. Że ten lekarz jest taki prawie zawsze, poniżanie pacjentek to jego znak rozpoznawczy – komentują.

Pacjentka złożyła ustną skargę ordynatorowi. Czy wyciągnął wobec krnąbrnego lekarza konsekwencje?

- Udzielenie odpowiedzi na powyższe pytanie jest obecnie niemożliwe ze względu na nieobecność ordynatora oddziału i brak możliwości uzyskania stosownych informacji wyjaśniających w tym zakresie – tłumaczy Magdalena Knop.

W jaki sposób szpital reaguje na sytuacje, w jakich lekarz obraża pacjenta? Czy istnieją wewnętrzne procedury?

- Zgodnie z obowiązującymi w szpitalu procedurami każdy pacjent ma prawo zgłosić skargę dotyczącą udzielanych świadczeń, natomiast lekarz, którego ona dotyczy, ma obowiązek się do niej ustosunkować – wyjaśnia rzecznik szpitala. - Każda tego typu sprawa rozpatrywana jest indywidualnie. W zależności od ustaleń uzyskanych w toku postępowania wyjaśniającego podejmowane są stosowne kroki. Konsekwencje wynikają z zapisów Kodeksu Pracy, a w przypadku osób zatrudnionych na kontraktach – z umów cywilno-prawnych – dodaje.

Do sprawy powrócimy.