W tak bogatej i różnorodnej historii filharmonicznego cyklu SoundLab, to wydarzenie mimo wszystko było czymś nietypowym i zaskakującym. Tym razem zaproszeni artyści zaprezentowali bowiem zupełnie nową kompozycję, w ramach tygodnia świętowania 100-lecia niepodległości pod hasłem „Jesteśmy w domu”. Utwór „Afterthoughts” Marcina Stańczyka, w wykonaniu autora oraz Natalii Zamilskiej i Ensemble Musikfabrik zabrzmiał w specjalnie zaaranżowanej przestrzeni holu Filharmonii 8 listopada.

Historia w muzycznych powidokach

Tytuł tego długiego, ponad 80-minutowego, dzieła, które wypełniło cały program wczorajszego wieczoru, to wyraz trudny do przetłumaczenia. Dotyczy spojrzenia z oddali, muzycznego odtworzenia wrażenia „powidoku”. W zamyśle kompozytora jest to dźwiękowe odniesienie do wydarzeń, obrazów, postaci oraz miejsc, które uznał za istotne (bądź znaczące dla niego samego), we współczesnej historii naszego kraju.

Wielokanałowa forma

Stańczyk jest laureatem licznych nagród, m.in. jako pierwszy Polak zdobył prestiżową Toru Takemitsu Award. Wykłada w Akademii Muzycznej w Łodzi, gdzie w roku 2016 otrzymał tytuł doktora habilitowanego sztuki. Jego dokonania są bardzo wszechstronne. Tworzył już opery kameralne, rzeźby muzyczne, performanse multimedialne, a nawet... piosenki (na zamówienie Programu 2. Polskiego Radia).

Kompozycja „Afterthoughts” została wykonana w Filharmonii w wielokonałowej formie. Głośniki były rozstawione w całej przestrzeni holu budynku, a publiczność mogła przemieszczać się po nim przez cały czas trwania występu, w ten sposób otrzymując jeszcze bardziej złożone wrażenia foniczne.

Niezwykłe instrumenty

Wśród wykonawców, oprócz autora operującego elektroniką, była także Natalia Zamilska (znana producentka i dj-ka), która dodała do całości więcej elementów muzyki techno, oraz czterej muzycy z międzynarodowej grupy Ensemble Musikfabrik. Oni dołączyli do pozostałych mniej więcej w połowie wydarzenia, wchodząc do holu w bialych strojach z instrumentami dętymi wyposażonymi w podwójne czary głosowe. Ustawili się w środku, wśród widzów, ale później wiele razy opuszczali to miejsce, wciąż grając i wchodząc np. na schody.  

Strumień nieszablonowych wizualizacji

Dźwiękom od początku towarzyszyły wizualizacje (autorstwa Macieja Walczaka). Obrazy skompilowane w jeden strumień przenikających się zdjęć i filmów przywoływały takie zdarzenia, jak przemówienia Gomułki, stan wojenny, sukcesy polskich piłkarzy, konklawe zakończone wybraniem Karola Wojtyły na papieża, pojedynki bokserskie Andrzeja Gołoty, batalistyczne sceny malarskie... Wielkie wydarzenia i dzień powszedni mieszały się ze sobą na ekranie z głosami i charakterystycznymi „melodiami” takimi jak np. sygnał Dziennika Telewizyjnego. Nie wszyscy pewnie go rozpoznali, bo dominowała publiczność młodsza, ale ogólnie takie nieszablonowe ujęcie historii, widzowie zaaprobowali.

Finał z Góreckim

Na finał wydarzeń w ramach tygodnia „Jesteśmy w domu”, 11 listopada o godz. 17:00 Orkiestra Symfoniczna Filharmonii w Szczecinie wykona „Symfonię pieśni żałosnych” Henryka Mikołaja Góreckiego. Tego dnia szczecińskich muzyków poprowadzi dyrygent Wojciech Michniewski, a partie wokalne wykona Elżbieta Szmytka. Więcej informacji o niedzielnym koncercie tutaj