„Będę się powtarzać, jak zdarta płyta, ale to właśnie tutaj znalazłam wszystko to, czego szukałam w kamienicznym Szczecinie” – tak o lokalu przy ulicy Pocztowej 19 mówi Monika Szymanik, która wraz z mężem Konradem prowadzi w tym miejscu kameralną księgarnię połączoną z kawiarnią. „Kiedy zobaczyłam to miejsce, od razu zakochałam się w tych przedwojennych płytkach. Nie mogłam uwierzyć, że udało im się przetrwać” – opowiada autorka książki „Kamienica w lesie”.

Monika nigdy nie myślała, aby prowadzić własny lokal. To był czysty przypadek, któremu początek dała właśnie jej książka „Kamienica w lesie”. Potrzebowała miejsca, w którym byłyby możliwe spotkania z czytelnikami, bowiem publikacja była dostępna głównie przez Internet.

– Na początku zgłosiłam się do Cafe Berlin, gdzie wspólnie zorganizowaliśmy wernisaż i pierwsze dni z „Kamienicą w lesie” – wspomina nasza bohaterka. – Podczas luźnej rozmowy z właścicielami Cafe Berlin dowiedziałam się, że miasto dzierżawi właśnie takie lokale usługowe. Z czystej ciekawości poszliśmy zobaczyć, jak one wyglądają.

Monikę i Konrada zainteresowały trzy lokalizacje – dwie przy ulicy Pocztowej oraz jedna przy Żółkiewskiego.

– Kiedy zobaczyłam lokal przy Pocztowej 19, to od razu zakochałam się w tych przedwojennych płytkach. Nie mogłam w to uwierzyć, że udało im się przetrwać. To naprawdę rzadkość w lokalach usługowych – podkreśla.

Nie byli jednak jedynymi, którzy chcieli tchnąć życie w owe miejsce.

– Lokal oglądali jeszcze dwaj mężczyźni, którzy chcieli zrobić w nim pizzerię. Kiedy usłyszeli, co ja planuję tutaj zrobić, to od razu odpuścili nam to miejsce. Mówili, że nie chcą niszczyć moich marzeń – śmieje się Monika. – Pozdrawiam ich serdecznie. Fajnie byłoby się znowu zobaczyć.

Kafle z najpopularniejszej fabryki

Kilka miesięcy później Monika i Konrad rozpoczęli remont, a pod tynkiem odkryli oryginalne płytki. Wówczas nasza bohaterka miała nadzieję, że znajdą je na wszystkich ścianach, ale były ubytki.

– Dzisiaj te ubytki są unikatowe, bowiem symbolizują powojenną historię Szczecina. Nie chciałam ich przenosić na jedną ścianę. Uznałam, że najbliższe memu sercu będzie pokazanie tej przestrzeni, tak jak ją zastaliśmy – podkreśla Monika Szymanik.

Zastane kafle pochodzą z miśnieńskiej kaflarni braci Teichertów (Meissener Ofen und Porzellanfabrik vorm. Carl Teichert). To jedna z najbardziej znanych fabryk pieców i porcelany w historii. Założona została w 1863 roku przez Johanna Friedricha Carla Teicherta, mistrza garncarskiego z Królewskiej Manufaktury Porcelany w Miśni.

Warto podkreślić, że ściany „Pocztowej 19” noszą również ślady współczesnej historii Szczecina.

– Trzy miesiące po rozpoczęciu remontu zorganizowaliśmy zbiórkę. Pomogli nam przyjaciele, rodzina, ale i zupełnie obce osoby. Chcieliśmy im podziękować za okazane wsparcie. Moja przyjaciółka, Jola Szczepańska-Andrzejewska, zaprojektowała i wykonała płytki, na których wypisani są wszyscy, którzy nam pomogli. To one piszą dzisiejszą historię tego miejsca – podkreśla gospodyni.

Pierwszy rok za nimi

Remont lokalu rozpoczął się już w pandemicznych czasach, dlatego Monika i Konrad zdecydowali się poprosić o wsparcie. Opłaciło się, a w lipcu ich kameralna księgarnio-kawiarnia obchodziła pierwsze urodziny.

– Mimo pandemii zorganizowaliśmy ponad 100 spotkań w przestrzeni „Pocztowej 19”. W tym trudnym czasie był moment, kiedy kawiarnie działały tylko na wynos, a galerie handlowe były zamknięte. Tylko kameralne księgarnie były takimi miejscami, do których można było przyjść i chwilę posiedzieć. My nie zamknęliśmy się ani razu, nie licząc oczywiście różnych świąt. Nie chcę skupiać się na złych emocjach, tylko wręcz przeciwnie. Nie chcemy patrzeć na pandemię, która nadal przecież trwa. Nasza przestrzeń jest otwarta dla każdego – deklaruje autorka „Kamienicy w lesie”.

Secesyjny architekt i pomysł na kamieniczne muzeum

Kamienicę przy ul. Pocztowej 19 zaprojektował Friedrich Liebergesell. Ten sam, który jest autorem projektu budynku przy ul. Św. Wojciecha 1 – jedynej secesyjnej kamienicy w Szczecinie.

– Kamienica z Pocztowej posiada elementy secesyjne. Nasz lokal ma na przykład secesyjne odrzwienie. Swego czasu ten budynek był przeznaczony do rozbiórki, dlatego tym bardziej cieszę się, że przetrwał. Przestrzeń, którą tutaj tworzymy, ma za zadanie wzbudzać zainteresowanie historią Szczecina. Dodatkowo chcemy pokazać, że Pocztowa jest naprawdę fajną ulicą – dodaje Monika Szymanik.

W podziemiach kawiarnio-księgarni znajduje się przestrzeń wystawiennicza, której największą atrakcją jest zabytkowy magiel z 1880 roku. Uratowało go Stowarzyszenie Denkmal Pomorze.

– Kiedy Wiktor Możdżer zapytał, czy nie chciałabym tego magla mieć u siebie, to od razu się zgodziłam – śmieje się nasza bohaterka. – Myślę, że w tej piwnicy odnalazł się doskonale. Mamy jeszcze malutki magiel, który otrzymaliśmy od rodziny z Pogodna. Monika przyznaje, że brakuje już miejsca na kolejne eksponaty, które otrzymuje od przyjaciół i mieszkańców. Wspólnie z mężem chcieliby stworzyć muzeum kamieniczne, w którym będzie można zobaczyć, jak wyglądały m.in. przedwojenne mieszkania. – Chciałabym, aby to muzeum miało również walory edukacyjne. Im większa będzie świadomość, że przedwojenne rzeczy są naprawdę piękne i wartościowe, tym mniejsza będzie skala zniszczeń – podkreśla.

Jak żyła przedwojenna szczecińska rodzina?

Monika Szymanik w swojej działalności kładzie akcent na pokazywanie historii Szczecina. Dla niej niesamowitym wydarzeniem było poznanie przedwojennego mieszkańca kamienicy przy ul. św. Wojciecha, w której mieszkała przez 11 lat.

– To było cztery lata temu. Spotkałam go na dziedzińcu. Był z żoną i dwiema córkami. Zaprzyjaźniliśmy się z Siegmarem, a dziś tłumaczę wspomnienia jego siostry – uśmiecha się nasza bohaterka.

Rodzina Siegmara wyjechała ze Szczecina w 1945 roku. Po wielu latach jego siostra Christel postanowiła spisać swoje wspomnienia z dzieciństwa. Zrobiła to w wieku 73 lat.

– Większość historii osadzona jest właśnie w Szczecinie. Dzięki jej historii możemy dowiedzieć się, co jadła przedwojenna szczecińska rodzina, gdzie mieszkańcy spędzali wolny czas oraz jakie wówczas były sklepy.

Jest szansa, że tłumaczenie Moniki Szymanik ujrzy światło dzienne już w listopadzie br.

– Z wykształcenia jestem nauczycielką języka niemieckiego. Nigdy nie zajmowałam się tłumaczeniem książek, ale te wspomnienia są mi tak bliskie, że podjęłam się tego zadania. Bardzo emocjonalnie podchodzę do tego tekstu i widzę te wszystkie miejsca, o których napisała Christel – zaznacza.