Wczorajszy koncert w "Słowianinie" to kontynuacja trasy promującej ich ostatnią płytę ,,Fishdick Zwei. The Dick Is Rising Again’’.

W roli supportu wystąpił koszaliński zespół Pampeluna. Kapela ma już w swoim krótkim dorobku świetną płytę ,,La Curva’’ oraz mnóstwo udanych koncertów, m.in. na Przystanku Woodstock w 2010 roku (kto nie był polecam zobaczyć fragmenty tego koncertu na serwisie youtube). Chłopaki z Pampeluny zagrali mocno i żywiołowo -trzech wokalistów w połączeniu z tekstami śpiewanymi po hiszpańsku robi niesamowite wrażenie. Momentami przypominało to granie z tej samej półki co Flapjack i Tuff Enuff, a takich kapel w Polsce jest jednak mało. Tym bardziej szacunek za wytrwałość i dążenie do celu. Szkoda, że Pampeluna zagrała krótko, ale gwiazdą wieczoru byli przecież Kwasożłopi.

Przywitani gromkimi brawami  muzycy Acid Drinkers pokazali to co potrafią najlepiej, czyli  dobra muzyka i show, jakie zawsze tworzy Titus z ekipą. Repertuar wczorajszego koncertu, to typowe greatest hits z ich bogatego dorobku płytowego. I tak oto mogliśmy usłyszeć m.in. : ,,Slow and Stoned’’,  ,,High Proof Cosmic Milk’’, ,,Human Bazooka’’ , śpiewane razem z publicznością. Acidzi nie byliby sobą, gdyby nie zagrali też coverów, które przerabiają na swój styl, co nadaje im tylko nowy wydźwięk. Na swój warsztat wzięli tym razem m.in. : ,,Hit the Road Jack’’ (Ray Charles), ,,Another Brick in the Wall’’ (Pink Floyd) i ,,Et si tu n`existais pas’’ w wykonaniu Ślimaka, który zagrał też na gitarze (sam Titus zagrał na perkusji, a Yankiel na basie).

W trakcie przerw między utworami, Titus zagadywał co rusz do publiczności, zyskując  świetny odbiór. Warto też dodać, że dobrze wkomponował się w skład zespołu Yankiel (dawny techniczny grupy), który wg mnie godnie zastępuje zmarłego tragicznie Olassa.

Po bardzo udanym koncercie pozostaje nam tylko czekać na nowy album z autorskimi utworami tej zasłużonej dla polskiego rocka grupy. I jak mawia Titus: pasuje?! Pasuje.