Dwa lata temu Łukasz Jaszczyk przypadkowo odnalazł fragmenty dwóch płyt nagrobnych, które leżały na terenie parku przy ulicy Chopina w Szczecinie. Okazało się, że pochodzą z cmentarza, który związany był z dawnym Zakładem Opiekuńczym Kückenmühler Anstalten. – Przez wiele miesięcy pracownicy i podopieczni zakładu dzielnie przeciwstawiali się polityce reżimu. Spotkał ich tragiczny los. O tym należy pamiętać – podkreśla nasz rozmówca. Teraz w miejscu znalezienia płyt powstało lapidarium.

Pierwsza została znaleziona płyta nagrobna Marthy Birkholz, która urodziła się w 1886 roku. Nie jest znana data jej śmierci.

– Znalazłem ją w potoku. Co ciekawe, koło niej leżała aluminiowa złotówka z 1976 roku. Być może w tych latach płyty były wykorzystywane do umocnienia brzegu – podejrzewa Łukasz Jaszczyk. – Druga płyta jest z nagrobka dziewczynki, która zmarła w 1939 roku. Miała 12 lat. W aktach zgonu znaleziono informację, że chorowała na zidiocenie i epilepsję.

Po znalezieniu płyt Łukasz Jaszczyk, który obecnie działa w stowarzyszeniu Denkmal Pomorze, skontaktował się z Radą Osiedla Arkońskie-Niemierzyn i dziennikarzem Andrzejem Kraśnickim.

– Podczas spotkania z Andrzejem zauważyliśmy w potoku trzeci nagrobek. Już wtedy czuliśmy, że może być ich więcej i należy podjąć bardziej zdecydowane kroki, aby je zachować. Wystąpiłem do Zakładu Usług Komunalnych o wyrażenie zgody na realizację prac – opowiada Łukasz. – Biuro Miejskiego Konserwatora Zabytków zwróciło jednak uwagę, że teren objęty jest wpisem do rejestru zabytków i prace te muszą być poprzedzone jego zgodą, o którą wystąpić może jedynie podmiot posiadający osobowość prawną, na przykład stowarzyszenie. Wówczas Łukasz poprosił dr. Marka Łuczaka o to, aby prace realizowane były przez niego i Pomorskie Towarzystwo Historyczne, którego jest prezesem. Poszukiwania pozostałych fragmentów płyt i nagrobków prowadzono do końca 2019 roku, zgodnie z decyzją Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków.

– Finał poszukiwań mamy tak naprawdę teraz. Dzięki wielkiemu zaangażowaniu radnej Marii Myśliwiec udało się zabezpieczyć środki finansowe i wykonać inwestycję już w 1,5 roku od odnalezienia pierwszych płyt – podkreśla Łukasz Jaszczyk.

Tragiczny los podopiecznych zakładu

Teren cmentarza, z którego ocalono płyty nagrobne, związany jest z Zakładem Opiekuńczym Kückenmühler Anstalten, który funkcjonował w tym miejscu od 1863 roku. W placówce zajmowano się sierotami oraz dziećmi z upośledzeniami. Fundatorem i inicjatorem był Anstalten Gustaw Jahn, który zajmował się garbarstwem.

Cmentarz został założony w 1871 roku. Na początku zajmował niewielki teren w południowej części obecnego parku. Następnie jego obszar został poszerzony w kierunku północnym. W roku 1900 wybudowano neoromańską kaplicę, która obecnie jest własnością Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego.

– Cały zakład był dobrze prosperującym małym miasteczkiem. W jego obrębie znajdowało się ponad 70 budynków, między innymi rzeźnia, pralnia czy kuchnia – dodaje Łukasz Jaszczyk. – Przykry los dla podopiecznych zakładu przyszedł wraz z rozpoczęciem wojny. W ramach prowadzonej przez III Rzeszę akcji T4 rozpoczęto „likwidację życia niewartego życia”. W 1939 roku wywieziono prawie wszystkich podopiecznych, a następnie ich uśmiercono. Budynki po dawnym zakładzie przejęła jednostka SS. I tak do 1945 roku.

Łukasz Jaszczyk podkreśla, że bardzo ważne jest godne upamiętnienie osób pracujących w Kückenmühler i ich podopiecznych. – Przez wiele miesięcy dzielnie przeciwstawiali się polityce reżimu. Spotkał ich tragiczny los. O tym należy pamiętać – podkreśla.

Szeroka alejka z rzędami nagrobków

Grupa pasjonatów historii Szczecina odnalazła łącznie około 20 płyt i różnego rodzaju fragmentów, krzyży i stylizowanych na dębowe pnie kolumn.

– Były to głównie nagrobki podopiecznych zakładu, często dzieci – tłumaczy nasz rozmówca. – Dodatkowo w posiadaniu Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego znajdowało się kilka płyt upamiętniających pracowników zakładu.

Lapidarium to szeroka alejka z niewielkim zieleńcem w centralnej części. Po obu jej stronach, w dwóch rzędach, stoją nagrobki. Miejsce to zostało zaprojektowane przez Joannę Wojtecką ze szczecińskiej pracowni Archimedes. W sąsiedztwie znajduje się neoromańska kaplica, która od wielu lat stoi zamknięta.

– Jej stan każdego roku się pogarsza, a nakłady związane z zabezpieczeniem zabytku stale rosną. Nie wiem, czy obecnie istnieje plan na to miejsce. To dosyć trudne, aby pogodzić charakter tego obiektu i wymogi konserwatorskie ze współczesną funkcją tego miejsca, które służyć będzie mieszkańcom. Nie możemy w tym miejscu zrobić przecież kawiarni czy dyskoteki – przyznaje Łukasz Jaszczyk.

Muzeum Sztuki Sepulkralnej

Łukasz Jaszczyk uważa, że lapidaria powinny powstawać w każdym możliwym miejscu. Miałoby to pomóc w rozwiązaniu problemu związanego z przenikaniem się przestrzeni dawnych cmentarzy i obecnie użytkowanych parków.

– Można także powołać do życia Muzeum Sztuki Sepulkralnej, które w pewien sposób będzie utrwalać pamięć o dawnych mieszkańcach miasta i przedstawi bogatą sztukę cmentarną zarówno pod kątem ceramiki, a także kamieniarstwa i metaloplastyki – proponuje Łukasz Jaszczyk.