Tłumy zgromadziły się w sobotę na Łasztowni. Tego wieczoru koncert dał zespół Kwiat Jabłoni, który po dwóch latach ponownie wystąpił w Szczecinie. Głośno odśpiewane piosenki z dwóch albumów, teatralny wystrój sceny, dedykowane utworom historie i dużo dobrej energii, czyli ciąg dalszy festiwalu Letnie Brzmienia.

Na festiwalowym placu w sobotni wieczór nie tylko dopisała wysoka frekwencja, ale też bardzo różnorodna publiczność. Pod sceną bawiły się całe rodziny z dziećmi, starsi i młodsi, a także przyjezdni z innych miast, m.in. z Gorzowa Wielkopolskiego czy Gdańska.

Przyjechaliśmy całą rodziną z Gorzowa Wielkopolskiego – mówią córka Hania z mamą Anną. – Polujemy na bilety już od jakiegoś czasu i wreszcie się udało! Bardzo często słuchamy rodzinnie płyty Kwiatu Jabłoni właśnie w samochodzie, więc w dzisiejszej podróży do Szczecina mogliśmy się muzycznie nastroić. Kwiat Jabłoni lubi się za ich naturalność, za teksty, za to, że mówią odważnie o tym, o czym trzeba teraz mówić.

Morze smartfonowych światełek, bębniarskie show i układy taneczne na scenie

Kwiat Jabłoni zapewnia całą paletę emocji już od wystroju sceny (oczy publiczności cieszą lampy z abażurem, neony i żywe kwiaty doniczkowe), przez teksty i różnorodność piosenek, aż po muzyczne niespodzianki. Do tego Kasia i Jacek to prawdziwi mistrzowie intrumentów. Podczas sobotniego koncertu wykonali energiczne bębniarskie show, a na bis zagrali klasyka Elektrycznych Gitar o tytule "Kwiat Jabłoni".

– To był pierwszy mój koncert od niezliczonej już ilości lockdownów – opowiada Adrian. – Jeszcze zespołu, który kocham – pięknych ludzi, niesamowicie wrażliwych, utalentowanych, więc emocje i cudowna atmosfera towarzyszyły mi dziś przez cały wieczór. Mają w sobie coś magicznego. Każdy z ich utworów daje optymizm. Rzadko się zdarza, żeby podobały mi się na płycie wszystkie piosenki danego zespołu. W przypadku Kwiatu Jabłoni chłonę każdy utwór i nie jestem w stanie wybrać jednego ulubionego.

Cały zespół to radośni ludzie, szukający kontaktu z publicznością, zachęcający do tańca, głośnego śpiewania, wspólnego celebrowania koncertu. Podczas śpiewanej na bis "Chodźmy nad wodę", perkusista i basista wyszli na przód sceny i tańczyli wraz z publicznością do refrenu o szerokiej, głębokiej i chłodnej wodzie.

– Razem z przyjaciółką miałyśmy kupione bilety na koncert w grudniu 2020 – mówi Monika. – Niestety przez pandemię koncert został odwołany, ale nareszcie się udało i było przecudownie. To jest zdecydowanie to! Na żywo brzmią jeszcze lepiej, na pewno chciałabym na ich koncert pójść jeszcze nie raz. Nie wiedziałam, że potrafią również tak "dyskotekowo" zagrać i zrobić takie show. Na tym koncercie było wszystko: było spokojnie, melancholijnie, było też szaleństwo i zabawa.

Przed nami ostatni koncert w cyklu Letnich Brzmień w lipcu. W niedzielę na Łasztowni zagra Ralph Kamiński. Kolejne występy czekają szczecińską publiczność w dniach 6-8 sierpnia, kiedy na scenie pojawią się Sanah, Krzysztof Zalewski, Miuosh i Karaś/Rogucki. Na część koncertów bilety są jeszcze dostępne.

Fot. Szymon Pawlik: