Przetrwała wojnę, w przeciwieństwie do wieży Quistorpa oraz wieży Baresela, i jest prawie dwa razy wyższa od zachowanej wieży Bismarcka na Gocławiu. Ale wielu szczecinian nawet nie zauważa tej 44-metrowej konstrukcji stojącej nad brzegiem Odry na Pomorzanach. A szkoda, bo wieża węglowa dawnej gazowni to prawdziwa perełka architektury przemysłowej. Zrujnowana, ale z szansami na lepszą przyszłość, jako centrum młodych twórców.
Wieża węglowa to najbardziej efektowna pozostałość po przemysłowych zabudowaniach starej gazowni. Stoi przy ul. Koksowej, krótkiej uliczce odchodzącej w kierunku Odry od ul. Tama Pomorzańska. Widać ją z wielu miejsc w Szczecinie (np. przyjezdni mogą ją zobaczyć z nabrzeża przy Dworcu Głównym), ale nie zawsze bywa dostrzegana.

- Też jej wcześniej nie zauważałem. Stoi przecież z boku najczęściej uczęszczanych ulic. Ale kiedy pewnego dnia dostrzegłem ją jadąc ul. Kolumba, od razu mnie urzekła. Zafascynowała mnie ekspresyjność tej architektury, która nie pozostawia nikogo obojętnym – opowiada Michał Kunat, szczecinianin z urodzenia, architekt pracujący w Berlinie, właściciel wieży węglowej, w której chce stworzyć centrum młodych twórców.

Perełka architektury przemysłowej

Wieża powstała w 1925 roku. Modernizowano i rozbudowywano wtedy gazownię, by zaspokoić coraz większe zapotrzebowanie na gaz (po raz pierwszy popłynął on do sieci miejskiej już w 1848 roku). Nowa część zakładu powstała między brzegiem Odry a dzisiejszą ul. Nadodrzańską, w miejscu dawnych spichlerzy Succowa. W 1926 roku ruszyła tam produkcja gazu koksowniczego opierająca się na termicznej obróbce węgla. Wieża w procesie technologicznym pełniła rolę zasobnika, z którego węgiel trafiał do pieców.

- Dzisiaj nikt do takich celów nie budowałby równie efektownej wieży. Teraz pewnie powstałby zwykły prostopadłościan. Ale kiedyś obiekty przemysłowe budowano zupełnie inaczej. Warto podkreślić, że to jedna z pierwszych w całości żelbetowych konstrukcji wybudowanych w Niemczech. Projektantem wieży był znany architekt - Adolf Thesmacher – mówi Michał Kunat.


foto: fromair.tv

Architekt modernistycznych kościołów i Teatru Polskiego

Thesmacher znany jest w Szczecinie przede wszystkim jako twórca modernistycznych kościołów: przy ul. Królowej Korony Polskiej i przy ul. Pocztowej. Pod jego kierunkiem przebudowano gmach Loży Masońskiej Pod Trzema Cyrklami, gdzie obecnie mieści się Teatr Polski. Jego autorstwa są też dwa bliźniacze budynki pry ul. Małopolskiej, w których teraz urzęduje policja i inne służby (Małopolska 15) oraz Sąd Okręgowy (Małopolska 17). Thesmacher zaprojektował również wiele willi, które możemy obejrzeć na Pogodnie.

Jego Wieża Węglowa zaliczana jest przez specjalistów do modernizmu z widocznymi wpływami nurtu ekspresjonistycznego. „Efekt dynamiczności bryły uzyskano poprzez wyeksponowanie pionowych elementów konstrukcji” – czytamy w książce „Architektura modernistyczna lat 1928-1940 na obszarze Pomorza Zachodniego”, autorstwa R. Dawidowskiego, R. Długopolskiego i A. Szymskiego. Autorzy, tak jak wiele innych źródeł, nie podają, kto zaprojektował wieżę. Informację o tym, że Thessmacher jest jej architektem znajdziemy w internetowej Encyklopedii Pomorza Zachodniego - Pomeranica.pl, potwierdza ją również obecny właściciel obiektu.

Do czego była potrzebna wieża?

Wieża służyła do rozładunku i dystrybucji węgla, który do gazowni docierał drogą wodną. Specjalnie zmodernizowano do tego celu nabrzeże, by mogły do niego przybijać statki o wyporności 2 tysięcy ton. To jak dokładnie działała cała infrastruktura wieży węglowej opisali dr Bogdan Frankiewicz i prof. Radosław Gaziński w jednym z rozdziałów książki „150 lat gazownictwa w Szczecinie. Pół wieku Zakładu Gazowniczego Szczecin”.

„Węgiel z placu do zasobnika transportowano najpierw dźwigiem suwnicowym, a następnie taśmociągiem, którym przenoszono go bezpośrednio do betonowej wieży bunkra. Zasobnik połączony był bezpośrednio z głównym blokiem piecowym, w którym odgazowywano węgiel. W bloku umieszczono 5 pieców pionowo-komorowych o wsadzie jednorazowym po 4700 kg. węgla. Proces odgazowywania węgla w temperaturze 1200-1300 stopni Celsjusza trwał około 20-24 godzin.”

Jak to wyglądało możemy obejrzeć na przedwojennym filmie, do którego dotarł portal Sedina.pl.



Gazownia po wojnie była częściowo zniszczona, ale szybko została włączona do eksploatacji. Jeszcze przez 40 lat produkowała na potrzeby Szczecina gaz koksowniczy, zwany również gazem miejskim. Jednak ze względu na dużą toksyczność tego gazu (wysoką zawartość tlenku węgla), z czasem zaczęto go ograniczać. 30 września 1987 roku Szczecin został w całości przyłączony do sieci gazu ziemnego. Od tamtego czasu poprzemysłowa infrastruktura starej gazowni niszczała, a o jej dawnym przeznaczeniu przypominała jedynie wszechobecna w okolicy smoła, jeden z głównych „produktów ubocznych” przy produkcji gazu koksowniczego.

Centrum młodych twórców kultury, sztuki i nauki

Niszczejącą wieżą zainteresował się Michał Kunat. Urodzony w Szczecinie architekt, współwłaściciel berlińskiej pracowni Kunat & Haack Architekten. Na początku XXI wieku kupił modernistyczny zasobnik węglowy, a po latach stał się również właścicielem działki, na której stoi. W industrialnych wnętrzach wieży chce stworzyć międzynarodowe centrum młodych twórców kultury, sztuki i nauki. Na każdej z kondygnacji miałaby znajdować się pracownie poszczególnych specjalizacji: artystów, inżynierów, architektów i innych. Na dole planowana jest przestrzeń wspólna, „wyjście na miasto”, gdzie odbywałyby się dyskusje, spotkania, i prelekcje.

- W Szczecinie powstaje ostatnio dużo biur, one oczywiście też są istotne dla rozwoju miasta, ale potrzebna jest przestrzeń dla rozwoju młodych, kreatywnych ludzi. To oni będą decydować o przyszłości miasta. Chciałbym, żeby w wieży węglowej powstał szczeciński think tank – mówi Michał Kunat.

Projekt renowacji wieży istnieje już od dawna. Według pierwotnych szacunków ma pochłonąć około 6 mln euro, ale zdaniem właściciela ostateczny koszt powinien być niższy. Część funduszy prawdopodobnie uda się uzyskać z unijnego dofinansowania. Wieża ma odzyskać historyczny wygląd. Teraz jest zdewastowana, nie tylko za sprawą upływającego czasu, ale również przez wandali, którzy zdemontowali niemal wszystkie metalowe części zasobnika.

- Wieża zostanie odnowiona, ale chciałbym, żeby jej wnętrza zachowały industrialną surowość. To ma być przestrzeń, która będzie inspirować. Architektura stymulująca kreatywność – podkreśla właściciel.


foto: Kunat Architekten

Długa droga do realizacji projektu

Pomysł na renowację wieży pojawił się wiele lat temu. Michał Kunat o projekcie centrum młodych twórców mówił już w 2009 roku. Od tamtego czasu nie udało się rozpocząć realizacji projektu. Na przeszkodzie długo stały sprawy formalno-majątkowe. Architekt z Berlina nie chciał inwestować w obiekt stojący na działce należącej do miasta. Teraz jest już właścicielem gruntu, ale pojawiają się kolejne problemy. Wieża stoi w głębi ul. Koksowej, a droga do niej przebiega przez tereny, których właścicielami lub najemcami, są inne firmy.

- Musimy wspólnie usiąść i podyskutować nad takimi kwestiami jak budowa porządnej drogi, doprowadzenie na ten teren prądu, kanalizacji. Na razie nie udało nam się porozumieć, a to podstawowe sprawy, które trzeba załatwić przed rozpoczęciem renowacji wieży  – mówi Michał Kunat.

Obecnie wieża węglowa, zabezpieczona przed wstępem wandali, czeka na lepsze czasy. Jest pierwszym charakterystycznym obiektem, jaki widzą ludzie wpływający Odrą do Szczecina od południa. Na razie muszą oglądać mocno zaniedbaną perełkę architektury przemysłowej. 


foto: fromair.tv