Dyskonty, supermarkety, centra handlowe, lokalne sklepiki oraz sprzedaż przez internet z dostawą do domu — dziś konsument ma ogromny wybór wśród miejsc, w których może dokonać zakupu. Aby przy okazji nie przepłacać oraz uzyskać towar odpowiedniej jakości, trzeba umieć poruszać się nie tylko wśród gąszczu sklepów, ale i ofert — w tym tych promocyjnych. Jakie są sposoby na realne oszczędności w trybie codziennym?

Karty lojalnościowe — warto je zakładać

Dawniej różnego rodzaju programy, pozwalające na zbieranie punktów za zakupy, były domeną największych marketów. Dziś stosują je nawet niewielkie, lokalne sklepy, prowadzone w ramach sieci franczyzowej. Zmianie uległ również model biznesowy programów lojalnościowych — dla firm jest to teraz kolejny kanał reklamowy, dzięki któremu może poinformować swoich klientów o najciekawszych, nierzadko spersonalizowanych promocjach. Oto niektóre przykłady sklepów i ich programów lojalnościowych:

  • Biedronka — Moja Biedronka (liczne promocje jedynie dla posiadaczy karty),
  • Kaufland — Program Payback (możliwość zbierania punktów w wielu sklepach, również internetowych, punktami można płacić za paliwo lub odbierać za nie nagrody),
  • Auchan — Karta Skarbonka (złotówki do wykorzystania na zakupy, przyznawane za zakup wyznaczonych towarów),
  • Lidl — Aplikacja Lidl Plus (kupony promocyjne do aktywacji online),
  • Żabka — Aplikacja Żappka (promocje i punkty, które można przeznaczyć na nagrody),
  • Rossmann — Klub Rossmann (możliwość skorzystania z promocji tylko dla klubowiczów, w tym bardzo atrakcyjnych ofert 2+2).

Jak widać, każdy z programów jest inny i niestety nie ma jednego, uniwersalnego rozwiązania. W większości przypadków trzeba zdecydować się na założenie kilku kart i instalację różnych aplikacji, aby móc w danym momencie skorzystać z atrakcyjnej promocji u konkretnego partnera.

Gazetki z promocjami. Sprawdź, porównaj i kupuj najtaniej

Tradycyjne, papierowe gazetki — chociaż wciąż lądują w naszych skrzynkach — odchodzą powoli do lamusa. Nie oznacza to, że sieci markerów spożywczych, budowlanych i drogerii rezygnują z ich tworzenia. Zmienił się jedynie system dystrybucji, a same gazetki są tworzone również w atrakcyjnym formacie online, gotowym do przejrzenia za pomocą przeglądarki internetowej.

Jednak nie ma potrzeby przedzierania się przez gąszcz stron sklepów, na których nierzadko nawigacja jest dość trudna. Aby zaoszczędzić czas, wystarczy skorzystać z agregatorów gazetek, takich jak gazetka-24.pl. Tam kilkoma kliknięciami można mieć dostęp do wszystkich najpopularniejszych sieci sklepów oraz aktualnych i przyszłych promocji, ogłaszanych przez działy marketingu.

Zakupy w sklepie stacjonarnym, ale przez internet. Czy to się opłaca?

Usługą, która powoli popularyzuje się wśród mieszkańców większych miast, są zakupy spożywcze z dostawą do domu. Wśród dużych marketów taką możliwość oferuje między innymi Tesco i Carrefour. Z poziomu aplikacji bądź przeglądarki można wygodnie wybrać towar, zapoznać się ze składem, ceną, określić ilość produktów, a następnie dodać potrzebne artykuły do koszyka.

Niestety, bardzo często baza produktów jest nieco mniejsza, niż wskazywałby na to realny asortyment dostępny w sklepie. Kupujący traci również możliwość dostępu do niektórych przecen, np. artykułów o krótkim terminie przydatności. Również za dostawę trzeba zapłacić, co w efekcie obniża atrakcyjność takich zakupów. Z pewnością jest to metoda komfortowa i w czasach pandemii dość bezpieczna, ale raczej nie należy do najoszczędniejszych.

Za cenę wyrażenia zgód marketingowych i dostępu do wrażliwych danych (np. numeru telefonu), można skorzystać z programów lojalnościowych, które otwierają drogę do wielu atrakcyjnych promocji. Mniej inwazyjnym sposobem jest przeglądanie gazetek i porównywanie ofert różnych sklepów, aby móc wybrać najatrakcyjniejszy pod względem ceny towar. Co istotne, można zrobić to online. Wciąż jednak nie opłaca się korzystać z oferty stacjonarnych sklepów spożywczych z usługą dostawy do domu — jest to bardzo komfortowe, ale oszczędności wynikają jedynie z czasu, a nie kwoty wydanej na zakupy.