Dwie duże, zachodniopomorskie sieci gastronomiczne otrzymały informację o konieczności zwrotu dotacji z Polskiego Funduszu Rozwoju. Mowa o tarczy PFR, z której przedsiębiorcy mogli korzystać w czasie drugiego lockdownu, który zaczął się w październiku 2020, a zakończył w maju 2021. W przypadku pierwszej sieci powodem zwrotu ma być wydatkowanie pieniędzy po 30 marca 2021, a w drugim przypadku nie podano konkretnego uzasadnienia. Prawnicy twierdzą więc, że tarcza w praktyce okazała się po prostu pożyczką, której firmy nie są w stanie teraz spłacać. – Dla mnie to jest koszmar. Skąd wziąć teraz ponad milion złotych? Przecież gastronomia nadal nie wróciła do swoich zysków sprzed pandemii. Kolejny raz potwierdza się powiedzenie, że w Polsce dobrze ma się tylko propaganda, a pomoc dla przedsiębiorców okazała się chwilowa – mówi w rozmowie z portalem wSzczecinie.pl rozgoryczony restaurator.


1,2 mln złotych do zwrotu. „Nikt nie mówił, że to pożyczka”

– Gdybym był świadomy, że tarcza finansowa to tak naprawdę pożyczka i nie ma szans na umorzenie żadnych środków z tej tarczy, to w życiu bym jej nie wziął i nie wydałbym ani złotówki – mówi nam wzburzony restaurator. Później jednak dodaje, że w czasie drugiego lockdownu sytuacja branży była tak dramatyczna, że nie miał szans, by funkcjonować, utrzymać pracowników i jednocześnie nie korzystać ze wsparcia rządowego.

Jak wyjaśnia nasz rozmówca, pierwsza tarcza antykryzysowa była traktowana przez przedsiębiorców jako realna pomoc, która pomogła im w przetrwaniu. Niemal wszyscy myśleli, że drugie wsparcie działać będzie na identycznych zasadach. Lockdown był wówczas dłuższy i bardziej wyniszczający gospodarkę.

– Należało jasno i wyraźnie zakomunikować przedsiębiorcom: tarcza antykryzysowa to pożyczka, którą trzeba będzie w stu procentach zwrócić. Wtedy wiedziałbym, że podejmuję zobowiązanie, które będę musiał spłacić. Obecnie mamy do zwrotu 1 milion 200 tysięcy złotych, jest moment rozliczenia finansowego, nie ma mowy o żadnym umorzeniu tej kwoty. Jak mamy zwrócić takie środki? Skąd wziąć takie pieniądze? My wydaliśmy wszystko na utrzymanie pracowników. To jest blisko 100 osób, które w czasie pandemii na nas liczyły. Nie wydaliśmy tych pieniędzy na nic innego – mówi restaurator.

Nasz rozmówca przyznaje, że sytuacja całej gastronomii jest trudna. – Na czas pandemii zmieniliśmy system wydawania posiłków tak, by można było sprzedawać je na wynos, a to pozwalało na uzyskanie ok. 20% przychodu sprzed pandemii. Zresztą dzisiaj to jest maksymalnie 70%, ludzie wrócili, ale tylko na weekendy – mówi restaurator. – Wydałem wszystkie oszczędności. Jak to mówią jestem dzisiaj „luz blues” i jeszcze ta sytuacja – dodaje.

1,4 mln złotych do zwrotu. „PFR najpierw był naszym ratownikiem, a teraz może być naszym mordercą”

Druga sieć gastronomiczna znalazła się w podobnej sytuacji. Tutaj do zwrotu jest równie gigantyczna kwota ponad 1 miliona 400 tysięcy złotych. Znana w regionie sieć nie była świadoma tego, że instrumenty są zwrotne w przypadku niewydania pieniędzy „na czas”. Jak wyjaśnia nasz rozmówca, został poinformowany, że oficjalnie środki z PFR należało wydać do 31 marca 2021, a lockdown trwał przecież jeszcze ponad miesiąc dłużej.

– Bez wsparcia z Tarczy 2.0 już wtedy byśmy nie przetrwali. Byliśmy zamknięci od jesieni, nie byłoby szans na utrzymanie zespołu oraz opłacenie czynszów. Tarcza była dla nas super rozwiązaniem i ocenialiśmy to rozwiązanie pozytywnie. W połowie stycznia składaliśmy wnioski i prognozowano, że lockdown potrwa do końca marca. Potem się okazało, że zamknięci byliśmy do połowy maja. Kłopoty się zaczęły po przedłużeniu lockdownu i gdy okazało się, że wydawanie środków w kwietniu i maju nie będzie kwalifikowane – tłumaczy restaurator.

Jak mówi nasz rozmówca, czuje się ukarany za to, że okazał się zapobiegliwy i pieniądze przyznane przez PFR rozłożył w czasie na całość lockdownu, a nie wydał ich w wyznaczonym czasie.

– Gdybym wydał wszystko do końca marca, to jak miałbym przetrwać kwiecień i maj? Mam wrażenie, że o tym nikt nie pomyślał. Dla urzędników data końca lockdownu to jest to, co mają w papierach, a my zostaliśmy pozostawieni sami sobie. Idea tarczy to miała być rekompensata za brak możliwości działania. Ta tarcza była dla nas wielką pomocą. PFR najpierw był naszym ratownikiem, a teraz może być naszym mordercą. Nie dam rady spłacić tego zobowiązania. To będzie koniec tej firmy – mówi nasz rozmówca.

„Przedsiębiorcy wpadli w pułapkę niejasnych przepisów”   

W opinii prawników sytuacja jest patowa. Z jednej strony algorytmy wyraźnie pokazują, że pieniądze z tarczy powinny być zwrócone, a z drugiej nie godzą się oni na takie działanie i czują oszukani, bo tarcza miała być wsparciem bezzwrotnym.    

– Uznanie jakiejkolwiek części roszczenia będzie traktowane jako zgoda na spłacenie całości, stąd też nasza jednoznaczna opinia, że należy je odrzucić. Polski Fundusz Rozwoju pewnie więc będzie występować przeciwko przedsiębiorcom – mówi mec. Grażyna Wódkiewicz z kancelarii Wódkiewicz & Sosnowski. – Przedsiębiorcy wpadli w pułapkę niejasnych przepisów. Nigdzie nie jest napisane, że to jest pożyczka i trzeba to zwrócić. Najpierw było wsparcie bezzwrotne, jeżeli przedsiębiorca nie zwolnił pracowników, a przy drugim lockdownie zmieniono te zasady. Czy kiedykolwiek słyszeliśmy o tym, że będzie to pomoc zwrotna? Nigdzie – wyjaśnia mec. Wódkiewicz.

„PFR powinien dać firmom możliwość wytłumaczenia swojej sytuacji”

Doradca podatkowy Michał Wojtas, wspólnik w Kancelarii WOJTAS i ZAJĄC, przyznaje, że relacje przedsiębiorców z Polskim Funduszem Rozwoju są niemal niemożliwe.

– PFR powinien dać firmom możliwość wytłumaczenia swojej sytuacji, a w uzasadnionych przypadkach rozważyć umorzenia. Pieniądze w przedłużonym lockdownie wydawane były zgodnie z regulaminem, a nie ma szans na jakąkolwiek interakcję. Przedsiębiorcy są w takiej pułapce, że niektórym zostanie tylko złożyć wniosek o upadłość. Rozmawiamy o środkach, które przyznawane były jako tarcza antykryzysowa, wydawane były zgodnie ze swoim przeznaczeniem. Tu nie ma mowy o żadnych oszustwach, jeśli to rząd przedłużył lockdown m.in. dla tej branży – dodaje Michał Wojtas.

PFR mówi o „zwrocie nadwyżki” oraz tym, co jest „realną stratą”

Polski Fundusz Rozwoju odpowiedział na nasze pytania, ale jego przedstawiciele zaznaczyli, że trudno wypowiadać się o sytuacji konkretnych firm, bo każda sytuacja jest inna i może wymagać indywidualnego podejścia.

– Przedsiębiorcy MŚP po uruchomieniu Tarczy PFR 2.0 (15 stycznia 2021 r.) mogli wystąpić o wsparcie z PFR, sami przewidując i wyliczając stratę, jaką poniosą w wyniku zamknięcia firm. W rozliczeniu subwencji na podstawie danych finansowych powinni się z tego rozliczyć, dowodząc, że faktycznie takie straty ponieśli, a jeśli otrzymali więcej niż wynika to z danych finansowych, muszą zwrócić otrzymaną nadwyżkę. Co do zasady, umorzenie dla firm, które spełnią określone w regulaminie PFR warunki, jest 100-proc – informuje biuro prasowe PFR.  

W opinii PFR mechanizm przyznawania i zwrotu środków znany był od początku i określony zarówno w regulaminie subwencji, jak i w umowie, którą przedsiębiorcy zawierali z PFR.

– W przypadku, gdy przedsiębiorca nie zgadza się z decyzją PFR, jest uprawniony do tego, aby dochodzić swoich praw na drodze sądowego postępowania cywilnego przed sądem powszechnym. Kwota subwencji zależy od deklaracji przedsiębiorców, związanych przewidywaną przez nich stratą. W przypadku, gdy ta realna strata była niższa, niż przewidywana, oznacza to konieczność rozliczenia nadwyżki. Z 3,8 mld zł, które trafiły do sektora MSP konieczność zwrotu nadwyżki dotyczy 711 mln zł, czyli mniej niż 19% przyznanych środków – informuje Polski Fundusz Rozwoju. – Polski Fundusz Rozwoju w odpowiedzi na potrzeby i postulaty zgłaszane przez organizacje przedsiębiorców oraz indywidualnych beneficjentów zdecydował o przedłużeniu terminów rozliczenia subwencji finansowych dla beneficjentów Tarczy Finansowej PFR 2.0. Małe i średnie firmy będą zobowiązane dokonać zwrotu nadwyżki otrzymanej subwencji finansowej nie później niż do 30 czerwca 2022 r. – informuje biuro PFR w odpowiedzi przesłanej portalowi wSzczecinie.pl.

Przedsiębiorcy nie czują się usatysfakcjonowani stanowiskiem PFR. Niebawem zamierzają podjąć działania na drodze sądowej.