Wielu zabiera głos w tej sprawie: jedni przekonują, że szkoły są potencjalnym ogniskiem zakażeń, inni tłumaczą, że jak najdłużej trzeba wytrzymać w normalnym trybie nauki. Portal wSzczecinie.pl postanowił sprawdzić, jak teraz wygląda sytuacja z nauczaniem przez internet.

Nie jest tak, że wszyscy nauczyciele, wszyscy uczniowie, wszyscy rodzice i wszyscy rządzący mają jednogłośne stanowiska. W każdej z tych grup prawdopodobnie dałoby się znaleźć równą liczbę tych, którzy są za nauczaniem zdalnym i tych, którzy preferują zajęcia stacjonarne.

Chodzi o to, by nie było to pokolenie skazane na niewykształcenie

W minionym tygodniu uczniowie ze szkół ponadpodstawowych przeszli na system mieszany (hybrydowy), w trybie ok. 50 proc./50 proc. Z informacji pozyskanych od Kuratorium Oświaty w Szczecinie wynika, że na terenie Szczecina funkcjonowało 87 szkół ponadpodstawowych pracujących w trybie hybrydowym (mieszanym). „Jednocześnie chciałbym zaznaczyć, że do dnia dzisiejszego (22.10.2020, przyp. red.) do Kuratorium Oświaty w Szczecinie nie wpłynęły żadne informacje dotyczące braków kadrowych w poszczególnych szkołach”, czytamy dalej w nadesłanej odpowiedzi. Jak wiemy, w związku z nowymi rozporządzeniami wydanymi w piątek przez premiera Mateusza Morawieckiego od poniedziałku na tryb zdalny nauki przechodzą klasy od 4 do 8 szkół podstawowych oraz szkoły ponadpodstawowe.

Gościem jednego z programów „Studio wSzczecinie.pl” (13 października br.) był Krzysztof Soska, zastępca prezydenta miasta. W trakcie rozmowy poruszono również temat edukacji zdalnej. – Rozumiem obawy i to, że część uczniów uważa, że nie powinni przychodzić do szkoły, ale przedłużający się stan pracy zdalnej też nie służy młodzieży – mówił Soska. Jak zaznaczał, nikt nie chce doprowadzić do takiej sytuacji, w której za kilkanaście lat pracodawca, patrząc na rocznik kandydata, będzie zakładał, że jest on z pokolenia, które nie miało okazji się dobrze wykształcić. – Nie da się zastąpić procesu edukacji i normalnej relacji uczeń-nauczyciel tylko poprzez nauczanie zdalne – wyznał Soska.

Z punktu widzenia ucznia: „Cały czas korzystam z telefonu i jestem teraz od niego uzależniona”

Uczennica I klasy liceum opisuje, jak wyglądały lekcje u niej w szkole: – Pół klasy ma normalną lekcję, a drugie pół zdalnie. Ci, co są zdalnie, mają postawioną kamerkę z widokiem na tablicę albo klasę i uczą się tak samo jak ci, co są w szkole, tzn. też odpowiadają np. na pytania. Mamy czasami jakieś problemy, że przepada kawałek lekcji, bo nauczyciel ma problem z komputerem czy coś. Głównie problem jest z tym, że coś nie chce się połączyć albo tracimy czas na tym, jak nauczyciel robi zdjęcia tablicy, ustawia kamerkę albo udostępnia ekran. Ale dużo nauczycieli bardzo sprawnie przeprowadza te lekcje i nie ma żadnych problemów. Kartkówki i sprawdziany piszemy wtedy, kiedy jesteśmy w szkole – ci, co są w domu piszą to wtedy, kiedy jest zamiana. Musimy siedzieć pojedynczo w ławkach.

Z kolei w innym liceum podział wyglądał inaczej: klasy I i III miały zajęcia stacjonarnie, podczas gdy klasy drugie były na nauczaniu zdalnym, a po tygodniu następowała zamiana. Jak przyznaje uczennica II klasy licealnej, nauczyciele podczas drugiej fali nauczania online są lepiej przygotowani – potrafią obsłużyć sprzęt i bardziej pilnują obecności na zajęciach. Jednak bycie odizolowanym od rówieśników wydaje się być dla niej największym problemem.

– Żeby porozmawiać z koleżanką, cały czas korzystam z telefonu i jestem teraz od niego uzależniona – komentuje.

„To zadanie dla wszystkich nauczycieli. Uczniowie będą potrzebować naszego wsparcia”

Kto by zyskał na tym, że nauka przeniosłaby się do internetu? – I uczeń i nauczyciel traci na braku kontaktu twarzą w twarz. W klasie na bieżąco możemy badać reakcje, widzimy poziom zainteresowania i możemy reagować – zmienić sposób prowadzenia, zwolnić lub przyśpieszyć tempo. Uczniowie potrzebują bezpośredniego kontaktu z nauczycielem – mówi Magdalena Wasilewska, polonistka.

Nauczanie zdalne wymaga innego przygotowania, lekcja musi być przygotowana dużo wcześniej, żeby wszystko sprawnie mogło się odbyć. Sprawdzanie wiedzy może stać się wyzwaniem, ale są i na to sposoby. – Od męża anglisty wiem, że przygotowywał testy, korzystając z programów, gdzie ustawia się czas na udzielenie odpowiedzi i po tym czasie, pojawia się kolejne pytanie. System automatycznie sprawdza zadania i w ciągu 15 minut można otrzymać wyniki – komentuje Wasilewska.

Dodaje również, że otwarte stwierdzenia, że legalnie przy pisaniu pracy uczniowie mogą korzystać z takiego i takiego źródła, a nielegalne ze wszystkiego, przynosi dobre rezultaty. – Taka rozmowa daje efekt taki, że uczniowie wstydzą się niesamodzielnej pracy. Jeśli nauczyciel ma dobre relacje z uczniami, to oni nie próbują oszukiwać. Nauczyciele we własnym zakresie dokształcali się, jak prowadzić takie zajęcia – większość tych programów do przygotowywania testów jest anglojęzycznych, ale jak zauważa polonistka, wystarczy, żeby ktoś raz pomógł w zrozumieniu, jak to działa i potem nie ma problemu z korzystaniem z takich aplikacji.

– To naprawdę nie jest trudne do opanowania, chętnie się takich rzeczy uczymy. Ale niektórzy nauczyciele boją się nowości. Pamiętajmy, że średnia wieku w zawodzie nauczyciela to powyżej 50 lat, nie każdy jest otwarty na takie propozycje.

Psychika uczniów wystawiona na próbę

– W okresie pandemii musimy zrobić wszystko, by forma nauczania zdalnego była czasem jak najmniej straconym. Ale psychiczna cena, którą płacą uczniowie, jest naprawdę wysoka. W ubiegłym tygodniu słyszałam, jak uczniowie mówią: „jak znowu będzie zdalne, to ja się chyba powieszę” i to nie tak, że żartem ktoś to rzucił. Oni mają silną potrzebę przebywania ze sobą, w grupie, z nauczycielami. Czują się bezpieczniej, kiedy jest on pod ręką – zaznacza nauczycielka. – Ale są też i tacy uczniowie, którzy mówią: „mam dużo więcej czasu, korzystam z lekcji online, ale nie tracę czasu na dojazd do szkoły, więcej mogę uczyć się samodzielnie i mam wrażenie, że lepiej wykorzystuję ten czas”.

Wymaga to jednak samodyscypliny, a nie każdy ją ma. Najistotniejszą kwestią pozostaje jednak uczeń i jego kondycja psychiczna.

– Najważniejsze w tym okresie nauczania zdalnego, poza przekazywaniem treści i utrwalania ich, jest wsparcie psychicznie uczniów – podkreśla Wasilewska. – To zadanie dla wszystkich nauczycieli. Uczniowie będą potrzebować naszego wsparcia.