Warto przygotować się na mocne wrażenia, zwłaszcza w warstwie słownej! „Łzawe zjawy roku minionego” – to tytuł autorskiego spektaklu Bogusława Kierca. Od 2 marca można go zobaczyć w Teatrze Współczesnym, na scenie Malarni.
Biało – czerwona scenografia
Głównymi elementami scenografii są łóżka, jedno w kolorze białym, drugie w czerwonym. To czytelny sygnał, że treściowo spektakl odnosi się do naszej historii i rzeczywistości. Bogusław Kierc jest reżyserem tej inscenizacji, zrealizowanej według napisanego przez niego dramatu (nagrodzonego w 2016 roku w konkursie „Strefy Kontaktu 2016”), a tytułowy rok miniony, to czasy PRL-u. Zjawy, które wtedy anektowały naszą świadomość, wciąż jeszcze są aktywne. To, co odczuwaliśmy kiedyś, tkwi nadal w naszej mentalności...

Niespełnialne pragniena

Szóstka bohaterów „Łzawych zjaw...” wchodzi ze sobą w interpersonalne relacje, a w ich dialogach pobrzmiewają różnego rodzaju deprywacje i problemy z tożsamością. Ich prywatne pragnienia ładu, satysfakcji, bycia kimś, są wciąż niespełnione, a może nawet niespełnialne w tym systemie. Życiowe porażki są niejako odbiciem niedomagania całego społeczeństwa, któremu narzucono swoistą wyuczoną bezradność...


foto: Piotr Nykowski


Odwet w słowach
„Walka człowieka z władzą jest walką pamięci z zapomnieniem”, to zdanie z powieści Milana Kundery, które słyszymy w spektaklu, oddaje niejako dążenia postaci „Łzawych zjaw...”, ale generalnie słowa, które padają ze sceny są brutalne, radykalne, nacechowane frustracją i chęcią odwetu i powetowania strat. Odzwierciedlają to, że między Antosiem (Michał Lewandowski) i Kazią (Ewa Sobczak) toczy się ciągła rywalizacja. Bohaterowie pokutują za to co robi z nimi państwo, w życiu intymnym. Ranią się, obrażają, zarzucają sobie zdrady. „Niedognieciona, faryzejska gnida”, to jeden z łagodniejszych epitetów, który pojawia się w tym dramacie...

Religijne rygory
Zimna zmysłowość i wyrafinowana czułość, to reakcja na niedopasowanie, wzmocnione jeszcze przez narodowe, religijne rygory (ukazane w strojach i rekwizytach, które się pojawiają w spektaklu). Blisko stąd do Gombrowicza i monolog Antosia o braku poczucia „sobości” jest zapewne nawiązaniem do dramatów autora „Ślubu”. Oprócz dwójki wymienionych wyżej aktorów na scenie widzimy też Adriannę Janowską-Moniuszko (Halinka), Magdalenę Wrani-Stachowską (Iza), Adama Kuzycz-Berezowskiego (Zygmunt) oraz debiutanta, Mateusza Wiśniewskiego (w roli Roberta), tegorocznego absolwenta wydziału aktorskiego Akademii Sztuk Teatralnych im. Stanisława Wyspiańskiego w Krakowie (filii we Wrocławiu).

Spektakl powróci na deski Malarni pod koniec kwietnia br.