Piątek 25.05, Godzina 20:30. Na placu Uniwersytetu Szczecińskiego przy al. Piastów, powoli zaczęli pojawiać się studenci. Wszystko przebiegało zgodnie z planem, co prawda było małe opóźnienie, ale nic nie zanosiło się na to, że koncert mógłby się nie odbyć. Studentów z chwili na chwilę przybywało więcej i więcej, niestety wraz ze studentami przywędrowała burza i urwanie chmury, jakiego dawno nie było.
Wszyscy chowali się przed deszczem gdzie tylko można było, czy to parasole Żywca, czy namioty obsługi. Pojawili się śmiałkowie, którzy zdecydowali podprowadzić jeden namiot i przejść z nim pod scenę, aby tam nawoływać zespół. W ślad za nimi poszli inni studenci. W ruch poszły dwa parasole żywca, jednak nieubłagane służby porządkowe szybko ukróciły tą spontaniczną inicjatywę. Szkoda, bo zaczynało się robić bardzo ciekawie, bowiem studenci „spacerujący” z namiotem i parasolami zachęcając innych do zabawy, śpiewali piosenki Lao Che z albumu Powstanie Warszawskie.

Kiedy już technicy uporali się ze sprzętem, na scenie pojawiło się Lao Che, było już po 22. Należy się pochwała dla zespołu, zaczynali bez oświetlenia, działały tylko instrumenty i nagłośnienie. Chyba nie każdy zespół zdecydowałby się na występ w takich, nazwijmy to lekko spartańskich warunkach.

Koncert rozpoczęli piosenką „1939 / Przed Burzą”, pierwszym numerem z płyty Powstanie Warszawskie. Numer trafiony w dziesiątkę, rozpoczynający się okrzykami „Hurra”, zmobilizował studentów, którzy jeszcze nie dotarli pod scenę, do tego stopnia, że wtórując okrzykami wokaliście, zaczęli biec w jej kierunku, niczym studencka husaria.

Mogliśmy usłyszeć zarówno utwory z albumu „Gusła”, chociażby „Walczyk wisielczyk”, jak i ze wspomnianego już „Powstania Warszawskiego”, np. „Przebicie do Śródmieścia”, „Stare Miasto”, „Barykada”. Zespół zaprezentował także nowe kompozycje, jak, np. „Do syna Józefa Cieślaka”.

Koncert trwał, deszcz już mniej buntowniczo, ale ciągle padał, a studenci szaleli pod sceną. Obstawiam, że tego wieczoru większość z nich, jeśli nie wszyscy, przyszli właśnie dla zespołu Lao Che. Dowodem tego może być ich wytrwałość w oczekiwaniu na koncert, mimo wydawałoby się tragicznej dla organizatorów pogody.