Nie ma wątpliwości, że Kosmos jest aktualnie jednym z mocniejszych punktów na koncertowej mapie naszego miasta. Także fani ekstremalnych dźwięków już poznali to miejsce. W sobotę (16 października) dolne piętro dawnego kina wypełniło się chętnymi, chcącymi zobaczyć formację Mgła oraz supportujący ją zespół In Twilight`s Embrace.

Absolutna czołówka

Mgła to grupa, która od dłuższego czasu znajduje się w czołówce polskiej sceny metalowej, a pozycję w Europie też ma bardzo mocną. Nie dziwi więc fakt, że szczeciński występ tej ekipy niemalże został wyprzedany. Krakowianie przyciągają uwagę nie tylko fanów black metalu, ale także osób, które interesują się innymi gatunkami muzyki (stąd też ich obecność na takich imprezach jak katowicki Off Festival). Także w Kosmosie pod sceną zgromadzili się zarówno metalmaniacy, łatwo rozpoznawalni po t-shirtach i czarnych skórach, jak też fani mniej brutalnych odmian muzyki. Dotarli tu głównie szczecinianie, ale też przyjezdni z innych miast województwa, a nawet z Niemiec. 

Początek pełen czerni

Wieczór otworzył kilkudziesięciominutowy show poznaniaków z In Twilight's Embrace, złożony przede wszystkim z utworów z ich ostatniej płyty „Lawa”. Zaaplikowali nam m.in. „Pełen czerni”, „Dziś wzywają mnie podziemia” oraz „Zaklęcie” i był to niewątpliwie solidny, technicznie bardzo sprawny występ, a Cyprian Łakomy z biało-czarnym makijażem pokazał, że jest dobrym wokalistą, umiejętnie i swobodnie przechodząc od growlu do melorecytacji. Muzycznie dokonania zespołu można skojarzyć ze skandynawskim death metalem i czystym black metalem, aczkolwiek muzycy nie stronią też od rocka i punka, ujawniając takie inklinacje w doborze obcych kompozycji (czyli coverów), jakie wykonują. Tego dnia wybrali do zagrania utwór „Czarzły” - jeden z największych hitów z dorobku grupy Post Regiment. Trzeba przyznać, że było to niezłe urozmaicenie występu poznaniaków.

Kaptury i kominiarki

Po przerwie, pod sceną zdecydowanie się zagęściło, a przed publicznością pojawiło się czterech panów w kapturach i kominiarkach, którzy rozpoczęli występ utworem „Age of Excuse II”. Zespół powstał w 2000 roku jako projekt studyjny (został założony przez Mikołaja Żentarę, syna znanego aktora Edwarda) i dopiero dwanaście lat później zapadła decyzja, by jednak grać także na żywo. Teraz ich trasy mają zawsze zapewnioną wysoką frekwencję, zwłaszcza po wydaniu bardzo docenionego albumu „Exercises in Futility” (sześć lat temu).

Godzina ponurej aury

W Szczecinie jeszcze nie grali, więc tym bardziej byli tu oczekiwani i sądzę, że spełnili nadzieje fanów, bo niszczące riffy i zimna, ponura aura to było to, czego na pewno nie brakowało w tym secie. Co prawda gitary były nie do końca selektywnie nagłośnione i jak dla mnie za dużo było światła na scenie (wolałbym jednak więcej ciemności), ale to chyba jedyne mankamenty tego około godzinnego występu. Kolejne kompozycje, który znalazły się w jego setliście, to m.in. „Age of Excuse III”, „Exercises in Futility II” i „Exercises in Futility V”. Publika reagowała coraz bardziej żywiołowo (młyn pod sceną) i pewnie nie miałaby nic przeciwko, gdyby Mikołaj i jego załoga dorzucili jeszcze coś extra do programu (np. z kultowej „Grozy”), jednak takich niespodzianek nie było... Tak czy owak warto było pojawić się w Kosmosie, a za miesiąc pewnie wielu z przybyłych w sobotę znów tam dotrze. 20 listopada zagra w tym miejscu doom metalowy Belzebong!