24 listopada w Alter Ego już po raz czwarty rozbłysły gwiazdy. Gwiazdy, które spadły do Szczecina z nieba jamajskich brzmień i przybrały postać szczecińskich wykonawców muzyki miłości. Tego wieczoru rozświetliły w trzech kolorach wolności Klub Sztuki Niepopularnej. W blasku tych trzech kolorów odbyła się kolejna edycja Szczecin Reggae Allstars.
Godzina 21. Za konsoletą pierwsza ze szczecińskich gwiazd reggae - Medix Selecta. Po nim - Matus, selektor znany jako Profesor Reggae, serwował spokojny, uduchowiony, tradycyjny roots, „reggae-kolędy”. Zachęcał też publikę „chodźcie na parkiet, tu jest cieplej”. I rzeczywiście, biło ciepło miłości z serca rootsowego brzmienia. Midmaxta Tatowski, który za sterem zastąpił po jakimś czasie Matusa, ożywił selekcję dawką ska. Przy okazji wspomniał o nowym wydaniu Vespy- już 6 grudnia.

Nie mogło zabraknąć na takiej imprezie weterana szczecińskiej sceny. Tak więc Szym I z Kołtun Soundu pojawił się i bawił publikę siłą karaibskiego ognia. Jeden z bardziej rozpoznawalnych w Polsce szczecińskich soundsystemów- Olah i BanduluSquad rozniecił w klubie płomienie żywiołowego dancehallu. Pośród tych płomieni znalazła się niejedna iskra rootsu, także tego nowszego, czego przykładem niemal już kultowy „Superior” Gentlemana. Familijny Sound System w składzie Lady Jo i Bajabajk popisał się dużą ilością blendów, przebojów r`n`b zagranych na jamajskich riddimach. Były też takie hity jak „Boombastic” Shaggy`ego, „I`m still in love” Seana Paula, „Pociąg z Babilonu” Bass Medium Trinity czy też legendarne „Celebration”.

Pojawili się też skandalizujący Bracia Kaczyńscy Satanic Sound System razem z wokalistką Pussykilla. Ich ragga- pastisz, pełen humoru, dystansu do ideologii rastafari, rozbawił publikę, nie tylko energią brzmienia, ale i- przede wszystkim właściwie- szokującymi, zabawnymi tekstami. Bezpośredniość przekazu, zero konwenansów i parodia nawet biblijnego kaszrut w słowach „wielki zły rzeźnik zabija biedną świnkę”- to jest to, czym Bracia wyróżniali się tego wieczoru.

Za konsoletą nie mógł nie pojawić się organizator całej imprezy- Radrik, „samozwańczy attache kulturalny Jamajki”. Jego selekcja pozwalała dalej płynąć w rytmie rootsowej pulsacji, płynąć duchem do korzeni muzyki miłości. W pewnym momencie zapewnił, że po polsku także można pięknie śpiewać o Jah- i na dowód puścił uduchowiony kawałek „Sekta” Vavamuffin. Można było poczuć, że nie tylko „Reggaenarator kocha Jah, Vavamuffin wielbi Pana”, ale że nad każdym uczestnikiem imprezy „czuwa najwyższy Pan”.

Szczecin Reggae Allstars powoli staje się chlubną tradycją naszego miasta. To dopiero czwarta edycja, ale warto, by cykl trwał, by jednego wieczoru, raz do roku, można było zobaczyć całą plejadę gwiazd szczecińskiej sceny jamajskiego brzmienia. I przekonać się, że w Szczecinie tętni życie w rytmie reggae, że nasi szczecińscy selektorzy, nasze szczecińskie soundsystemy mają się dobrze i efektownie częstują siłą ognia szczecinian spragnionych Jamajki w dźwiękach. Cieszyć może na pewno wysoka frekwencja, rzadko u nas spotykana na niszowych z reguły imprezach reggae. Jest więc coraz więcej „świadomych ludzi” w Szczecinie. Oby tak dalej. Główny organizator reggaeowych imprez w naszym mieście- Radrik, wyrabia powoli renomę, roznieca siłę ognia w sercu Szczecina.

Foto: Lui